Osób online 837

Cohen: Pamiętajcie o moim ojcu


Tamir Cohen opowiedział o swoich uczuciach po smutnej stracie ojca, Aviego, w trakcie świąt. Były boczny obrońca Liverpoolu zmarł tragicznie 29 grudnia po wypadku samochodowym, w wyniku którego odniósł nieodwracalne uszkodzenia mózgu.

Tamir, który teraz gra dla Bolton Wanderers, powiedział, iż trudno mu pogodzić się ze śmiercią 54-letniego ojca, lecz jest dumny z tego, jaką czcią i pamięcią otaczają jego postać w całym futbolowym świecie.

- Ostatnie trzy tygodnie ciągnęły się jak trzy lata – mówi. – To był tak trudny okres. Jednak ważne, aby pamiętać tatę takim, jaki był. Jego życie było spełnione i radosne. Wszyscy życzyliśmy sobie, by trwało dłużej, lecz odszedł zostawiając po sobie wiele uśmiechu.

- Jeśli ludzie więc przeczytają to i pomyślą o nim kilka chwil, będę zadowolony.

Po usłyszeniu wieści o wypadu ojca, Tamir zrobił wszystko co w jego mocy, by być przy nim już następnego dnia.

- Mój tata leżał na oddziale intensywnej terapii – powiedział. – Każdy, kto go znał, powie ci, że był najbardziej radosnym człowiekiem na świecie.

- Nigdy nie był smutny, zawsze wesoły, zabawny, uśmiechnięty i towarzyski, a leżał tam, nieprzytomny i oddychający przez respirator, z obandażowaną głową i tak wieloma rurkami wystającymi z niego.

- To był straszny widok i nigdy nie czułem się tak bezradny w swoim życiu. Nie można było nic zrobić, poza modlitwą. To robiliśmy przez następne 8 dni. W rogu pokoju ustawiliśmy materace i modliliśmy się o cud.

- Wiedzieliśmy, że jest potrzebny, gdyż chirurdzy, którzy go operowali, postawili sprawę jasno – nie było nadziei. Dla nich był martwy od pierwszej minuty.

- Wierzyliśmy jednak w Boga i to, że On może zadecydować o tym, czy ktoś żyje czy nie. Dlatego nigdy nie było dla nas opcją, by odłączyć respirator. Tylko Bóg może podejmować takie decyzje. Koniec końców musiał chcieć mieć go przy sobie.

- Musieliśmy zaakceptować to, co powiedział nam personel szpitala we wtorek, że jego mózg umarł. To był koniec, najtrudniejsza część ze wszystkich. Moja żona, matka, brat i siostra wszyscy ustawili się wokół jego łóżka, by się pożegnać.

- Byliśmy przy nim przez godzinę i uroniliśmy mnóstwo łez. Była to okazja, by powiedzieć kilka prywatnych rzeczy i spędzić razem kilka ostatnich chwil, byłem za to wdzięczny. Jego serce stanęło o szóstej następnego ranka.

- Wyrwało to wielką dziurę w naszych sercach. Wejście na pokład samolotu z Tel Avivu do Anglii to była jedna z najtrudniejszych rzeczy w moim życiu.

- Było tyle emocji, zostawiałem moją rodzinę za sobą. Rozmawialiśmy jednak o tym i zgodziliśmy się, że kontynuowanie mojej kariery futbolowej było tym, czego tata chciał ponad wszystko inne.

- Owen Coyle pokazał, że jest tak dobrym człowiekiem, jak menedżerem, będąc tak wyrozumiałym i nakłaniając mnie do powrotu do Boltonu gdy tylko sam będę gotów.

- Zaakceptowałem to i teraz czuję plusy przebywania razem z moimi kolegami, trenowania i gry.

- Trudno jest zaakceptować jego odejście, lecz wierzę, że taka była wola Boża. Jeżeli istnieje jedna rzecz, której się przez to nauczyłem, to wiedza, że życia jest darem i powinieneś chwytać każdą jego chwilę. Taka była filozofia mojego ojca. Taka jest teraz moja.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Reprezentacja Węgier liczy na wsparcie kibiców  (0)
17.06.2024 18:57, Wiktoria18, thisisanfield.com
Suárez: Darwin to wspaniały facet  (0)
17.06.2024 12:32, AirCanada, thisisanfield.com
Jutro poznamy terminarz na nowy sezon  (1)
17.06.2024 12:07, AirCanada, liverpoolfc.com
Keane: Nie sądzę, by Trent sobie poradził  (0)
17.06.2024 09:05, RosolakLFC, thisisanfield.com
Gakpo: To był trudny mecz  (1)
16.06.2024 17:47, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Skład na start przygotowań do nowego sezonu  (0)
16.06.2024 11:59, Bartolino, thisisanfield.com