Lallana: Nie tracimy nadziei
Adam Lallana zapewnia, że on i koledzy z zespołu nie tracą nadziei na zajęcie miejsca w czołowej czwórce na koniec bieżącej kampanii. Pomocnik wrócił po kontuzji na wczorajszy mecz z WBA i wszedł na plac gry w drugiej połowie.
Anglik był nieobecny z powodu kontuzji pachwiny. Wszedł na ostatni kwadrans meczu na the Hawthorns, ale nie udało mu się zmienić wyniku. Liverpool desperacko poszukiwał ważnego gola dającego trzy punkty.
Liverpool zdominował wczorajsze spotkanie posiadając piłkę w zdecydowanej większości i oddając 22 strzały na bramkę Boaza Myhilla, ale rezultat nie uległ zmianie przez cały czas trwania meczu.
- Nie przypominam sobie zbyt wielu klarownych sytuacji, ale mieliśmy wystarczającą przewagę, żeby wygrać ten mecz. Trudno jest grać, gdy przeciwnik broni się jedenastoma zawodnikami - powiedział Lallana oficjalnej stronie klubu.
- W przerwie uznaliśmy, że w naszej grze zabrakło szybkości i agresji. Musieliśmy to poprawić w drugiej połowie i myślę, że nam się to udało.
- Trafiliśmy w poprzeczkę i kilkukrotnie posyłaliśmy piłkę w pole karne, niestety nie docierała ona do naszych zawodników. Jesteśmy rozczarowani wynikiem. Zespoły Tony'ego Pulisa grają dobrze w obronie, a my nie posiadamy w tym sezonie instynktu strzeleckiego.
W rezultacie Liverpool zrównał się punktami z Tottenhamem i jest tylko jeden punkt przed Southampton. Jednocześnie zespół oddalił się od czołowej czwórki.
Na 5 kolejek przed końcem kampanii, Lallana i jego koledzy z zespołu zdają sobie sprawę, że tylko maksymalna zdobycz punktowa w pozostałych spotkaniach pozwoli im zachować szanse na grę w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
- Reprezentujemy Liverpool Football Club i chcemy odnosić zwycięstwo w każdym meczu - kontynuował numer 20 Liverpoolu.
- Nie ma czasu na rozpamiętywanie tego meczu. Jedziemy teraz do Hull i musimy zdobyć 3 punkty. Chcemy wywrzeć presję na zespołach z czołówki.
- Wciąż czuję, że zdobywając maksymalną liczbę punktów w pozostałych meczach i nie będziemy mieli pecha, możemy znaleźć się w czołowej czwórce. To wciąż jest możliwe, a dopóki mamy szanse na 4. miejsce, damy z siebie wszystko, żeby to stało się prawdą.
- Musimy skupić się przede wszystkim na sobie. Czeka nas teraz trudny wyjazd, ponieważ Hull wciąż walczy o utrzymanie.
- Będzie ciężko, ale wierzymy, że wrócimy z trzema punktami. Chcemy wrócić do wygrywania najszybciej jak to możliwe.
Osobiście Lallana może odczuwać zadowolenie po meczu z WBA. Pomocnik nareszcie wrócił do gry po kontuzji pachwiny, która wykluczyła go z gry na ponad miesiąc.
Lallana odniósł w tym sezonie kilka frustrujących urazów. Przerwy w grze utrudniły mu pełną aklimatyzację i nie pozwoliły osiągnąć maksymalnej formy.
- To było frustrujące - przyznał.
- Ledwo zaczynałem grać, a za chwilę ponownie znajdowałem się u fizjoterapeuty.
- Mam nadzieję pokazać się z dobrej strony w pozostałej części sezonu, a następnie dobrze przepracować okres przygotowawczy. Mamy przed sobą ważne mecze i chcę odegrać w nich istotna rolę na boisku.
- Wczoraj czułem się już dobrze. Prawdopodobnie brakowało mi czegoś dodatkowego, ale byłem silny i w pełni sprawny. Trenuję już z drużyną od 4-5 dni, więc być może zagram ponownie część meczu z Hull City - zakończył Adam Lallana.
Komentarze (17)
Widziałbym Reusa w Liverpoolu, może wtedy LFC będzie się mogło liczyć w walce z najlepszymi. Z City się udało po dwóch strzałach z dystansu, które czasem się po prostu trafią, ale w reszcie meczów tak różowo nie było.
I Admini - aktywujcie mi konto, albo c0r albo c0r1 na forum, już k^$% można dostać, aż tak bardzo to elitarne forum?! Cholerny kącik wzajemnej adoracji.
Jedyne co mamy do wygrania to zrobić rewanż Chelsea za poprzedni rok na ich stadionie i złote rękawice dla Migsa.
*licząc tylko bramki Anglików, ale zawsze coś :)
Nawet Gerrard, co on narobił, już nie wypominam wywalenia się z Chelsea, bo to się zdarza. Ale główka do Suareza na mundialu, niewykorzystany karny na mundialu 2006, dwie asysty do Henry'ego i Drogby w BPL, asysta do Henry'ego na EURO 2004. To pokazuje po prostu, że nie można na Anglikach polegać. Siła to zagraniczni piłkarze, artyści futbolu że tak powiem, angielscy rzemieślnicy zbyt często zawodzą z tym swoim prymitywnym futbolem.
Taka jest prawda, ostatnie MŚ wygrali Niemcy, Hispzania, Włochy. Nie licząc Manchesteru United to w ostatnich latach Anglicy nie byli postaciami wiodącymi, no może Hart czy Terry w tym sezonie. Henderson jest dobrym piłkarzem, ale co, okiwa 5 zawodników i jeszcze strzeli hat tricka? Różnica klas a wy dalej się łudzicie. Nie można opierać gry na tych angielskich rzemieślnikach taka jest prawda. Dobry gracz zza granicy przyjdzie i Liverpool będzie się liczył. Najlepiej Reus, na wzór Hazarda w Chelsea, Silvy z City, Alexisa z Arsenalu czy Maty w United.
"We all dream of a team of Carraghers!" :)
No w sumie o ile pamiętasz 3 lata temu na Emirates taki drewniany Henderson przekiwał 5 przeciwników i strzelił brameczkę. Może to i nie hattrick, ale zawsze coś.
Nie ukrywam za to, że Liverpool to mój ulubiony klub, i życzę mu jak najlepiej. Taki transfer jest konieczny.