Dyche o swoim związku z The Reds
Menedżer Burnley, Sean Dyche, w czasie jutrzejszego meczu z Liverpoolem będzie miał rozdarte serce. Poprowadzi on ekipę the Clarets przeciwko klubowi, któremu kibicował od dzieciństwa, będzie starał się wyrwać The Reds punkty tak ważne w kontekście walki o mistrzostwo Anglii.
W latach 70. młody Dyche obserwował, jak Liverpool wygrywa wszystkie możliwe trofea i sam został kibicem klubu z Anfield.
W wywiadzie dla Lancs Live powiedział: - Pierwsze związane z nimi wspomnienia mam z czasów, kiedy miałem jakieś siedem lat, później, kiedy miałem ich osiem czy dziewięć zacząłem rozumieć więcej z tego co się działo.
- Wtedy zaczyna się mieć swoich ulubionych zawodników, moim był King Kenny - jak mógłby być nim ktoś inny?
- Bardzo lubiłem też Sounessa, a także Raya Clemence’a, spotkałem go wiele razy, fantastyczny zawodnik, nigdy się nie wywyższał.
- Cały zespół Liverpoolu w latach 70. był niesamowicie mocny.
Dyche nie miał nigdy okazji gościć na Anfield jako kibic, jednak zdarzyło mu się grać mecz na tym słynnym obiekcie.
Miał wtedy zaledwie 15 lat, w barwach lokalnej drużyny z Northampton zagrał pokazowo przed pożegnalnym meczem Phila Neala przeciwko Evertonowi w 1985 roku.
- Przed The Kop zagrałem przed pożegnalnym spotkaniem Phila Neala, zaproszono tam lokalną drużynę z Northampton i zagraliśmy dwa razy po 15 minut - dodał.
- Wychowywałem się w latach 70., wtedy wszyscy kibicowali Liverpoolowi, jednak ja mieszkałem w Kettering, więc nie miałem okazji jeździć na mecze, kibicowałem na odległość.
Bohaterem dzieciństwa Dyche’a był Kenny Dalglish, od tego czasu miał już okazję poznać legendarnego zawodnika The Reds osobiście.
- Miałem okazję spotkać się z Sir Kennym kilka sezonów temu, to była dla mnie bardzo znacząca chwila, w dzieciństwie był moim ulubionym zawodnikiem.
- O takich rzeczach nie zapomina się tylko dlatego, że też pracuje się w tym sporcie, bardzo miło było mi go poznać.
- To świetny człowiek, rozmawialiśmy trochę o futbolu, jednak w głębi serca wyobrażałem sobie siebie jako małego, rudego chłopaka, który oglądał go w telewizji i myślał ‘Wow, to King Kenny’.
- To są właśnie moje wspomnienia związane z Liverpoolem.
Liverpool nie może jednak liczyć na taryfę ulgową ze strony Burnley, a będzie to mecz bardzo ważny w kontekście walki o mistrzostwo Anglii z Manchesterem City.
- Obie drużyny wciąż liczą się w tym wyścigu - powiedział Dyche.
- Zarówno Liverpool jak i City zażarcie walczą o tytuł, to będzie zaciekła rywalizacja do samego końca.
Komentarze (1)