Kontuzja Degena, remis rezerw

Phillip Degen ponownie doznał urazu i będzie musiał pauzować przez jakiś czas po tym, jak zdobył gola w meczu rezerw, który ostatecznie zakończył się wynikiem 2:2 i podziałem punktów między drużynami Liverpoolu i Manchesteru United.

Szwajcar zdobył gola już w czwartej minucie meczu, ale jak się później okazało, nie wytrwał na boisku nawet do połowy spotkania.

Nie dość, że The Reds osłabieni zostali kontuzją Degena, to jeszcze musieli gonić wynik, bo po straconej bramce Manchester zdołał wyjść na prowadzenie. Punkt piłkarzom Abletta na Halliwell Jones Stadium w Warrington zapewnił Dani Pacheco.

Wytłumaczeniem dla Liverpoolu może być fakt, że Ole Gunnara Solksejar wystawił bardzo mocny skład, w którym znaleźli się Tomasz Kuszczak, Daniel Welbeck (grał w finale Pucharu Ligi) i brat bliźniak rozpoznawalnego już Rafaela da Silvy, Fabio.

Mecz rozpoczął się wspaniale dla Degena, który w 4 minucie zdobył swoją pierwszą bramkę w Anglii. Gol padł po błędzie bramkarza i obrońcy United, którzy najpierw pozwolili na rajd Nikelowi San Jose, a potem nie upilnowali Degena, który wpakował piłkę do pustej siatki.

Chwile później mogło być już 2:0 po zagraniu Pacheco, po którym obrońca prawie skierował piłkę do własnej bramki.

Do tego momentu wszystko szło dobrze, ale później było już tylko gorzej.

Najpierw, w 20 minucie, padł gol na 1:1. Welbeck przedarł się przez obronę The Reds, a potem pięknym strzałem przelogował Bouzanisa. Piękny gol.

Chwilę później, radosne głosy kibiców Manchesteru zostały zastąpione pełnymi frustracji okrzykami fanów The Reds, którzy nie mogli opanować emocji widząc Degena kierującego się ku ławce rezerwowych w 24 minucie. Zastąpił go Ryan Crowther.

United naciskali i byli bliscy zdobycia drugiej bramki, ale Mendy wybił piłkę tuż przed tym, zanim wpadła ona do siatki. Wysiłki Manchesteru przyniosły im prowadzenie w 36 minucie, kiedy to sam na sam z Bouzanisem wyszedł Fabio da Silva i nie dał szans bramkarzowi The Reds.

Jakby tego było mało, Brazylijczyk Victor Flora poszedł w ślady Degena i zniknął w szatni z kontuzją, zastąpiony przez Jaya Spearinga.

Od wejścia na boisko, młody wychowanek Liverpoolu przejął inicjatywę w środku pola i zainicjował akcję, która przyniosła wyrównanie Liverpoolczykom. Vincent Weijl podał do niepilnowanego Pacheco, a ten minął Kuszczaka i skierował piłkę do bramki w 49 minucie.

Spearing wyrastał na bohatera tego meczu, a jego zagrania raz po raz spotykały się z oklaskami kibiców. Najpierw, dobrym podaniem odnalazł Weijl'ego w polu karnym, a potem pięknie przerzucił piłkę na prawą stronę do Crowthera. Niestety, żadne z tych zagrań nie przyniosło bramki na 3:2.

United stwarzali mniejsze zagrożenie, ale para naszych środkowych obrońców musiała mieć się na baczności, by powstrzymać Martina, po tym jak Welbeck zagrał długą piłkę z pomocy.

Po drugiej stronie boiska, z dobrej strony pokazał się Pacheco, który wypracował okazję strzelecką Palssonowi, ale wynik niestety nie uległ zmianie.

Kapitan Liverpoolu w tym meczu, Kelly, postanowił wziąć sprawy w swoje nogi i przebiegł z piłką dobre 60 metrów tylko po to, żeby jego strzał został zablokowany przez obrońców.

Pacheco miał jeszcze jedną okazję do strzału z 25 metrów, ale sędzia zakończył spotkanie.

MotM według Liverpoolfc.tv: Jay Spearing

Skład Liverpoolu : Bouzanis, Mendy (Huth 82), Irwin, San Jose, Kelly, Plessis, Degen (Crowther 24), Palsson, Flora (Spearing 44), Pacheco, Weijl. Pozostali rezerwowi: Hansen, Dalla Valle.

Mecz obejrzało 3995 kibiców.