Kenny o zakończonym sezonie
Przedstawiamy Państwu wypowiedź Kenny'ego Dalglisha, która przedstawia pogląd ikony the Kop na zakończony już sezon 2008-09. Zapraszamy do lektury!
- Chociaż nie zdobyliśmy żadnych trofeów, Liverpool cieszył się dobrym sezonem. Widać wielki postęp w wielu różnych klubowych sektorach, patrząc przez pryzmat przebiegu sezonu i to dobrze wróży na przyszłość - mówi Dalglish.
Z wydarzeń pozaboiskowych, wzajemne relacje między Georgem Gillettem i Tomem Hicksem wyglądają na lepsze, co w dużej mierze przyczyniło się do podpisania przez Rafę Beniteza nowego kontraktu z klubem.
Steven Gerrard, Fernando Torres oraz kilku innych kluczowych graczy także zgodziło się na przedłużenie kontraktów, więc poza boiskiem wspaniała robota została wykonana. Klub wydaje się teraz ustabilizowany i to jest oczywiście bardzo pozytywne.
Czuję, że nasza wspaniała passa w końcówce sezonu odzwierciedla solidność klubu. Myślę, że ta stabilność połączona z prawdziwą determinacją, jaką wykazali zawodnicy, by wygrać tytuł, pomogła nam zaskoczyć na właściwy tryb w końcowej fazie kampanii i rozpocząć tę niesamowitą strzelecką serię.
Wierzcie mi, dla piłkarza najlepszym odczuciem jest to, że jego klub stoi na stabilnych fundamentach.
Przechodząc w sprawy boiskowe, chociaż w końcówce sezonu przegraliśmy walkę o tytuł mistrzowski czterema punktami, to Liverpool może być zadowolony ze swoich poczynań w zakończonym sezonie.
Finiszowaliśmy z najlepszą różnicą bramkową w lidze, co jest faktem nieosiągniętym od wielu lat, tak samo jak największa liczba goli i najmniej porażek.
Dodatkowo wygraliśmy we wspaniałym stylu 13 meczów wyjazdowych w lidze, a kolejnym dużym plusem była nasza postawa w spotkaniach przeciwko członkom wielkiej czwórki, bo tylko Arsenal zdołał zabrać nam punkty.
Jednakże 14 punktów straconych na Anfield ostatecznie okazało się kluczowymi i jasne jest, że Liverpool będzie starał się poprawić to w następnym sezonie.
Niektórzy fani będą pewnie patrzeć w przyszłość i wracać do tych kilku meczów, w których nie zdołaliśmy zdobyć trzech punktów, jednak każdej jednej drużynie w lidze może się to przytrafić. Uważam, że myślenie o spotkaniach, które powinniśmy wygrać jest bezcelowe, ponieważ nic to już nie zmieni.
Nie powinniśmy zapominać o wielu pozytywach płynących z tego sezonu i jeśli będziemy w stanie podtrzymać naszą wyjazdową formę w przyszłych rozgrywkach i zredukować liczbę remisów na własnym boisku, wtedy damy sobie świetną szansę na wygranie walki o tytuł.
Pozostając przy sprawach krajowych, zostaliśmy wyeliminowani z rozgrywek pucharowych całkiem wcześnie, co było rozczarowaniem.
Podczas gdy Carling cup jest turniejem przetarcia szlaków dla młodzików, tak dla mnie FA Cup pozostaje bardzo ważny i dodaje wartości sezonowi.
Dla niektórych klubów być może stracił on znaczenie, jednak nie rozumiem dlaczego. Oglądając sobotni finał nie mogłem powstrzymać się od wrażenia, jak absolutnie niewyobrażalne jest to doświadczenie.
Jednakże dwoma najważniejszymi rozgrywkami pozostaje Premier League i Champions League, więc można zrozumieć dlaczego zespoły czasem oszczędzają zawodników w krajowych pucharach.
Lepiej wypadliśmy w Europie, jednak pomimo heroicznych wysiłków drużyny zostaliśmy wyeliminowani z Champions League przez Chelsea.
Wciąż uważam, że absencja Javiera Mascherano w pierwszym meczu ćwierćfinałowym na Anfield było nieszczęściem. Przegraliśmy 1-3 tamtej nocy i widoczna był brak Masche w pomocy. Wciąż myślę jak potoczyłyby się sprawy, gdyby Benitez mógł skorzystać z usług Javiera.
Chociaż nie dotarliśmy w tym roku do Rzymu, to uważam, że wszystkie drużyny w Lidze Mistrzów będą miały nadzieję na uniknięcie Liverpoolu w przyszłym sezonie, zarówno w fazie grupowej jak i pucharowej.
Ogólnie sezon 2008-09 był bardzo udany dla Liverpoolu i naprawdę zadowalającym mnie aspektem było to, jak szczególnie wspaniale zaprezentowało się kilku naszych zawodników indywidualnie przez okres całego sezonu.
Pepe Reina kolejny raz był świetny prawie zgarniając Złotą Rękawicę, podczas gdy Jamie Carragher i Martin Skrtel kontynuowali przodownictwo w obronie.
Yossi Benayoun zaliczył kilka wspaniałych występów, włączając jego magiczną główkę na Bernabeu. Także Fernando Torres po uporaniu się z kłopotami zdrowotnymi odnalazł formę w końcówce sezonu i zdołał uzbierać godną uwagi liczbę 17 bramek.
I w końcu Steven Gerrard, który został Piłkarzem Roku według Stowarzyszenia Dziennikarzy Piłkarskich, co jest bardzo prestiżowym wyróżnieniem dla każdego zawodnika.
To oczywiste, że on prawdopodobnie wolałby trzymać w ręku medal za zdobycie tytułu ligowego niż nagrodę z rąk dziennikarzy, jednak nikt nie powinien nigdy lekceważyć wartości wyróżnienia nagrodą indywidualną, szczególnie tak ważną jak ta.
Moim zdaniem, Stevie w pełni zasłużył na tę nagrodę. Był fenomenalny nie tylko w tym sezonie, ale przez wiele lat na Anfield i miejmy nadzieję przez wiele kolejnych. Kiedy spojrzysz ile meczów musiał on przesiedzieć na ławce rezerwowych z powodu kontuzji, wtedy dorobek 24 goli w 44 występach staje się jeszcze bardziej wyjątkowy.
Zawsze ważne jest by utrzymywać swoich zawodników w zdrowiu, dlatego trzeba pamiętać, że Stevie grał zaledwie 20 minut w wygranym meczu z Manchesterem United na Anfield we wrześniu, podczas gdy Torres nie zagrał wcale.
To mówi mi, że Liverpool jest w stanie wygrywać ważne mecze bez nich i chociaż oczywistym jest, iż lepiej mieć ich dwoje na boisku, to Liverpool jest daleki od bycia "jednoosobową drużyną", zapewniam Was.
Wciąż, jak po każdym zakończonym sezonie, Rafa będzie zajęty tego lata, jednak przynajmniej w tym roku ma więcej czasu na rozpoznanie potencjalnych celów.
Rafa będzie także prawdopodobnie starał się puścić kilku zawodników, a jednego już stracił w osobie Samiego Hyypii, który był niezapomnianą postacią w Liverpool Football Club.
Podczas dekady spędzonej w klubie, Sami zawsze zachowywał się godnie i jestem pewien, że wszyscy dołączą do mnie życząc mu wszystkiego najlepszego w Bayerze Leverkusen.
Jestem pewien, że Rafa już długo zastanawiał się nad tym, jak zastąpić Samiego i mimo tego, że Liverpool ma obecnie silny skład, to uważam, że będzie on jeszcze silniejszy z czasem rozpoczęcia się nowego sezonu. Walka do końca o tytuł dodatkowo doda zawodnikom Liverpoolu pewności, że mogą oni zostać na tym samym kursie.
Wiele drużyn z pewnością będzie się nas obawiało i myślę, że w następnym sezonie będziemy jeszcze bliżej sięgnięcia bo ligowy tytuł.
Kończąc, chciałbym poświęcić chwilę na niedawny mecz na Anfield ku pamięci ofiar katastrofy w Hillsborough.
Właściwe i odpowiednie jest zachowanie szacunku wobec rodzin zmarłych na Hillsborough i myślę, że kibice zrobili to pojawiając się tysiącami w tę mokrą, wtorkową noc. Dodatkowo ITV 4 zanotowało 2 razy większą frekwencję widzów, bo aż 800 tysięcy ludzi oglądało mecz na żywo i to pokazuje sposób, w jaki traktowane są rodziny ofiar Hillsborough.
Wszyscy gracze, którzy wzięli w tym udział zrobili to dobrowolnie i cieszyli się z tego. Wspaniale było ponownie spotkać się ze starymi kolegami, a pogawędkom nie było końca.
Szatnia na Anfield zawsze była wyjątkowa - nie zajdziesz nigdzie w futbolu bez skutecznej szatni - więc świetnie było znów poczuć stare dobre koleżeństwo.
Odnośnie mojego gola tamtej nocy, cóż myślę, że było to naprawdę niezłe trafienie!
Poważnie jednak mówiąc, Alan Stubbs zaliczył małego nurka, bym mógł strzelić - szkoda, że nigdy tak nie grał, gdy był w Evertonie - jednak był to dla mnie wyjątkowy moment znów strzelić gola na bramkę przed trybuną the Kop.
Podsumowując, Mecz Pamiątkowy był dużym sukcesem i fantastyczną okazją dla każdego.
Kenny Dalglish
Komentarze (0)