ARTYKUŁ
LFC.pl przedstawia kolejny artykuł, który dotyczy letnich celów transferowych, popularności piłkarzy Liverpoolu na rynku i arogancji Florentino Pereza. Życzymy miłej lektury!
Jak dokończyć ten obraz
Właśnie uzmysłowiłem sobie, że po raz pierwszy od długiego czasu najsilniejsze marki Europy chcą wykupić połowę pierwszego składu Liverpoolu. Dosłownie.
Zobaczcie sami:
Pepe Reina - FC Barcelona
Alvaro Arbeloa - Real Madryt
Andrea Dossena - Juventus Turyn
Xabi Alonso - Real Madryt
Javier Mascherano - FC Barcelona, Real Madryt
Yossi Benayoun - FC Barcelona
Steven Gerrard - wszyscy
Fernando Torres - Manchester United
Do powyższych dołączam bez sekundy zastanowienia Gerrarda, którego chciałby mieć każdy zespół świata. Plotek o jego odejściu nie ma, bo każdy prezes każdego klubu świata wie, że to po prostu niemożliwe.
Brakuje tam tylko Martina Skrtela, Daniela Aggera, Fabio Aurelio, Dirka Kuyta i Alberta Riery. O klasie dwóch pierwszych przekonywać nie trzeba, dwaj ostatni (szczególnie Riera; Kuyt ma już wywalczone miejsce ponad Sneijderami i innymi Huntelaarami) pną się w górę w swoich reprezentacjach narodowych. Popularność piłkarzy Liverpoolu na rynku transferowym najlepiej pokazuje, jak mocną drużynę zbudował Benitez. To arcydzieło potrzebuje jeszcze tylko kilku machnięć pędzla.
Co trzeba jeszcze namalować? Najlepiej klasowego obrońcę z prawdziwego zdarzenia. Arbeloa to zawodnik o stabilnej formie, stabilnym poziomie gry... W ogóle stabilny. Ale nic więcej. Oczywiście nie muszę tłumaczyć, że Hiszpan odejść nie może nawet po transferze Johnsona? Rezerwowym będzie perfekcyjnym.
Chciałbym też ponarzekać na Rierę, ale jedyne zastępstwo, jakie dla niego widzę, to Silva lub Villa. Więc sobie nie ponarzekam.
I tak naprawdę... to tyle. Krótka jest moja lista życzeń na okno transferowe. Jedno - Glen Johnson - wkrótce zostanie spełnione. Mogę się obyć bez napastnika na ławę, bo nie wiem, czy Benitez sprzeda Woronina. I też bardzo mi to odpowiada.
Nie odpowiada mi natomiast rosnąca rola agentów. Usiłuję sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tyle gadali o ofertach, kiedy poprawiali prezesów i menedżerów drużyn, kiedy kreowali newsy na całym świecie. Wkurzają mnie tacy ludzie, jak przedstawiciel Lavezziego i Mascherano.
A co jeszcze mnie irytuje? Real Madryt. Bardzo.
Zadziwiająca jest polityka medialna tego klubu. Zazwyczaj prezesi (przepraszam, Prezydenci) nie rozgadują na prawo i lewo, że taki i taki zawodnik jest super i chciałbym mieć go w swoim klubie. Przypomnijcie sobie, co się stało, gdy rok temu Benitez pochwalił Barry'ego. Jednak okazuje się, że zasady nie dotyczą wszystkich - ciężko znaleźć wywiad, w którym Perez nie mówi o Villi, Ibrze, Alonso, Benzemie czy Forlanie.
Ba, ostatnio znalazłem taką rozmowę, w której zadawane pytania dotyczyły WYŁˇCZNIE piłkarzy łączonych z transferem na Bernabeu! I odpowiedzi Prezydenta: tak, ten jest dobry. Tak, tego chciałbym mieć. Tak, bardzo zależy mi na tym piłkarzu, ale chcę zachować dobre relacje z jego zespołem.
Niemożliwością jest zachować dobre relacje z jego zespołem (przynajmniej w Anglii), jeżeli publicznie zaprasza się go do siebie. Albo prywatnie rozmawia z jego agentem, jak robi to Barcelona.
Moim priorytetowym życzeniem na lato (oprócz ładnej pogody - na razie tragedia) jest pozostawienie wszystkich wymienionych na początku tekstu, bez Dosseny oczywiście, w Liverpoolu. Odejście nawet jednego zawodnika z tej listy całkowicie zburzy koncepcję. Popatrzcie teraz na obraz Manchesteru United - dupnie wygląda bez Ronaldo i Teveza, co?
Komentarze (0)