AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1361

ARTYKUŁ


Zapraszamy Państwa do zapoznania się z nowym artykułem autorstwa Tony'ego Evansa, który na łamach The Timesa prezentuje swoje spostrzeżenia odnośnie ogólnej sytuacji panującej wokół Anfield, skupiając się na ostatnim spotkaniu z Manchesterem United. Życzymy miłej lektury!

Po drugiej stronie

Przy upiornych miejskich ulicach, które prowadziły w kierunku The Kop, na zabitych deskami domach widniały liczne znaki, mające odstraszyć w jakiś sposób zainteresowanych. ‘Brak elektryczności' - mówiły niektóre. Kilkaset metrów dalej, niedzielnego popołudnia, na Anfield prądu był jednak pod dostatkiem, a przy tym nie brakowało napięcia.

Iskrzyło się przez moment jednak w całej okolicy. Oblicze kryzysu widoczne było zarówno poza, jak i na boisku, a przed pojedynkiem z Manchesterem United, fani Liverpoolu musieli radzić sobie dosłownie z brakiem wszystkiego.

Grupa ponad 4 tys. fanów przybyła na stadion, by wysłać wiadomość sprzeciwu dla Toma Hicksa i George'a Gilletta Jr, amerykańskich właścicieli klubu, którzy sprowadzili na Anfield długi i niestabilność. Złość kibiców nie była związana jednak tylko z tym protestem. Fani wypełnili szczelnie trybuny, by wyrazić swoją pogardę wobec jednego z zawodników największego wroga.

Imię i nazwisko, które pojawiało się tego dnia zdecydowanie najczęściej: Michael Owen. W żadnym zdaniu, nie mówiono o nim jednak jako o byłym idolu Liverpoolu. Mimo wielu bramek, jakie Owen zdobył grając z Liverbirdem na piersi, napastnik nigdy nie był tak naprawdę w tych okolicach w pełni kochany. Jego czysta oziębłość i niewzruszenie blado wypadają w porównaniu z Robbiem Fowlerem, bohaterem wszystkich Scouserów. Uważano, że Owen dawał z siebie o wiele więcej, gdy biegał w koszulce reprezentacji Anglii. A jego styl gry - czyhanie tuż przy ramieniu ostatniego obrońcy - sprawiał, że pomocnicy byli ustawiani za głęboko, gdy mieli dostarczać mu górne piłki.

Owen zdobywał bramki i zawsze będzie. Czarny scenariusz zakładał, że powróciłby i strzeliłby gola przed The Kop ponownie, ale tym razem nosząc koszulkę Czerwonych Diabłów.

Konfrontacja tych dwóch zespołów nie wymaga zaostrzania. Ta nienawiść nie potrzebuje dodatkowego szumu. Anfield rzadko kiedy było tak spięte. Gospodarze byli jednak stroną przeważającą w pierwszej części spotkania - powrót Jamiego Carraghera do formy z pewnością bardzo ucieszył Rafę Beniteza - ale to dopiero druga połowa meczu spełniła oczekiwania.

Fernando Torres jest bohaterem całego Anfield. Ma szybkość młodego Owena, ale jest od niego dużo silniejszy i bardziej świadomy. Rio Ferdinand, jak większość na boisku, z pewnością był przekonany, że wypchnął Torresa w miejsce, z którego niemożliwe było zdobycie bramki. Hiszpański napastnik udowodnił mu, że się mylił. Fala zszokowania po tym trafieniu wstrząsnęła wszystkim.

Niespełna 10 minut później, Owen pojawił się na placu gry, wywołując tym samym spore poruszenie. The Kop podchwyciło moment. "Once a Manc, never a Red" wyraźnie słychać było na stadionie - najgorsza obelga skierowana w kierunku zawodnika, który słyszał niegdyś swoje imię wychwalane przez tych samych ludzi.

Owen twierdził, że jego gra, mimo stracenia nieco szybkości, uległa poprawie, a niedzielny mecz był okazją do weryfikacji tych słów. Jako nastolatek często był statyczny, wyczekiwał na górną piłkę, pewny, że wygra pojedynek biegowy z jakimkolwiek obrońcą. Teraz pałętał się dookoła, wyczekując jakiegoś nieporozumienia między obrońcami, ale Carragher i Daniel Agger cały czas kontrolowali sytuację, sprawdzając co chwila w którym miejscu jest Owen.

Kiedy z boiska zszedł Torres, a w jego miejsce pojawił się David Ngog, taktyka Liverpoolu polegała na cofnięciu się, wciągnięciu w głąb własnej połowy zawodników United i graniu z kontry. Oczywiście panika wyczuwalna była zarówno na murawie, jak i trybunach. Carragher zmuszony był przez Owena do wejścia w stylu rugby. Obrońca miał szczęście oglądając tylko żółtą kartkę, ale to w żaden sposób nie narusza kultowego statusu tego zawodnika.

Ngog zaliczył trafienie, gdy United rozpaczliwie ruszyło do przodu, ale tu pozostaje pytanie: czy jeśli szukasz wpływowego zmiennika, nie wolałbyś mieć Owena? Płytkość składu Beniteza była widoczna w ostatniej fazie meczu, kiedy Martin Skrtel zastąpił Yossiego Benayouna, po czym goście stworzyli więcej okazji niż w całych poprzednich 90 minutach. Bez Torresa sprawy mogą potoczyć się zupełnie inaczej.

Zachwyt The Kop po meczu nie zmienia faktu, że w głowach kibiców pozostaje jednak głęboko zakorzeniony strach. Właściciele muszą poradzić sobie z ogromnym zadłużeniem. Prostym rozwiązaniem byłoby sprzedanie Torresa i Stevena Gerarda. I do tej okropnej myśli nawiązują plakaty na tych, wspomnianych na początku, wolnych domach niedaleko stadionu. "Wszystko, co wartościowe zostało usunięte" - głoszą.

Kopites mają nadzieję, że te same znaki i hasła tego typu nie dotrą na Anfield.

Tony Evans

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Skrót meczu  (0)
06.05.2024 13:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Stu: Gakpo potrzebuje pewności siebie  (1)
06.05.2024 10:06, Loku64, thisisanfield.com
Keane: Jako zawodnik chciałbym grać dla Kloppa  (1)
06.05.2024 09:44, Ad9am_, Liverpool Echo
Postecoglou: Nie sądzę, że zagraliśmy źle  (2)
06.05.2024 09:31, RosolakLFC, Liverpool Echo
Fantastyczny comeback ekipy rezerw  (1)
05.05.2024 21:13, AirCanada, liverpoolfc.com
Elliott: Uwielbiam strzelać gole na Anfield  (4)
05.05.2024 21:06, AirCanada, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
05.05.2024 19:56, Zalewsky, SofaScore