Hicks: Zapłaciłem ogromną cenę
Tom Hicks sądzi, że jest wielu ludzi skłonnych, aby zainwestować w Liverpool, ale uczynił aluzję, że sprzedaż klubu może potrwać 18 miesięcy. To może mieć też wpływ na przyszłość Rafaela Beniteza, który ma spotkać się z nowym prezesem w ciągu 48. godzin.
Hicks wraz z drugim współwłaścicielem - Georgem Gillettem, sprowadzili do klubu Martina Broughtona w zeszłym miesiącu, aby ten zajął się sprawą sprzedaży.
Benitez szuka zapewnienia otrzymania pieniędzy na najbliższe okienko transferowe, które prawdopodobnie może dać jedynie szybkie przejęcie.
- Po dyskusjach, które przeszliśmy przez ostatnie 2 lata, pojawiło się wielu ludzi, którzy są zainteresowani inwestycją - mówił Hicks. - Byliśmy właścicielami przez 3 lata. Nie będziemy przez 5 lat.
Obaj - Hicks i Gillett - spotykali się z silnym sprzeciwem kibiców Liverpoolu, którzy urządzali mnóstwo demonstracji w okolicach Anfield i na stadionie.
Biznesmen z Dallas powiedział, że zapłacił dużą cenę za bycie współwłaścicielem, ale przyznał, że klub nie jest cześcią jego dziedzictwa, porównując go do jego miejscowych odpowiedników.
- Mogę dalej kibicować, ale zapłaciłem ogromną cenę - dodał. - Mam 64 lata. Nie chcę tego dłużej ciągnąć.
- Jerry Jones jest moim dobrym przyjacielem, ale on i jego rodzina żyją Dallas Cowboys. Życiem Marka Cubana są Dallas Mavericks. Liverpool nie jest moim życiem.
Komentarze (0)