Bóg stawia na Redknappa

Według Robbie'ego Fowlera Harry Redknapp, trener Tottenhamu który wywalczył w tym roku awans do eliminacji Ligi Mistrzów, byłby najlepszym następcą Rafaela Beniteza na Anfield.

W półtora roku Redknapp przemienił Koguty z kandydata do spadku w klub zdolny rozbić układ Wielkiej Czwórki i Fowler uważa, że Anglik mógłby być gwarantem podobnego odrodzenia w Liverpoolu.

Benitez opuścił klub po wypełnieniu zaledwie roku z pięcioletniego kontraktu po fatalnym sezonie, który The Reds skończyli na siódmym miejscu w lidze.

Wielkie nazwiska, takie jak Guus Hiddink i Jose Mourinho są dla klubu z Merseyside nieosiągalne po związaniu się obu trenerów odpowiednio z Turcją i Realem Madryt.

Tottenham wyrzucił Liverpool ze strefy premiowanej grą w eliminacjach Champions League finiszując także przed Manchesterem City i Aston Villą.

- Jeśli chcesz menagera, który poradził sobie w Premier League, wie, jak ona działa, dlaczego nie Harry Redknapp? – pyta Fowler.

- Wykonał fantastyczną pracę z Tottenhamem i byłby w sam raz dla Liverpoolu.

- Nie mówię, że Liverpool będzie z nim negocjował, ale faktem jest, że kluby, które prowadził w Premier League radziły sobie naprawdę dobrze. Tak samo jest z O’Neilem czy Hodgsonem.

Kontrakt Redknappa na White Hart Lane wygasa za rok i nazywany przez kibiców bogiem Fowler sądzi, że dla każdego zawodnika i trenera na świecie Anfield pozostaje bardzo atrakcyjnym miejscem pracy, pomimo kłopotów The Reds w minionych rozgrywkach.

- Liverpool nie osiągnął w tym sezonie tego, na co liczył, a Rafa zachęcony poprzednimi latami postawił sobie chyba za wysoko poprzeczkę, ale zawsze ciężko jest osiągnąć to, wygrać tamto…

- Dla jednego z kandydatów będzie to dobra praca do podjęcia. To wielki klub i brak triumfów w ostatnich latach nie zmienia faktu, że niewiele klubów na świecie może się równać z Liverpoolem.

- Pojawia się szansa na zatrudnienie dobrego trenera, ale najpierw trzeba zobaczyć, z jakiego grona można wybierać, bo póki co nie wydaje mi się, żeby było wielu kandydatów.

Jednym z zarzutów kierowanych do Rafaela Beniteza w trakcie jego sześcioletniego pobytu na Anfield była nienajlepsza polityka transferowa, która z kolei jest wielką zaletą Harry’ego Redknappa.

Dla Fowlera oczywiste jest, że Liverpool nie może szukać funduszy poprzez sprzedaż takich zawodników jak Steven Gerrard czy Fernando Torres:

- Wiadomo, że klub nie jest w stanie wydać wielkich pieniędzy tego lata, a kiedy już kogoś ściągasz, musisz mieć też pieniądze na jego pensję.

- Niezależnie od wyboru menagera klub musi znaleźć pieniądze na piłkarzy, których trener będzie potrzebował. To ciężki przypadek. Ktokolwiek przyjdzie, konieczne są fundusze.

- Obaj (Gerrard i Torres) to zawodnicy światowej klasy i jeśli nowy menager będzie chciał wygrać ligę i inne puchary będzie potrzebował takich zawodników w składzie, więc każdy będzie chciał ich zatrzymać.

- Tacy gracze wygrywają dla klubu puchary. Oczywiście, możesz dostać za nich mnóstwo pieniędzy, ale bardzo ciężko jest ich zastąpić.

- Torres, kiedy grał, był w tym sezonie fenomenalny ze średnią prawie jednego trafienia na mecz. Jest jednym z najlepszych napastników w piłkarskim świecie.

- Wszyscy chcemy, aby występował w jak największej ilości meczów ligowych w sezonie, bo kiedy gra, zawsze strzela bramki.

- Ważne jest, żeby dobrze pokazać się w Premier League. W ostatnich latach to Champions League była poletkiem Liverpoolu, a większość wolałaby zdobycie mistrzostwa kraju zamiast szóstego Pucharu Europy.

Sam Fowler, który przygotowuje się do drugiego sezonu w lidze australijskiej po przejściu z North Queensland do Perth Gloty bardzo chciałby poprowadzić Liverpool, ale nie teraz.

- Do droga, którą bardzo chciałbym przejść, ale przy obecnym statusie Liverpoolu jest wiele, wiele lat od chociażby zbliżenia się do celu.

- Może pewnego dnia się uda, ale najpierw muszę zacząć w klubie mniejszego kalibru – kończy Robbie Fowler.