Liverpool pożyczył za dużo

Amerykańscy właściciele Liverpoolu pożyczyli “za dużo” pieniędzy, kiedy kupowali klub, powiedział szef banku, który udzielił im pożyczki. The Reds są winni Royal Bank of Scotland (RBS) ogromną sumę 237 mln funtów.

Tom Hicks i George Gillett kupili Liverpool od poprzedniego właściciela pakietu większościowego, Davida Mooresa w 2007 roku za 219 mln funtów.

Włączenie przez właścicieli swoich pożyczek do długu klubu spowodowało, że odsetki zwielokrotniły oryginalną kwotę zadłużenia.

RBS i inny wierzyciel, Wachovia, oczekiwały początkowo na spłatę 100 mln funtów tego lata.

Jednak zimą dały panom Hicksowi i Gillettowi kolejne sześć miesięcy na znalezienie dla klubu kupca, który spłaci dług.

W udzielonym dziś wyłącznie dla Liverpool Echo wywiadzie dyrektor naczelny RBS, Stephen Hester, powiedział, że przed rozpoczęciem kryzysu kredytowego zbyt wiele przedsiębiorstw, w tym Liverpool FC, zaciągnęło zbyt wiele długów.

- Patrząc na to z perspektywy czasu myślę, że pewne przedsiębiorstwa pożyczyły zbyt wiele, Liverpool FC był jednym z nich – powiedział Hester.

Jego komentarze ukazały się mniej niż 24 godziny po tym, jak prezes klubu z Anfield, Martin Broughton, przyznał, że jak dotąd nie było żadnych ofert kupna klubu.

- Jest jednak pewna ilość zainteresowanych stron. Nie ma sprecyzowanego ostatecznego terminu. Mniej więcej w środku lipca spodziewamy się pierwszych ofert – dodał dyrektor naczelny RBS.

- Proces jest w toku. Zostałem wprowadzony, by go nadzorować.

- Obaj właściciele usunęli się na bok. Barclays Capital prowadzi proces sprzedaży.

Pan Hester wypowiadał się po śniadaniu z członkami Izby Gospodarczej Liverpoolu, które odbyło się w miejskim Hope Street Hotel.

Ostatnimi czasy stał się odbiorcą e-mailowej kampanii kibiców the Reds wzywających go do ponownego rozważenia umowy finansowej z klubem.

- To oczywiste, że sytuacja Liverpool FC wywołuje ogromny oddźwięk wśród wielu ludzi.

- Rozumiemy to i staramy się, by nasze zachowanie było wyjątkowo delikatne.

- Myślę, że jak każde przedsiębiorstwo musimy delikatnie podchodzić do kontekstu, w jakim robimy interesy.

- Właśnie dlatego byliśmy wyjątkowo wyrozumiali pracując nad tym problemem.

- Wydaje mi się, że w interesie wszystkich leży szybkie rozwiązanie problemu.

- Wszyscy zaangażowani ciężko pracują, by je osiągnąć, ale należy pamiętać, że rozwiązanie to musi być dobre.

- Oczywistą wydaje mi się potrzeba przyszłej stabilności klubu i nie chodzi tu tylko o właścicieli.

- Nie liczy się jedynie kto włada klubem, ale też jakie są jego plany.

- Nie obdarliśmy Liverpoolu z pieniędzy i blisko współpracowaliśmy z właścicielami.

- Myślę jednak, że wszystkie kluby piłkarskie w Zjednoczonym Królestwie muszą liczyć się z tym, że przyszłe pożyczki im udzielane będą najprawdopodobniej niższe niż te udzielane w przeszłości.

W środę Liverpool zaprezentował Roya Hodgsona jako swojego nowego menadżera.

Na konferencji prasowej pan Broughton powiedział, że nowy trener jest odpowiednim człowiekiem, by ustabilizować klub.

Publicznie zapewnił też, że Liverpool nie będzie zmuszony, by sprzedać swoje gwiazdy takie jak Steven Gerrard i Fernando Torres w celu spłaty długów.

- Nie potrzebujemy pieniędzy. Nie mamy żadnego zamiaru ani potrzeby sprzedaży graczy, by spłacić dług – powiedział.

Prezes stwierdził także, że proces wyboru nowego właściciela będzie przeprowadzony tak samo ostrożnie jak zatrudnienie nowego menadżera.

- Przeprowadzamy aukcję. Kiedy wybierzemy najlepszą ofertę, sfinalizujemy umowę z jej autorem.

- Najlepsza oferta nie musi wcale być najwyższą. Tu chodzi o więcej niż pieniądze. Chodzi o rozwój stadionu, drużyny, klubu jako całości.

- Kiedy już przebrniemy przez ten proces, autor najlepszej oferty zostanie nowym właścicielem.