Podsumowanie meczu
Charlie Adam w rozgrywanym w Kuala Lumpur meczu z jedenastką Malezji zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Liverpoolu. Spotkanie po bardzo emocjonującej drugiej połowie zakończyło się wynikiem 6:3 dla the Reds.
Kupiony z Blackpool pomocnik otworzył wynik spotkania w pierwszej połowie, pewnie wykorzystując jedenastkę podyktowaną po faulu na Carrollu.
Gospodarze wyrównali po niesamowitym strzale z rzutu wolnego Mohd Safiq Rahima tuż przed przerwą, jednak dwie bramki Davida Ngoga w drugiej połowie pozwoliły Liverpoolowi odzyskać prowadzenie. Maxi Rodriguez niedługo później podwyższył na 4:1 i kiedy wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty do gry wrócili gospodarze. Dwa trafienia Safee Saliego zasiały niepokój w sercach fanów Liverpoolu, jednak kolejny raz na wysokości zadania stanął Maxi, strzałem głową zdobywając swoją druga bramkę. Niezawodny Dirk Kuyt w doliczonym czasie gry ustalił wynik spotkania.
Adam rozegrał swój pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce dla Liverpoolu. Szansę debiutu w pierwszym składzie na wypełnionym po brzegi stadionie Bukit Jalil otrzymał też Conor Coady.
Liverpool swoją pierwszą okazję na zdobycie bramki miał w 10. minucie, kiedy to Andy Carroll oddał strzał po mierzonym podaniu od Adama. Bramkarz Malezyjczyków Allawee Ramli odbił piłkę, jednak Raul Meireles nie zdołał dobić strzału Anglika.
Chwilę później strzał z rzutu wolnego Adama przeleciał tuż nad poprzeczką. Liverpool coraz częściej zagrażał bramce gospodarzy i po jednym z dośrodkowań Adama arbiter odgwizdał faul na Carrollu. Mimo protestów graczy Malezji i konieczności powtórzenia strzału nasz nowy numer 26 ze spokojem wykorzystał rzut karny.
Liverpool w dalszym ciągu naciskał. Jednej z okazji nie wykorzystał Meireles, którego strzał głową z bliskiej odległości obronił Ramli. Mimo problemów w obronie gospodarze się nie poddawali a ich wysiłek wynagrodzony został tuż przed przerwą. Przed polem karnym ręką zagrał Adam a Rahim nie dał szans Bradowi Jonesowi wyrównując wynik spotkania strzałem w samo okienko.
Rozpędzeni Malezyjczycy jeszcze przed przerwą mieli okazję wyjść na prowadzenie, jednak strzał głową Baddrola Bakhtiara był minimalnie niecelny, podobnie jak kolejna próba Rahima z rzutu wolnego.
Steve Clark, pod nieobecność Dalglisha prowadzący Liverpool, zmienił w przerwie całą jedenastkę. Krótko po wznowieniu przed szansą stanął David Ngog, ale francuski napastnik przestrzelił będąc oko w oko z bramkarzem rywali.
Jonjo Shelvey również próbował wpisać się na listę strzelców. Jego strzał z rzutu wolnego został jednak obroniony przez rezerwowego bramkarza, Khairul Fahmi Che Mata.
W 64. minucie w pole karne przeciwnika przedarł się Dirk Kuyt. Holender wstrzelił piłkę w pole bramkowe gospodarzy ale Alberto Aquilani nie zdołał zmienić kierunku jej lotu.
Dominacja Liverpoolu od początku drugiej połowy przyniosła efekt cztery minuty później. Z nieporozumienia obrońców gospodarzy skorzystał David Ngog, który po dośrodkowaniu Insuy i rykoszecie popisał się refleksem i z bliska skierował piłkę do bramki.
Szczęście nie było już potrzebne Francuzowi kilkadziesiąt sekund później, kiedy to po podaniu Aquilaniego kolejny raz wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali. Tym razem napastnik pewnym strzałem tuż przy słupku wykończył akcję Liverpoolu.
Gracze the Reds nie zamierzali na tym poprzestać a o swoich snajperskich umiejętnościach przypomniał sobie Maxi Rodriguez. Akcję rozpoczął Aquilani, który prostopadłym podaniem wypuścił Insuę. Młody Argentyńczyk obsłużył podaniem swojego rodaka a Maxi bez problemów zdobył kolejną bramkę dla Liverpoolu.
Gdy wydawało się, że nic do końca meczu już się nie wydarzy, dwa błędy obrony Liverpoolu w krótkim odstępie czasu wykorzystał Sali. Dirk Kuyt jak przystało na kapitana dał sygnał do ataku i nie pozwolił, żeby zwycięstwo wymknęło się czerwonym z rąk.
W końcówce meczu jedno z dośrodkowań Holendra na bramkę strzałem głową zamienił Maxi. Ostatnie trafienie było dziełem samego Kuyta, który precyzyjnym strzałem, po którym piłka musnęła słupek, nie dał szans bramkarzowi rywali.
Komentarze (0)