Andy Carroll wraca do formy

Po falstarcie spowodowanym kontuzjami Andy Carroll wraz z początkiem nowego sezonu wreszcie będzie mógł na dobre rozpocząć swoją karierę w Liverpoolu. Zarówno jego koledzy z drużyny jak i przeciwnicy nie mają wątpliwości, że bojowe nastawienie jakie napastnik zaprezentował w meczu z Valencią pokazało, dlaczego Anglik kosztował 35 milionów funtów.

Bezkompromisowy pojedynek między Carrollem i Adilem Ramim był ozdobą sobotniego sparingu wygranego przez gospodarzy 2:0. Występ byłego zawodnika Newcastle United pokazał, że w nadchodzącym sezonie może on być postrachem rywali w Premier League.

Carroll pokazał się z dobrej strony zdobywając bramkę po zbyt krótkim podaniu obrońcy do bramkarza, jednak z jego występu najbardziej utkwił w pamięci dziki atak na Ramiego, za który sędzia, Martin Atkinson, zdecydował się pokazać tylko żółtą kartkę, choć nie brakowało opinii, że w meczu o stawkę kara mogłaby być bardziej dotkliwa.

Sam Rami nie uznał zagrania za szczególnie brutalne opisując je jako „zwykły incydent jakie się zdarzają”. Dodał również, że nie ma tego za złe Carrollowi. Na Kennym Dalglishu także wejście jego zawodnika nie zrobiło większego wrażenia. Menadżer Liverpooolu wyraził swój zachwyt tym, że jego napastnik jest w odpowiedniej kondycji aby pokazać na boisku pazur, czyli coś czego brakowało w jego grze w końcówce ubiegłego sezonu, kiedy to miał on problemy z dojściem do formy.

- Można było dostrzec, że problemy z kontuzjami ma już za sobą, zaliczył wspaniały występ – powiedział Dalglish.

- Carroll jest bardzo dobrym i bardzo silnym piłkarzem – powiedział Rami.

- Lubię go, z powodu swojej siły i dobrej gry w powietrzu jest trudnym zawodnikiem do krycia. Nie sądzę, żeby wielu obrońców lubiło grę przeciwko niemu – dodał.

Dirk Kuyt, kolega Carrolla z linii ataku Liverpoolu również był pod wrażeniem gry swojego partnera:

- On przeraża obrońców. To było twarde starcie, zawsze w takich przypadkach musisz uważać, żeby nie nałapać głupich kartek. Nikt nie chce zostać zawieszonym.

- Pierwsze miesiące były trudne dla Andy'ego, ponieważ przybył z kontuzją. Zagrał w kilku spotkaniach i dobrze sobie radził, ale potem złapał kolejną kontuzję. Teraz przepracował cały okres przygotowawczy i zdobył bramki w ostatnich dwóch meczach.

- Jest klasowym napastnikiem i jestem pewien, że zdobędzie dla nas dużo bramek w tym sezonie. Udało mu się zdobyć bramkę z Valencią i mamy nadzieję, że uda mu się to również z Sunderlandem.

- Andy jest bardzo silny w powietrzu, ale można z nim grać również po ziemi. Plusem dla zespołu jest to, ze mamy w tej chwili wiele opcji w ataku i Carroll jest jedną z nich.

Dalglish większy powód do niepokoju przed otwierającym sezon meczem z Sunderlandem ma raczej ze strony formacji defensywnej, aniżeli ofensywnej. Glen Johnson nabawił się urazu, schodząc z boiska jeszcze w pierwszej połowie utykając, w czasie pewnego zwycięstwa nad Valencią.

Prawy obrońca ma problemy ze ścięgnem udowym i będzie w tygodniu prowadził wyścig z czasem, by być gotowym na sobotę. Piłkarz opuści towarzyski mecz reprezentacji Anglii z Holandią w środku tygodnia.

Wobec braku Martina Skrtela, Dalglish może nie mieć do dyspozycji swoich dwóch wyborowych obrońców. Boss chciał zwiększyć opcje w defensywie tego lata, ale póki co, nie udało mu się to. Trener mimo wszystko, mógł być szczęśliwy, że jego podopieczni zachowali po raz pierwszy w okresie przygotowawczym czyste konto, tracąc we wcześniejszych 5 meczach aż 15 bramek.

- Najlepszym momentem do zachowania czystego konta będzie następny weekend, więc mamy nadzieję, że spotkanie z Valencią było swoistą próbą generalną. Próbowaliśmy naprawdę ciężko chcąc zagrać na zero z tyłu i jesteśmy szczęśliwi, że nam się to udało.

Tony Barrett