LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 901

Kot, tęcza i przeznaczenie


Mam pewną teorię. Przeznaczeniem Liverpool Football Club jest zdobycie w przyszłym tygodniu ósmego w historii Pucharu Ligi Angielskiej. Jak inaczej wyjaśnić to, co się dzieje w tym sezonie?

24 sierpnia 2011: Podczas meczu drugiej rundy Carling Cup między Liverpoolem i Exeter, nad St James Park pojawia się tęcza, przypominająca majestatyczny łuk wieńczący stadion Wembley.

6 lutego 2012: Na murawę Anfield radośnie wbiega brązowawy dachowiec, przypominający słynnego Mogleta, kocią maskotkę drużyny, która w sezonie 1982-83 sięgnęła po Puchar Ligi.

Psoty natury? Nie sądzę.

Jest jeszcze więcej. Za każdym razem, kiedy Czerwoni zdobywali Puchar Ligi, w nazwie rozgrywek, za sprawą sponsora była nazwa napoju.

Rozkoszowaliśmy się mlekiem we wczesnych latach 80., w połowie lat dziewięćdziesiątych odbijały nam się bąbelki Coca-Coli, ale prawdziwe wyzwanie nadeszło wraz z Houlierem. Dwa razy Worthington proszę. Sprawa zamknięta. Ten puchar jest przeznaczony Liverpoolowi do zdobycia w przyszły weekend. Możemy spodziewać się całego trofeum pełnego piwa Carling.

Nawet bez namacalnych dowodów przedstawionych powyżej, kibice The Reds już teraz uważają te rozgrywki za szczęśliwe.

Jakby nie było, wygrywaliśmy je 7 razy, więcej niż jakikolwiek inny klub. Liczba ta mówi jeszcze więcej zważywszy na fakt, że Liverpool przez 6 lat nawet nie zaprzątał sobie głowy uczestniczeniem w tym pucharze (1961-67).

Współczynnik zwycięstw jest tutaj również wyższy niż w innych rozgrywkach. 59% wypada najlepiej przy 58% w Pucharze Europy/Lidze Mistrzów, 55% w Pucharze UEFA/Lidze Europy, 53% w FA Cup i 46% w pierwszej lidze angielskiej.

Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, Puchar Ligi rozpoczynał kampanię zwycięstw w dwóch sezonach Liverpoolu, które ten kończył z potrójną koroną w 1984 i 2001 roku. Rzeczywiście, bardzo szczęśliwe.

Mimo to, na teorii pozostaje jedna, ale wyraźna rysa. Mimo spędzenia całego walentynkowego wieczoru na próbie udoskonalenia mojego toku myślenia, jedna zadra nie chce wyjść.

Niestety, Puchar Ligi nie zawsze był synonimem triumfu dla Kopites.

Rozgrywki zadebiutowały na angielskiej ziemi w 1960 roku, jednak Liverpool nie sprowadził pucharu na Anfield aż do 1981 roku. Pierwszy triumf rodził się w bólach, jak doświadczenie finału z Nottingham Forest w 1978.

Pierwsze spotkanie z gwiazdami Briana Clougha zakończyło się remisem, chociaż Liverpoolowi nie uznano na Wembley bramki. W powtórce triumfowali Forest, po tym jak ponownie nie uznano gola Terry’ego McDermotta (miał pomóc sobie ręką przy strzale) oraz sędzia pomylił się wskazując na wapno po interwencji Thompsona na O’Harze. Mecz został także zapamiętany z powodu jedynej w karierze kartki Iana Callaghana. Serio, Cally w zeszycie sędziego?!

Tommy Smith nie mógł przeboleć zachowań sędziego Partridge’a, zwracając nawet uwagę, że powinien on być zastrzelony. W tamtych czasach uznano, że przeznaczeniem Liverpoolu jest nigdy nie wygrać League Cup.

Kogo to obchodziło? Wtedy Liverpool co roku zaprzątał sobie głowie wygrywaniem znacznie większych i bardziej lśniących trofeów.

Everton dotarł do finału w roku 1977 kiedy Czerwoni starali się toczyć równą walkę na frontach Pucharu Europy, FA Cup i Pucharu Ligi. Wtedy też wykuto określenie Puchar Myszki Miki, które powstało w wyniku obustronnych docinków Czerwonych i Niebieskich scouserów.

Omińmy kilka kolejnych kart w historycznej księdze Liverpoolu i zobaczymy, że w 1979 roku pożegnaliśmy się z rozgrywkami w pierwszej rundzie z rąk Sheffield United, grającego wtedy w czwartej lidze.

Bardziej niedawno, Anfield gościło thrillery związane z Pucharem Ligi. W głównych rolach: Michael Jacobs z Northampton Town i Phil Jevons z Grimsby. Powiedzcie komukolwiek, kto był na jednym z tych meczów, że to nasze rozgrywki.

Być może, wiara w szczęście Liverpoolu w rozgrywkach o Puchar Ligi to wiara w słaby mit. Jednak jak napisał Tennessee Williams, szczęście to wiara w to, że ma się szczęście. Koty i tęcze to wspaniałe omeny, dzięki którym kibicom Liverpoolu znacznie łatwiej jest wierzyć, że ten rok po jako ósmy będzie szczęśliwym dla klubu.

Jimmy Rice

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (5)

Glodzilla 19.02.2012 08:30 #
Ten fragment o tęczy rzeczywiście jest intrygujący :) A co do mniejszego znaczenia tego pucharu powiem tak: zawsze lepiej jest wygrać, niż przegrać, wszak już tyle lat posuchy na Anfield...
Mersey 19.02.2012 12:02 #
Bardzo podoba mi się ten tekst, tym bardziej, że Nooldir dokonał bardzo dobrego przekładu. Wembley wiele razy było dla nas szczęśliwe, w końcu kiedyś nazywano je drugim domem Liverpoolu. Nie pozostaje nam nic innego jak tam wygrać.
Perry 19.02.2012 12:24 #
"Możemy spodziewać się całego trofeum pełnego piwa Carling."

No to Andy się ucieszy :P

A tak na poważnie, to musimy wygrać przynajmniej ten puchar ^^
Asfodel 19.02.2012 12:40 #
Nooldir, dziękuję za miły początek niedzieli :-) Ja tam w prawdzie nie wierzę w zabobony, bo to przynosi pecha :-), ale niewątpliwie dużo prawdy jest w zdaniu "szczęście to wiara w to, że ma się szczęście". Bo nie ma to jak pozytywne myślenie, nawet jeśli podparte tęczą. Bez niego nie byłoby finału 2005 roku.

A za kota masz u mnie.... Carlinga :-)
ATB 19.02.2012 13:21 #
Czy jest dostępne gdzieś w czeluściach redakcyjnych komputerów zdjęcie tęczy nad St. James's Park w większej rozdzielczości niż to w artykule ? Mam na myśli co najmniej 2 Mpix.

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic