Zapowiedź meczu

W drugi dzień świąt the Reds zmierzą się ze Stoke City na Britannia Stadium. Po ostatniej potyczce obu ekip na Anfield Road kibice mogli czuć lekki niedosyt ze względu na brak bramek. Tym razem jest inaczej. Drużyna Brendana Rodgersa w ostatnim ligowym starciu rozbiła u siebie Fulham 4-0 i według bukmacherów to właśnie ekipa z Merseyside jest faworytem tego meczu.

The Potters w ostatnich trzech meczach musieli zadowolić się podziałem punktów i z dwudziestoma pięcioma punktami aktualnie zajmuje dziewiąte miejsce w Premier League. Tyle samo punktów, lecz piętro wyżej w tabeli plasuje się Liverpool, który wygrał trzy z ostatnich czterech meczy i na pewno nie zadowoli się jednym punktem. Warto w tym miejscu dodać, że w tym sezonie Stoke jest na swoim terenie niepokonane.

Ostatni raz w lidze ze Stoke Czerwoni zwyciężyli 2.02.2011, więc zarówno Brendan Rodgers jak i cały Liverpool ma coś do udowodnienia w tym meczu. The Reds cały czas liczą na miejsce w czołowej czwórce pod koniec sezonu, gwarantujące udział w Lidze Mistrzów i tego meczu nie mogą sobie odpuścić. Stosunkowo młoda drużyna Brendana Rodgersa wydaje się być aktualnie w formie. Pomimo porażki z Aston Villą, ich gra może się podobać a ostatnie zwycięstwo tylko podsyca atmosferę przed środowym meczem.

Spotkanie to mimo wszystko nie będzie należało do łatwych, zwłaszcza biorąc pod uwagę styl gry, jaki preferuje drużyna prowadzona przez Tony'ego Pulisa. The Reds muszą wyjść na murawę wyjątkowo skoncentrowani. Liverpool jest cały czas w trakcie budowy i pomimo świetnej pracy trenera pewne błędy nadal są nieuniknione. Wyjście z odpowiednim nastawieniem i mobilizacją będzie kluczowe dla tego pojedynku.

Po ostatnich dwóch ligowych zwycięstwach nad Southampton i West Hamem na piłkarzy i kibiców Liverpoolu spadł zimny prysznic w postaci porażki 1-3 z Aston Villą na własnym terenie. Tym razem the Reds nie mogą sobie na to pozwolić i w kwestii Brendana Rodgersa leży, by piłkarze nie spoczęli na laurach.

Pomimo okrojonej kadry, Irlandczyk z północy wciąż ma kilka asów w rękawie w postaci młodych graczy, którzy od początku sezonu regularnie goszczą w wyjściowej jedenastce i stanowią o sile zespołu. Do formy powoli wydaje się wracać kapitan the Reds, Steven Gerrard oraz jeszcze do niedawna znienawidzony Stewart Downing, który w meczu przeciwko Fulham asystował a następnie zdobył swoją pierwszą bramkę w lidze w czerwonej koszulce. Pewnym punktem w ekipie Rodgersa jest bez wątpienia Luis Suarez. Również defensywa nie powinna ulec zmianie po ostatnim meczu.

Tony Pulis do dyspozycji ma wszystkich swoich podstawowych graczy. Ryan Shawcross, Robert Huth czy Glenn Whelan to tylko niektóre z nazwisk, które dały się we znaki graczom Liverpoolu w pojedynku na Anfield Road i na pewno zobaczymy ich jutro.

Jednego możemy być pewni – nie będzie to łatwy mecz ani dla jednych, ani dla drugich. Teoretycznie to Liverpool występuje w roli faworyta, ale historia niejednokrotnie pokazała, że od teorii do praktyki daleka droga.