Podsumowanie meczu
Zawodnicy Liverpoolu postarali się o szampańskie nastroje wszystkich sympatyków w ostatnie dwa dni roku 2012, wygrywając w zadowalającym stylu 3:0 z Queens Park Rangers.
Kibice, zaniepokojeni ostatnią porażką ze Stoke, przed wczorajszym spotkaniem nie znajdowali się w szczególnie optymistycznym nastrojach. Wpływ na taki a nie inny stan rzeczy miały niewątpliwie doniesienia o problemach z kostką, z którymi od kilku tygodni zmagał się Luis Suarez. Jednak fanów tego dnia najbardziej zaskoczyła wiadomość o kłopotach zdrowotnych Brendana Rodgersa. Jak przyznał w pomeczowym wywiadzie asystent, Colin Pascoe, który zastąpił chorego na ławce trenerskiej, Rodgers nie był zdolny utrzymywać z nim kontaktu podczas meczu. Sam Pascoe nie czuł się najlepiej, a z dolegliwościami zmagali się także szef od przygotowania fizycznego - Glen Driscoll, Brad Jones (obaj zostali odwiezieni do domu) oraz Jordan Henderson, który jednak, mimo nieprzespanej nocy i bólów brzucha, wystąpił w pierwszym składzie i wymiernie pomógł drużynie osiągnąć wysokie zwycięstwo.
Od samego początku niezwykle aktywny był Luis Suarez i już w 3. minucie mocnym uderzeniem z dystansu sprawdził czujność Julio Cesara. O ile z tej sytuacji Brazylijczyk wyszedł zwycięsko, o tyle siedem minut później musiał po raz pierwszy wyciągać piłkę z siatki. Suarez ominął w polu karnym kilku rywali i z iście chirurgiczną precyzją posłał futbolówkę w lewy róg bramki Cesara.
Goście na jednej bramce nie zamierzali poprzestać i już chwilę później prowadzili 2:0. Tym razem rozgrywający kolejne udane zawody Stewart Downing odegrał na prawym skrzydle piłkę do Suareza, który z kolei biegnąc wzdłuż linii końcowej zagrał do znajdującego się w polu karnym Hendersona. Anglik nie opanował futbolówki, lecz ta powróciła do czujnego Urugwajczyka, który strzałem z najbliższej odległości po raz drugi umieścił ją w siatce.
Spotkanie przez cały czas przebiegało pod dyktando gości, którzy za sprawą Suareza, Downinga i Stevena Gerrarda usiłowali powiększyć przed przerwą dorobek strzelecki zespołu. Ostatecznie udało się tego dokonać w 28. minucie. Wykonujący rzut rożny Downing odegrał piłkę do Gerrarda, która to po wspaniałym dośrodkowaniu kapitana trafiła wprost na głowę Daniela Aggera, a ten precyzyjnym strzałem umieścił ją tuż przy prawym słupku. Był to tym samym już drugi gol duńskiego obrońcy w tym sezonie.
Gospodarze w dalszym ciągu nie potrafili uporządkować gry obronnej, co usiłowali wykorzystać the Reds, jednak w pozostałych próbach nie byli już tak skuteczni. Bliski szczęścia wydawał się być Henderson, jednak piłka po jego mocnym strzale nieznacznie ominęła bramkę. Kilka minut później ponownie zachwycił Suarez, który minąwszy w polu karnym dwóch obrońców, odegrał do niekrytego Gerrarda, ale ten uderzył futbolówkę zbyt lekko i tym razem defensorzy, choć dość szczęśliwie, wyszli z sytuacji zagrożenia obronną ręką. Jedyną odpowiedzią QPR były nieliczne strzały Taarabta, który jednak sam nie potrafił nic zdziałać wobec dobrze dysponowanych the Reds.
Wydawało się, że w drugiej połowie Liverpool utrzyma narzucone tempo, a kibice będą świadkami prawdziwego pogromu. Potwierdzeniem tego mogła być próba Suareza z 50. minuty, lecz tym razem Cesar wyczuł intencje Urugwajczyka. Natomiast kilka minut później przed stratą bramki uchronił gospodarzy Onuoha, który niemal w ostatniej chwili uprzedził Gerrarda. Wskutek tej interwencji to właśnie kapitan, a nie piłka, wylądował w siatce.
Tymczasem w 70. minucie Jose Enrique grymasem na twarzy zasygnalizował, iż powinien już zakończyć swój występ. Okazało się, że Hiszpan doznał naderwania ścięgna, wobec czego w jego miejsce pojawił się rodak, Suso.
Gra Liverpoolu w drugiej połowie nie była już tak efektowna, a przede wszystkim efektywna, wobec czego wywalczony wcześniej rezultat utrzymał się już do końca spotkania. W pomeczowym wywiadzie Gerrard właśnie pierwsze 45. minut określił jako "najlepsze w sezonie". Brendan Rodgers może zatem w spokoju powracać do zdrowia i przygotowywać podopiecznych na środowe spotkanie z Sunderlandem. Pozostaje żywić nadzieję, iż the Reds wkroczą w nowy rok w wielkim stylu i powtórzą ostatni osiągnięty na Anfield w meczu z Fulham wynik.
Komentarze (2)