Podsumowanie meczu
Philippe Coutinho a także Raheem Sterling wprawili w ekstazę kibiców zgromadzonych na stadionie GBK i poprowadzili Liverpool do spokojnego zwycięstwa nad drużyną Indonezji 2:0.
Bramka Brazylijczyka zdobyta już w 10 minucie „ustawiła” przebieg boiskowych wydarzeń w sobotni wieczór w Dżakarcie. Tournée Czerwonych rozpoczęte zostało z gracją i z wielką fetą przygotowaną przez azjatyckich fanów zespołu.
Sterling przypieczętował wygraną w samej końcówce meczu po kilku wcześniejszych nieudanych próbach pokonania golkipera rywali.
Można doszukać się wielu podobieństw między tym, a poprzednim meczem sparingowym ekipy Rodgersa przeciwko Preston North End, kiedy to również za sprawą Coutinho the Reds szybko wyszli na prowadzenie.
Liverpoolski numer 10 próbował posłać podanie do Luisa Alberto będąc ustawionym szeroko na lewej flance, jednak rykoszet od obrońcy otworzył mu korytarz do bramki, co skrzętnie Philippe wykorzystał, wpadając z impetem w pole karne. Jego plasowane uderzenie minęło bezradnego indonezyjskiego bramkarza i było 1:0.
Na zegarze wybiła 30 minuta konfrontacji i Stewart Downing bliski był podwojenia przewagi. Po wrzutce José Enrique oddał strzał z półwoleja, aczkolwiek tym razem Meiga, bramkarz gospodarzy, był na posterunku.
Chwilę później, w sukurs golkiperowi rywali po strzale Luisa Alberto przyszła poprzeczka.
Pomimo rosnącej presji ze strony Liverpoolu, gospodarze spotkania potrafili się „odgryźć”. Tak było, kiedy zuchwałe uderzenie Sergio van Dijka przetestowało umiejętności Simona Mignoleta.
Wielkiego pecha miał Iago Aspas, który tuż po wznowieniu gry po przerwie przejął fatalne podanie obrońcy, uciekł przed interwencją Meigi, jednak w momencie oddawania strzału piłka podskoczyła na nierównej murawie, co było bezpośrednio przyczyną katastrofalnego strzału, który poszybował wysoko ponad bramką.
Na 25 minut przed końcem zawodów Rodgers przeprowadził „hurtowe” zmiany. Rezerwowy Sterling natychmiastowo dał o sobie znać i zaznaczył swą obecność na placu gry. Podczas pierwszego kontaktu z piłką najpierw wykiwał rywala, by następnie oddać minimalnie niecelny strzał z ponad 25 metrów.
Parę minut później Raheem stał się drugim graczem, który trafił w poprzeczkę wczorajszego wieczoru. Co rusz młody skrzydłowy siał zagrożenie pod bramką Meigi. Chwilę później po szybkiej wymianie podań, pokusił się o kolejny strzał, który ugrzązł zaledwie w bocznej siatce bramki.
Wysiłki 18-latka w końcu przyniosły wymierny efekt. W 88 minucie efektownym podaniem popisał się inny młokos, Jordon Ibe, po którego podaniu oko w oko z Meigą stanął Oussama Assaidi. Marokańczyk zachował jednak chłodną głowę i wyłożył piłkę do nadbiegającego Sterlinga, który dopełnił formalności i ustalił wynik spotkania.
Komentarze (0)