Musimy poradzić sobie bez Coutinho

To ogromny cios stracić Philippe Coutinho na sześć tygodni, ale jeśli Liverpool chce mieć udany sezon, to musi znaleźć sposób by radzić sobie też bez Brazylijczyka. Każdy klub odczułby stratę kluczowego zawodnika w momencie, kiedy sezon rozpoczyna się na dobre i w takiej sytuacji potrzebujesz innego zawodnika, który godnie go zastąpi.

Coutinho był ogromną częścią poniedziałkowej świetnej postawy Liverpoolu w pierwszych 45 minutach, gdzie w końcu zobaczyliśmy go w środku, gdzie gra mu się najlepiej. Mogliśmy również zobaczyć jak bardzo nam go brakowało kiedy opuścił plac gry.

Brendan Rodgers nie jest w stanie wstawić do składu zawodnika, który sprawi, że absencja Coutinho będzie niewidoczna, gdyż nie mamy w składzie gracza z jego umiejętnościami.

Jednakże menedżer ma opcje z Iago Aspasem oraz Luisem Alberto zdolnymi do gry w środku, a także może także ustawić Raheema Sterlinga szeroko na skrzydle, a do środka przesunąć Jordana Hendersona.

Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest opcja z przywróceniem do składu Aspasa. Nie będzie kłamstwem stwierdzenie, że Hiszpan miał średni start sezonu, po tym jak przybył do Liverpoolu z Celty Vigo.

Jednak ma on dużo doświadczenia i można mieć nadzieję, że jutrzejsza wizyta Southampton pomoże w odbiciu się jego kariery w Liverpoolu. On bardzo mocno potrzebuje gola, który z pewnością dodałby mu wiary w siebie.

Cokolwiek Rodgers zdecyduje, myślę, że jutrzejszy mecz będzie trudniejszy, niż to się może wydawać. Jedyne czego Southampton brakuje w tym sezonie to gole.

Święci w tym sezonie nie zdobyli jeszcze gola z gry, zostali zatrzymani przez West Ham bezbramkowym remisem w ostatni weekend, jednak Mauricio Pochettino zorganizował ich bardzo dobrze w defensywie.

Myślę, że szybkie zdobycie bramki może być dla Liverpoolu trudnym zadaniem. Może zająć trochę czasu zanim Liverpoolowi uda się przełamać ich szyki defensywne.

Lubię Southampton i podoba mi się to co próbują osiągnąć. Nie boją się wydać większej sumy i zdają sobie sprawę, że najlepszym sposobem na rozwój jest kupowanie 2–3 graczy, a nie 7 czy 8.

Gracze tacy jak Lambert, Osvaldo czy Rodriguez to świetni napastnicy, którzy potrafią zachować przytomność umysłu.

Wszyscy bardzo chcielibyśmy zobaczyć Liverpool, który zwycięża wysoko, jak w ostatnich miesiącach zeszłego sezonu, kiedy grali już bez większej presji.

Ale ciężko mi to sobie wyobrazić w jutrzejszym spotkaniu. Jeśli The Reds zamierzają utrzymać się na czele tabeli Premier League, to może być mecz w którym niezbędna będzie dobra dyspozycja każdego gracza, a nie błysk pojedynczych zawodników, by zapewnić trzy punkty.

Próbowałem sobie przypomnieć gracza, który miał taki wieczór jak Jonjo Shelvey w meczu przeciwko jego byłej drużynie.

Byłem na Liberty Stadium i kiedy zostałem zapytany czy myślę, że Michael Laudrup powinien go zmienić w przerwie, odpowiedziałem, że mam nadzieję, że nie, bo oglądanie tego było sporą rozrywką!

Shelvey sprawiał wrażenie zszokowanego w pewnym momencie, ale należą się słowa uznania dla niego bo nie przestawał walczyć. Od otwarcia wyniku, przez podarowanie dwóch bramek Liverpoolowi, do wypracowanie bramki dla Michu. To było niezła noc dla pomocnika.

Nie ma wątpliwości, że on jest utalentowanym zawodnikiem, ale ja dalej jestem zdania, że oddanie go za 5 milionów funtów było dobrym posunięciem ze strony Liverpoolu.

Brendan Rodgers sprzedał go, ponieważ nie widział go w swojej jedenastce na ten sezon.

Tak, wygląda na to, że stanie się kluczowym graczem w Swansea, ale oczekiwania są różne w tych dwóch miejscach. W Liverpoolu kiedy wszyscy byliby w pełni sił, Shelvey nie byłby nawet bliski pierwszej jedenastki.

To nie był zły mecz na Liberty Stadium i koniec końców to był punkt zdobyty przez Liverpool, a nie dwa stracone.

Pierwsza połowa była najprawdopodobniej najlepszą pierwszą połową jaką zagraliśmy w tym sezonie. Druga natomiast była najprawdopodobniej najgorszą. Słowa uznania dla Swansea ponieważ oni naprawdę na nas ruszyli z atakami i mocno utrudnili życie graczom Liverpoolu.

Sposób, w jaki przestajemy grać i tracimy inicjatywę, może martwić ale to nie ma nic wspólnego z psychiką. To sprawa mentalności. Za wszelką cenę staramy się dotrzymać wynik jaki mamy, a kiedy to się nie udaje to zaczynają pojawiać się nerwy.

Można było zobaczyć po Stevenie Gerrardzie, że to zrozumiał. Wykrzykiwał polecenia, kierował i starał się wydobyć ze wszystkich graczy więcej, ale ostatecznie musieliśmy zadowolić się jednym punktem.

Jan Mølby