Absurdalna afera w reprezentacji
To śmieszne, że Royowi Hodgsonowi odebrano należne uznanie przez coś, co zostało rozdmuchane do niedorzecznych rozmiarów. Menadżer reprezentacji Anglii był jedynie winny opowiedzenia żartu w szatni w przerwie meczu, który miał posłużyć jako przykład gry, jakiej trener oczekiwał od swoich zawodników.
Użyte przez niego słowo „małpa” z pewnością nie miało rasistowskiego, obraźliwego, ani lekceważącego wydźwięku.
W szatni do niczego nie doszło, po prostu ktoś tam obecny zdecydował się przekazać jednej z gazet słowa, które padły, tylko po to, by namieszać, a to jest żałosne. Jeżeli ktoś ze składu rzeczywiście poczuł się urażony słowami Hodgsona, to ciekawy jestem, czy chcielibyście kogoś takiego w szatni albo w samolocie do Brazylii.
Hodgson to skromny i przyzwoity człowiek, który najwyraźniej czuł, że musi się odciąć od tej sytuacji, zanim zostanie ona jeszcze bardziej rozdmuchana, jednak zupełnie nie rozumiem, po co przepraszał. Nie miał przecież ku temu żadnego powodu.
Współczuję Hodgsonowi, ponieważ w meczach z Czarnogórą i Polską dobrał właściwą taktykę. Wiedział, że najlepszą szansą na pokonanie rywali będzie zepchnięcie ich do obrony i konsekwentne wykorzystywanie sytuacji.
Widać było, jak wiele dla Stevena Gerrarda znaczył jego strzelony w końcówce gol. Kapitan wspaniale poprowadził Anglików do zwycięstwa. Chciał wywalczyć awans do mistrzostw świata i wykonał swoje zadanie.
Od teraz, aż do czerwca ludzie będą się spierać, czego należy oczekiwać od drużyny. Pytanie to stawiać sobie będą wszystkie czołowe drużyny Europy, które będą myśleć o mistrzostwie, a Anglia do tej czołówki obecnie nie należy.
Przypominają mi się Mistrzostwa Świata we Włoszech w 1990 roku. Anglicy nie wygrali, ale ludzie z przyjemnością opowiadali o swojej drużynie, ponieważ piłkarze sprawili, że rodacy byli z nich dumni. Taki cel powinien sobie właśnie postawić zespół Hodgsona w 2014 roku.
Przebłysk z przeszłości Liverpoolu przyszedł mi na myśl, gdy oglądałem zmagania reprezentacji mojego kraju. Gol Alberto Aquilaniego, który ostatecznie zakończył mecz Duńczyków z Włochami wynikiem 2:2, pozbawił Danię szansy na grę w play-offach.
To oznaczało, że nawet pokonanie Malty 6:0 nie mogło wystarczyć. Szkoda mi Daniela Aggera, który strzelił dwie bramki w tym meczu.
Ciężko być jedyną drużyną z drugiego miejsca, która nie zakwalifikowała się do play-offów.
Teraz Daniel Agger musi skupić się na odzyskaniu swojego miejsca w pierwszej drużynie Liverpoolu.
Jan Mølby
Komentarze (5)
Angole mają coś z głową z tym rasizmem. Niech się leczą bo to już przechodzi wszelkie pojęcie