Boss: Chcę odważnych zawodników
Brendan Rodgers wyjaśnia nam dlaczego najważniejszą cechą w futbolu powinno być męstwo i odwaga oraz dlaczego szuka nowych zawodników do drużyny Liverpoolu pod tym kątem.
Pochodzący z Irlandii Północnej szkoleniowiec opowiada nam w wywiadzie o „przeciętnym dniu” menedżera Liverpoolu. Mówi o tym, jak bardzo czasochłonne jest to zajęcie oraz z jakim nastawieniem podejmuje się wykonywania kolejnych zadań.
Rodgers dzieli się też swoją osobistą filozofią sesji treningowych w Melwood, a także dyskutuje o marzeniach, które dotyczą przywrócenia klubowi dawnej świetności, w co menedżer chce się osobiście zaangażować.
Czy możesz opowiedzieć nam o swoim typowym dniu spędzonym w ośrodku treningowym?
To bardzo trudne, ponieważ w futbolu rzadko mamy coś, co możemy określić „zwykłym dniem” – zawsze są pewne sprawy oraz wyzwania, które pojawiają się znikąd, a ja jako menedżer muszę być gotowy do uporania się z nimi. Jest pewna schemat np. w planowaniu sesji treningowych. Zawsze przyjeżdżam pierwszy do Melwood wczesnym rankiem; przygotowuję wielkszą część planu na dany dzień, a następnie udaję się do mojego biura ustalać dalsze wytyczne, aż do przyjazdu zawodników.
Codziennie mam spotkanie z personelem klubowym. Kluczowe są relacje na linii zawodnicy – trenerzy, którzy najczęściej wchodzą ze sobą w interakcje. Widuję się również z fizjoterapeutami oraz naszym sztabem analitycznym. To bardzo pożyteczne spotkania, które uświadamiają mi co dzieje się aktualnie z klubem oraz co jeszcze może się wydarzyć.
Najczęściej treningi rozpoczynamy o 10.30. Prezentuję przebieg każdej sesji, osobiście się w nią angażując więc zawsze jestem na boisku razem z moimi zawodnikami. Popołudnia są zdominowane przez spotkania ze sztabem szkoleniowym i wtedy skupiamy się już na następnym meczu – mówimy o planowanej strategii na to spotkanie, o tym czego można się spodziewać po przeciwniku etc.
Jest to też zależne od tego, czy widziałem już wcześniejsze spotkania naszych rywali. Zawsze pytam o nagrania ich meczów. Włączamy w to również skautów, którzy mogą wyszukiwać u nich nasze potencjalne cele transferowe. Mój terminarz jest dość napięty, ale nie chciałbym nic zmieniać. Jestem zadowolony z mojej pracy i traktuję to jako przywilej, że mogę to robić.
Jak wielki wpływ na wygląd Liverpoolu mają sesje treningowe? Czy podążacie jakimś ustalonym rytmem w trakcie sezonu czy zawsze staracie się reagować na to co widzicie podczas spotkań i eliminować te słabsze punkty gry?
Odpowiadam za całość przygotowania zespołu, jestem dość bezpośrednim trenerem. Uwielbiam być razem z zawodnikami na boisku podczas treningów. Jestem wspomagany przez wspaniały sztab trenerów, którzy są prawdziwymi ekspertami. Podpowiadają nam, jaki ma być nasz następny krok. Jak wspomniałem poprzednio, regularnie spotykam się z nimi, aby zapewnić im poczucie, że są tu potrzebni i mają realny wpływ na przebieg procesu treningowego. Ich wiedza bardzo mi pomaga przygotować drużynę.
Mamy pewien wzór, rozpiskę treningów, która została zaprojektowana pod kątem najefektywniejszego rozwoju naszych graczy. Tak, aby maksimum ich możliwości osiągnąć w dniu meczu. Mam czterodniowy program przygotowawczy, który obejmuje regenerację organizmów, przygotowanie taktyczne oraz psychiczne zawodników. W trakcie sezonu oczywiście musimy reagować na pewne sprawy, które wynikają z naszych analiz, i które ciągle staramy się poprawiać. To wszystko dzieje się w naszym ośrodku treningowym.
Jak ważna jest analiza statystyczna w podejmowaniu decyzji przez menedżera?
To już część nowoczesnego futbolu i ważna umiejętność nowoczesnego menedżera. Obejmuje ona pola działania, które mogą pomóc twojemu zespołowi oraz poszczególnym zawodnikom. Jednakże, statystyki i liczby nie sprawdzają się, gdy nie masz odpowiednich ludzi do interpretowania wyników; takich, którzy odkryją ich prawdziwe znaczenie. Ważne jest to, aby mieć personel mogący wyciągać odpowiednie wnioski z tych analiz i przekładać je na poprawę jakości gry drużyny. Mam wspaniałych profesjonalistów w tej dziedzinie, którzy pomagają mi i zawodnikom. Wykorzystujemy ich umiejętności w odpowiedniej fazie przygotowań jako część naszej „pracy domowej” przed meczem.
Kiedy przychodzi czas wybrania wyjściowej jedenastki, to z kim, jako pierwszym konsultujesz się oraz jak informujesz o tym swoich zawodników?
Mój sztab szkoleniowy jest integralną częścią zespołu decyzyjnego, a mając takich ludzi dookoła można pozostać kreatywną i energiczną osobą. Jest wiele czynników wpływających na ten proces: sprawność fizyczna, aktualna forma, nastawienie taktyczne. Są one częścią przeglądu, którego dokonuję codziennie. Oczywiście jako menedżer, osobiście biorę odpowiedzialność za selekcję drużyny oraz informowanie o podstawowym składzie. Jednak kiedy przychodzi odpowiedni moment, zawsze mogę liczyć na kilka wskazówek od moich pracowników.
Jak zmieniała się rola menedżera Liverpoolu od czasów Boba Paisleya czy Billa Shankly’ego?
Myślę, że sam futbol od tamtych czasów bardzo się zmienił; ewoluowały metody i praktyki wykorzystywane przy prowadzeniu zespołu. Chciałbym jednak powiedzieć, że nieustannie dążymy do powtórzenia sukcesów tak wielkich postaci jak Bill Shankly czy Bob Paisley. Szczególnie jest do ważne w takim klubie jak Liverpool, gdzie nasz system wartości jest bardzo ważny i nie ma znaczenia kto aktualnie zajmuje krzesło dyrektora klubowego. Jednak teraz muszę zmagać się z tymi samymi problemami co Shankly i Paisley: opiekować się klubem jako światową instytucją i jego niesamowitymi fanami, którzy chcieliby znów widzieć Liverpool na szczycie zarówno tutaj, w Anglii jak i w Europie.
Jak radzisz sobie ze stresem w pracy? Jak relaksujesz się po dokonaniu trudnych decyzji? Masz jakiś mechanizm ucieczki od takich emocji?
Nie postrzegam swojej pracy jako stresującej. Naprawdę. Oczywiście, jest pewna presja i oczekiwania, ale nie mówiłbym o tym jako stresie. Są ludzie, którzy ciężko pracują nie tylko w Liverpoolu, ale w całym kraju i oni mogą zmagać się z prawdziwym stresem. Martwią się o opłacenie rachunków, jedzenie i ubrania dla swoich dzieci. To są prawdziwe zmartwienia i sądzę, że byłoby to nie w porządku porównywać ich problemy do dylematów menedżera.
Wręcz przeciwnie, jestem zachwycony swoją pracą. Dlatego też ją wykonuję i poświęcam całego siebie, aby jak najbardziej zaangażować się w nią. Chciałbym podejmować decyzje i zarządzać klubem na jak najwyższym poziomie. Oczywiście jest też czas, kiedy trzeba się wyłączyć z tego wszystkiego, ale to już jest część mojego życia. Nigdy nie widziałem problemu też w połączeniu życia zawodowego i prywatnego.
Co jest ważniejszą cechą u graczy, którzy aspirują do stania się profesjonalnymi piłkarzami – umiejętności piłkarskie czy osobowość?
Myślę, że moja historia jako menedżera pokazuje, iż lubię graczy, którzy są utalentowani technicznie oraz mają odwagę grać piłką, być w jej posiadaniu. To jest dla mnie kluczowe; czy możesz być odważny na boisku, grając tylko na 50% swoich możliwości, mając piłkę i szukająć tylko gry w neutralnych obszarach boiska? Powiedziałbym, że umiejętności i osobowość są ze sobą nierozłączne. Wszystko składa się na całość jako piłkarza. Charakter zawodnika jest kluczowym czynnikiem, którego poddaję analizie przed przystąpieniem do podpisania kontraktu. Potrzeba też chęci do nauki, bez względu na wiek oraz doświadczenie. To bardzo ważne dla mnie.
Jak chciałbyś zostać zapamiętany przez kibiców Liverpoolu, gdyby zdarzyło się, iż odszedłbyś do innego klubu?
Bardzo ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że to, co po sobie zostawię zostanie poddane ocenie przez inne osoby. Mam nadzieję, że kiedy mój czas w Liverpoolu dobiegnie końca, będę pamiętany jako ktoś, kto uczynił ten klub lepszym i zostawił w lepszej sytuacji niż go zastał.
Wierzę, że fani będą cieszyć się stylem naszej gry i będziemy rozpoznawani poprzez zwycięstwa. Jest to droga, która na pewno uszczęśliwi naszych fanów, da im sporo rozrywki oraz poczucie dumy, że są kibicami Liverpoolu. Mam nadzieję, że ludzie wiedzą, że robię co tylko w mojej mocy, aby klub znów był w czołówce, a pomimo tego nie zatracił swojego fundamentu, na którym został zbudowany. Jestem zaszczycony móc prowadzić taki klub i cieszę się każdą chwilą, każdą sekundą i minutą spędzoną tutaj.
Komentarze (11)
To jakim cudem Gerrard się łapie do pierwszego składu, skoro nie spełnia żadnego z tych warunków? :>
jak ty możesz takie coś napisać?? Gerrard dał Liverpoolowi ogromny kredyt zaufania, więc coś mu się należy. Dajcie mu szansę
"Jestem drużyną, ale sam bez drużyny jestem nikim" ;)
Gerrard dał kredyt zaufania Liverpoolowi? Jaki niby?
Obecnie na 10 meczów ligowych w 7 był najsłabszy/jednym z najsłabszych na boisku, dwa razy zagrał rpzeciętnie i raz dobrze, nie no super, a mówimy tu nie o jakimś Allenie czy Aspasie, a o legendzie tego klubu, o Gerrardzie.
Ten dobry mecz to ten ostatni z WBA, więc miał prawo (jak zawsze) zaufać mu Rodgers :p
Ale fakty są takie, że nie mamy 25 lat już i nie powinniśmy grać po 90 minut w każdym meczu, bo to może skrócić tą wspaniałą karierę, a obecnie byłoby (niestety!) korzrystne dla zespołu.
Tommyy- taa zagral dobrze, bo środek pola WBA grał słabo, a bez wysuniętego pomocnika Lucas mógł zabezpieczyć Stevena z tyłu, a dzięki energii Hendo miał swobodę.
Nie jest to zarzut tylko do Stevena, bo Lucasa też się to tyczy, ale Brazylijczyk przynajmniej się angażuje.
Równie dobrze mogłoby denerwać wystawianie Sakho zamiast Aggera ( co akurat bym jeszcze zrozumiał ;))
Co do dyskusji na temat Gerrarda nie będę się włączał, bo podchodzę do sprawy zbyt subiektywnie ze względu na szacunek do niego, ale zastanawiają mnie jeszcze 2 rzeczy : Gerrard, Aspas i Coutinho to byli najlepsi gracze pre-seazonu. Aspas jak narazie g* pokazał, Coutinho też grał kiepsko na początku sezonu, liczę, że po kontuzji będzie znów czarował, a o grze Gerrarda to już wiele posów zostało poświęconych
I 2 sprawa : Gerrard i Lucas znakomicie grają w reprezentacjach w tym samym czasie, gdy za grę dla The Reds większość ludzi ich tutaj krytykuje :D Miałem nadzieję, że już będzie spokój po meczu z WBA, gdzie wszystko grało tak jak należy, a tu proszę jaka niespodzianka.. Ale nie ma co zwalać całej winy na Lucasa i Gerrarda. Henderson zagrał równie koszmarnie, nie mówiąc już o skrzydłach i fatalnej postawie Toure... Oby to był ostatni taki żenujący mecz..