Aldo: Fani nigdy nie zawodzą
W swojej najnowszej kolumnie John Aldridge opowiada o kibicach the Reds i poniedziałkowym meczu dobroczynnym. Oprócz tego legenda Anfield komentuje ostatnie zachowanie José Mourinho.
Fani Liverpoolu nigdy nie zawodzą, prawda? W większości klubów mecz rozgrywany przez grupę dawnych piłkarzy przyciągnąłby maksymalnie kilka tysięcy. Ale nie tutaj. Nie w Liverpoolu.
Anfield było wypełnione po brzegi podczas meczu ku czci ofiar Hillsborough i doświadczyli wspaniałego spektaklu. Klub wie, jak zabawić kibiców, a kibice wiedzą co zrobić, żeby obchody i samo wydarzenie miało jeszcze większy rozmach. Zdaję sobie sprawę, że wielu sympatyków wybrało się poprzedniego dnia na mecz z Norwich, a mimo to wrócili na Anfield 24 godziny później. To pokazuje ich oddanie i właśnie dlatego kibice Liverpoolu są bezkonkurencyjni. Ich wsparcie jest bezwarunkowe.
Osobiście jestem zaszczycony, że mogłem wziąć udział w tym spotkaniu wraz z jednymi z największych piłkarzy w historii klubu. Sam fakt, że tylu wielkich zawodników było zdeterminowanych, żeby zagrać w nim, daje świadectwo na jakich fundamentach zbudowany jest Liverpool Football Club.
Samo spotkanie stało na przyzwoitym poziomie. Miałem niezłą okazję na strzelenie gola, ale kiedy masz 55 lat i goni cię Sami Hyypiä to nie masz zbyt wielkich szans! W zasadzie paru graczy z drużyny międzynarodowych legend prezentowało się tak, że mogliby jeszcze grać! Ale nie tym zaprzątam sobie głowę. We wczorajszym dniu nie chodziło o mnie czy piłkarzy. Chodziło o kibiców i o oddanie jak największego hołdu dla ofiar Hillsborough, ich rodzin i tych, którzy przeżyli.
Myślę, że nie dało się tego lepiej zorganizować. To była niezła zabawa, pogoda dopisała i każdy był zadowolony. Niektórzy piłkarze przylecieli specjalnie na mecz. Chcieli być częścią tej wyjątkowej uroczystości. Udało się zebrać wiele funduszy, które mam nadzieję pomogą fundacji. My jako byli zawodnicy mogliśmy zrobić chociaż tyle.
Summa summarum to był wspaniały świąteczny poniedziałek. Granie przy wypełnionym po brzegi Anfield czy siedzenie w domu i opychanie się czekoladą? Trudny wybór!
Jose trochę przesadził
Pamiętam jak wcześniej w tym sezonie pisałem o komentarzach i zachowaniu José Mourinho. W ten weekend znowu dał o sobie znać i szczerze uważam to za zawstydzające zachowanie. Mourinho i sztab szkoleniowy powinni się trochę nad sobą zastanowić. Wszyscy znamy jego metody. Odwrócić uwagę od potknięć jego drużyny. Kiedy przegrywasz u siebie z drużyną z dołu tabeli, a chcesz się liczyć w wyścigu o tytuł to łatwiej wprowadzić trochę zamętu niż odpowiadać na nieprzyjemne pytania.
Dlatego nigdy, nawet za milion lat nie będę niedoceniał jego umiejętności odnoszenia korzystnych rezultatów. Byłoby cudownie, gdyby Liverpool dokonał ogromnego kroku w stronę mistrzostwa i zakończenia nadziei Chelsea na tytuł. Jednak nie będzie to łatwe.
To będzie kolejny wielki test dla Brendana Rodgersa i jego piłkarzy, ale byłobym bardzo zawstydzony, gdyby jakikolwiek menedżer Liverpool zachowywał się tak jak José.
Mam nadzieję, że Rovers utrzymają się
Nie tylko sezon Liverpoolu zmierza ku końcowi. W innym moim byłym klubie, Tranmere Rovers, również panuje nerwowa atmosfera, ale oczywiście z innych powodów. Zdobyli wczoraj ważny punkt w meczu z Shieffield United i wciąż mają nadzieję na uniknięcie relegacji z League One.
Zostały im do końca dwa spotkania i mam nadzieję, że uda im się utrzymać. Spędziłem 10 lat na Prenton Park i mam stamtąd wiele miłych wspomnień. Jestem całkiem przywiązany do klubu i wiem jak straszny byłby spadek z ligi.
John McMahon i piłkarze mają moje wsparcie na wybrnięcie z tej nieciekawej sytuacji.
Utrzymanie się Tranmere i mistrzostwo dla Liverpoolu – za to trzymam kciucki!
Należało Ci się Bish
Za każdym razem jak wpadam na Johna Bishopa słyszę docinki o spudłowanym karnym w finale Pucharu Angli na Wembley w 1988 roku. Szczerze, to mu się nie dziwię. Spudłowałem i to w takim meczu. Jeżeli mam być szczery, gnębi mnie to do dnia dzisiejszego.
Jednak Bish miał teraz swoją okazję. Naprzeciwko the Kop, naprzeciwko całego Anfield.
I spartaczył.
Potem powiedział mi, że jego karny nic nie znaczył, a mój był w finale. Nie ze mną te numery John. Dla ciebie, który przez całe życie jesteś Czerwony, karny przed the Kop nic nie znaczył? To miało znaczenie kolego i spartaczyłeś.
Ten karny był straszny. Wierzcie mi, przez najbliższe tygodnie będę mu o tym przypominał! Masz pecha Bish.
Wypożycznie Boriniego jak ze snu
Ze wszystkich decyzji Brendana Rodgersa, wypożyczenie Fabio Boriniego może okazać się najlepszą!
Nikt nie wymyśliłby takiej opowieści. Chłopak wypożyczony z Liverpoolu, były zawodnik Chelsea trafia karnego dającego zwycięstwo nad Chelsea i dzięki temu daje przewagę klubowi, z którego jest wypożyczony w wyścigu po mistrzostwo.
To największe osiągnięcie Boriniego dla Liverpoolu od momentu jego przybycia 20 miesięcy temu i możliwe, że zapewniło mu przyszłość na Anfield.
Fani go uwielbiają i żeby być sprawiedliwym w stosunku do niego, ma przyzwoity sezon w drużynie walczącej o utrzymanie. Jeżeli Liverpool zostanie mistrzem, a Fabio wróci latem do klubu napewno zostanie poklepany po plecach przez wiele osób. Włączając w to mnie!
Komentarze (2)