TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1606

Trzy kropki: Mecz z Realem


Wczorajsze spotkanie zakończyło się zgodnie z przewidywaniami, choć przebieg pojedynku mógł już być pewnym zaskoczeniem. Jak Rodgersa i jego podopiecznych oceniają redaktorzy LFC.pl? Przekonajcie się Państwo sami – „KOLO”!

– O ogólnym przebiegu meczu… (Jetzu)

Przed spotkaniem, zwłaszcza po zobaczeniu składów, większość kibiców oczekiwało pogromu, mało kto wierzył w jakąkolwiek zdobycz punktową. „Rezerwowy” skład Liverpoolu zagrał jednak całkiem nieźle, patrząc na klasę swojego rywala (był to pierwszy mecz Realu w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach, w którym zdobyli tylko jedną bramkę) i fakt, że grali na wyjeździe. O naszej grze ofensywnej nie można zbyt wiele powiedzieć, momentami byliśmy pod bramką przeciwnika, jednak tam brakowało dokładności czy też odwagi, aby coś wskórać. W środku pola bardzo fajnie z zadań defensywnych wywiązywał się duet Lucas Leiva i Emre Can, nie pozwolili oni przejąć całkowitej kontroli nad meczem Kroosowi i Modriciowi, tak jak to miało miejsce na Anfield. Z tyłu zaś mieliśmy „KOLO and Simon show”, Iworyjczyk pokazuje, że należy mu się miejsce w składzie, a Belg swoimi interwencjami uratował The Reds przed blamażem. Koniec końców, wynik 1:0 to najłagodniejszy wymiar kary, jednak patrząc na ostatnią formę liverpoolczyków, mecz z Realem dał kilka małych powodów do optymizmu.

– O decyzjach kadrowych… (PiotrekB)

Brendan Rodgers postanowił oszczędzić zawodników podstawowego składu przed sobotnim meczem z Chelsea. Teoretycznie miało to przerzucić większość sił Liverpoolu na następne spotkanie Premier League, ale o dziwo rezerwowa jedenastka spisała się znacznie lepiej niż ta, która podejmowała Real na Anfield. Paradoksalnie wyłączenie aż siedmiu podstawowych zawodników sprawiło, że wyjściowy skład okazał się bardziej dopasowany do pierwotnej filozofii Rodgersa, niż ten teoretycznie najmocniejszy. W obronie względną stabilność zapewnił doświadczony Kolo Touré, a w pomocy brak Gerrarda sprawił, że zespół nareszcie zaczął grać celnymi i szybkimi podaniami. Spore zasługi należy przypisać Lucasowi, który rzetelnie wykonywał robotę defensywnego pomocnika. W ataku zamiast statycznego Balotellego wystąpił być może mniej utalentowany, ale na pewno bardziej energiczny Borini, który nie spowalniał akcji tak, jak były gracz Milanu. Miejmy nadzieję, że w meczu z Chelsea Brendan powróci do swojej starej zasady: „nieważne jak się nazywasz i ile masz lat, ważne jak dobrze grasz”.

– O występie Lucasa… (Kenji)

W tym momencie to właśnie były zawodnik Grêmio jest piłkarzem, który zasługuje na miejsce w składzie na pozycji defensywnego pomocnika. Lucas w meczu z Realem grał na największej celności podań (95%) z całej drużyny, przy tym miał ich największą liczbę. Grał solidnie i obok Cana powinien się zameldować w spotkaniu z the Blues, o ile Brandan Rodgers nie będzie chciał wrócić do ustawienia z Gerrardem i Allenem w środku pola. Lucas w meczu z Królewskimi zapewniał spokój tak potrzebny ostatnimi czasy. Rozgrywał dokładnie i nawet pod presją kolokwialnie mówiąc „nie pękał”. Jedynie możemy żałować, że został zmieniony w 69. minucie spotkania, bo wejście Gerrarda wprowadziło dużo niedokładnych długich podań i widoczny chaos. Wygląda na to, że w Lucasie – zawodniku, który już jedną nogą był poza klubem – możemy upatrywać zawodnika na miarę pierwszego składu na spotkanie z liderem tabeli.

– O Kolo Touré, nieoczywistym liderze obrony… (Jetzu)

Mógłbym w tym punkcie napisać tylko jedno wielkie „KOLO” i większość fanów wiedziałaby dokładnie, o co chodzi. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej był wczoraj niczym skała. Co prawda to on odpuścił krycie Karima Benzemy przy bramce dla Królewskich, ale oprócz tego jego wczorajszy występ był niemalże bezbłędny. Całkowicie zneutralizował usiłującego za wszelką cenę pobić strzelecki rekord Cristiano Ronaldo – niektórzy żartowali po meczu, że Kolo wypuścił Ronaldo z kieszeni tylko raz, aby pozwolić Mignoletowi przedryblować Portugalczyka. Tym występem były piłkarz Manchesteru City w mojej ocenie zapewnił sobie występ w spotkaniu z Chelsea. Wczoraj widzieliśmy tego Kolo, w którym kibice Liverpoolu zakochali się na początku zeszłego sezonu. Nieważne, czy będzie grał w duecie ze Škrtelem czy Lovrenem, według mnie na dzień dzisiejszy jest on naszą jedyną nadzieją na powstrzymanie Diego Costy. Aż strach pomyśleć, że gdybym powiedział to trzy miesiące temu, zostałbym zapewne wysłany do psychiatry.

– O skomplikowanej sytuacji w grupie Ligi Mistrzów… (PiotrekB)

Po ogłoszeniu terminarza spotkań tegorocznej Ligi Mistrzów pojawiło się wiele głosów mówiących, że Liverpool jest faworytem do awansu z grupy, nawet gdy założy się dwie porażki z Realem Madryt. Jednak teraz, kiedy Królewscy rzeczywiście odebrali the Reds komplet oczek, sytuacja nie rysuje się różowo. Jeżeli Basel wyszarpie u siebie punkt Realowi i zatrzyma Liverpool na Anfield, osiągając co najmniej remis, to właśnie Szwajcarzy wyjdą z grupy. Zespół Rodgersa musi celować w dwa zwycięstwa, najpierw nad Łudogorcem na wyjeździe, a potem z Basel u siebie. Jakiekolwiek potknięcie praktycznie przekreśla szanse na awans, zwłaszcza, że jeśli po szóstej kolejce Liverpool będzie miał tyle samo punktów co Szwajcarzy, to o pozycji w grupie zadecydują bezpośrednie wyniki meczów.

– O wizycie drużyny „The José One”… (Kenji)

Pojedynek z Chelsea to kolejny sprawdzian dla Brendana Rodgersa i jego zespołu. Cierpliwość kibiców do szkoleniowca the Reds powoli się kończy, a mecz z bezsprzecznym liderem Premier League i teoretyczna wygrana Liverpoolu na Anfield byłaby krokiem milowym dla wszystkich – od drużyny, po sympatyków the Reds. Zadanie nie będzie łatwe. The Blues w tym sezonie nie przegrali ani razu we wszystkich rozgrywkach. W lidze na 10 spotkań aż osiem zwycięstw i dwa remisy. To imponuje i jedynym pozytywem, jaki znajduję, jest wyjazdowa, delikatnie gorsza forma Chelsea. W delegacjach drużyna The Special One zanotowała właśnie te dwa ligowe remisy z wielkimi firmami (Manchester City 1:1 i Manchester United 1:1). Liverpool do wielkich firm niezależnie od formy należy bezapelacyjnie. To może być kluczowy pojedynek po tak rozczarowującym początku sezonu. Liverpool ma szansę na powrót do piłkarskiego życia z przytupem i liczymy, że tę szansę wykorzysta właściwie.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Raf 05.11.2014 21:19 #
Mecze z Chelsea na szczęście rządzą się innymi prawami. Nie chcę się bawić w Nostradamusa, ale myślę, że tym razem im się postawimy. Co do meczu z Realem, fajnie, że przegraliśmy tylko jedną bramką, ale szczerze mówiąc wolę żeby Liverpool się nabił na ich ofensywę, ale przynajmniej spróbował powalczyć na równych prawach. Ciężko zaakceptować the Reds grających w tak wyrachowany sposób. Chociaż może w tym szaleństwie jest metoda.

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com