Boss: Wszystko w naszych rękach
Brendan Rodgers był sfrustrowany faktem, iż Liverpoolowi nie udało się zgarnąć 3 punktów w zremisowanym 2:2 meczu z Łudogorcem Razgrad w środowy wieczór. Pomimo tego rezultatu, awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów wciąż jest realny.
Na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem w Sofii the Reds byli już pewni wygranej. Po szybkim otwarciu wyniku dla gospodarzy przez Daniego Abalo, jeszcze przed przerwą prowadzenie dla drużyny z Anglii zapewnili Rickie Lambert i Jordan Henderson.
Jednak kiedy piłka uderzona z narożnika boiska znalazła się na kilkadziesiąt sekund przez końcem meczu w polu karnym Liverpoolu, Georgi Terzijew miał zbyt dużo swobody w tej części boiska i głową skierował piłkę do siatki.
Ze względu na drugi mecz w grupie B, gdzie Real Madryt pokonał 1:0 FC Basel, drużyna Rodgersa może awansować do dalszej fazy rozgrywek wygrywając z zespołem ze Szwajcarii na Anfield 9 grudnia.
– Potrzebowaliśmy rozegrania dobrego spotkania, które pozwoliłoby nam na zachowanie szans na awans do fazy pucharowej. Zrealizowaliśmy oba te cele – powiedział menedżer.
– Nasza reakcja na szybko straconego gola była fantastyczna – pokazaliśmy nasz prawdziwy charakter tej nocy. Zrealizowaliśmy nasze założenia w spotkaniu z drużyną, która w tych rozgrywkach prezentuje się bardzo dobrze. Pokazaliśmy ducha zespołu co pozwoliło nam odrobić straty.
– Oczywiście jestem sfrustrowany końcowym rezultatem, ponieważ nasza obrona zagrała bardzo dobrze. Mieliśmy wynik 2:1, a mogło też być 3:1 czy 4:1 dla nas. Jednak wyjeżdżamy z Bułgarii tylko z jednym punktem.
– Na początku sezonu powiedziałem, że prawdopodobnie przegramy ten przedostatni mecz, ale w ostatnim spotkaniu na Anfield wygramy i uzyskamy awans. Zrobimy to.
– Można teraz powiedzieć, że cały nasz los jest w naszych rękach i ta myśl siedziała nam dziś ciągle w głowach. Jestem naprawdę zadowolony, że zagramy na Anfield, przed własną publicznością, przy której rozegramy ten ostatni mecz. Nie mogę się już tego doczekać.
– Łudogorec nie zaskoczył mnie. Pokazali w tym sezonie, że są bardzo dobrym zespołem, szczególnie, gdy graja u siebie – kontynuował menedżer po spotkaniu na Stadionie Wasyla Lewskiego.
– Są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie i mają szybkie tempo gry. Oni prawie pokonali FC Basel, nieznacznie tylko przegrali z Realem. A zatem ich dobra postawa nie była zaskoczeniem.
– Pierwszy gol był dla nas bardzo rozczarowujący, ponieważ to my chcieliśmy zanotować taki solidny start, więc tak szybko stracona bramka była powodem do frustracji.
– Boisko było bardzo trudne do gry zarówno dla graczy z pola jak i bramkarza. Było bardzo nierówne, szczególnie w okolicy pola karnego. Jednak gracze pokazali swój charakter, odrobili wynik i nie pozwolili, aby to zbytnio wpłynęło na ich grę.
Przedmeczowe zapowiedzi przewidywały trzy zmiany, które Brendan Rodgers miał poczynić od rozczarowującej porażki z Crystal Palace w miniony weekend. W podstawowej jedenastce znaleźli się Henderson, Lucas Leiva i Kolo Touré.
Poza tym Steven Gerrard zagrał na swojej dawnej pozycji ofensywnego pomocnika, gdzie miał wspierać atakującego Lamberta i Sterlinga.
– Czułem, że potrzebujemy bardziej solidnego ustawienia. Zagraliśmy z dwoma rozgrywającymi piłkarzami, których pracą nie była gra piłką, a kontrolowanie przebiegu spotkania i bycia blisko zarówno formacji defensywnej jak i ofensywnej – wyjaśniał boss.
– Obaj dysponują dobrym podaniem, a w razie bronienia bramki mogą z powodzeniem przejąć piłkę. Dlatego też Steven zagrał na pozycji „10” i sądzę, że poradził sobie znakomicie.
– Jego zadaniem było wspieraniem Rickiego Lamberta. Razem z siłą Jordana oraz szybkością Raheema na skrzydle mogli stanowić o sile ofensywy.
Myśli zawodników Liverpoolu powoli znów skupiają się wokół Barclays Premier League gdzie już w najbliższą sobotę zmierzą się ze Stoke City na Anfield. Na odpoczynek pozostało niewiele czasu, ale to ze względu na terminarz Ligi Mistrzów, który przewiduje mecze grupowe co dwa tygodnie.
– W lidze nie gramy dobrze, a w naszych występach nie widać żadnej konsekwencji – biorę za to odpowiedzialność. W Lidze Mistrzów jednak wszystko może ułożyć się po naszej myśli – kontynuował Rodgers.
– Wszystkie zespoły w grupie pokazały, że zasługują na awans. Basel ma drużynę z odpowiednim doświadczeniem w tych rozgrywkach, a Łudogorec w swoim pierwszym sezonie w Lidze Mistrzów osiągnął bardzo dobre dla nich wyniki.
– Powinniśmy wygrać ten mecz, ale się nie udało. Wszystko teraz zależy od ostatniego grupowego spotkania. Wygrana na Anfield w tym szóstym meczu będzie potwierdzeniem moich nadziei i przemyśleń z początku sezonu. Jestem szczęśliwy, że moje prognozy mogą się sprawdzić.
Komentarze (14)
Rodgers nie jest w dołku, on ten dołek dalej kopie i to z konsekwencją jakiej od kilku miesięcy brakuje na Anfield.