Zapowiedź meczu
Liverpool wraca na właściwe tory… mogłoby się wydawać. Spotkanie z Sunderlandem na Anfield pokaże, czy dwa zwycięstwa z rzędu w lidze są przypadkiem, a może efektem wypracowanym na treningach i prognostykiem na dobry grudzień w wykonaniu piłkarzy Rodgersa.
The Reds w tym sezonie dopiero drugi raz zwyciężyli dwa mecze z rzędu w lidze. Ostatnio taka "sztuka" udała się w listopadzie, kiedy najpierw pokonali West Bromwich u siebie 2-1, a dwa tygodnie później Queens Park Rangers po szalonym meczu na Loftus Road 3-2.
Po spotkaniu ze Stoke, szczególnie po drugiej połowie wszyscy kibice Liverpoolu mieli powód do uśmiechu, do czego w tej kampanii nie przyzwyczaiła drużyna Brendana Rodgersa. W spotkaniu na Anfield wrócił polot, świeżość i… Kolo Touré. Obecność Iworyjczyka w składzie wydaje się strzałem w dziesiątkę i lekarstwem na dolegliwości drużyny. Touré nie popełnia tylu błędów co Lovren, jest pewniejszy, potrafi przytrzymać piłkę, a siłą fizyczną nadrabia braki w wyszkoleniu technicznym. Nawet wyśmiewany Johnson, który „nie prosi się o kontrakt” i już jedną nogą jest w Serie A zdobył jedyną jak się okazało zwycięską bramkę i to był znak, że coś się ruszyło.
Roszad w składzie na spotkanie z Sunderlandem nie powinno być dużo, bo obecna kadra utrzymuje niezły poziom i co najważniejsze – gwarantuje punkty.
Sunderland natomiast ma za sobą bardzo trudny tydzień. Najpierw w sobotę Czarne koty podejmowały lidera z Londynu i z Chelsea udało się dość zaskakująco zremisować. W tym meczu bardzo dobrze zaprezentowała się drużyna Gusa Poyeta, pressując agresywnie na połowie rywala i utrudniając życie the Blues do granic możliwości. Dobrze też spisywał się Costel Pantilimon w bramce Sunderlandu broniąc sześć strzałów zawodników The Special One.
W środę uleciało nieco powietrze z Czarnych Kotów, bo po dobrym występie z Chelsea nie było śladu. Mimo początkowego prowadzenia Sunderland uległ u siebie the Citizens 1-4 i zawodnicy Gusa Poyeta z boiska schodzili wyraźnie rozczarowani. To rozczarowanie może podziałać na nich mobilizująco i na Anfield na pewno nie będzie łatwo dla Liverpoolu. The Reds powalczą o trzy punkty, które mogą wywindować ich w tabeli nawet o kolejne dwie lokaty.
Sunderland natomiast chyba na dobre ugrzązł w dolnej połowie tabeli i forma Connora Wickhama czy Sebastiana Larssona na niewiele się zdaje.
Dla the Reds wygrane spotkanie z Sunderlandem może być zbawienne w kontekście zbliżającego się „decydującego starcia” z FC Basel we wtorek w Lidze Mistrzów. Do meczu o wszystko lepiej podejść mając za sobą przekonujące zwycięstwo w lidze, niż bezbarwny remis, czy rozczarowującą porażkę.
Początek spotkania na Anfield w sobotę o 16:00.
Komentarze (1)
Że co proszę?! Przecież on jest najlepiej wyszkolonym technicznie naszym CB. Nawet Sakho jestem zdania, że mu pod względem techniki ustępuje - nieznacznie, ale jednak. Swoje też robi to, że w przeszłości grywał na bokach obrony co też przemawia za techniką.
Reszta tekstu bardzo fajna. :)