Zapowiedź meczu
Już jutro Liverpool zagra u siebie z beniaminkiem, zespołem Burnley. The Reds coraz poważniej myślą o zajęciu miejsca wśród czterech najlepszych drużyn ligi. By to osiągnąć, nie mogą pozwolić sobie na potknięcia.
Po wygranej z Manchesterem City, Liverpool jest niepokonany w lidze od 11 spotkań. Zaś ekipa Burnley nie wygrała żadnego z ostatnich sześciu spotkań w Premier League.
The Clarets przegrali swój ostatni mecz przez gola samobójczego Kierana Trippiera. Ulegli wtedy Swansea 1:0. Teraz czeka ich nie lada wyzwanie. Po spotkaniu z Liverpoolem czekają ich ciężkie potyczki z Manchesterem City, Southampton, Arsenalem i Tottenhamem.
Ostatnie spotkanie tych drużyn zakończyło się zwycięstwem The Reds, wynikiem 1:0.
Informacje o zawodnikach:
Kapitan Liverpoolu, Steven Gerrard wrócił już do treningów. Mało prawdopodobny jest jednak jego jutrzejszy występ. Jordon Ibe nie zagra co najmniej do końca miesiąca. Nabawił się urazu w meczu Ligi Europy z Besiktasem.
Obrońca Mamadou Sakho jest już bliski powrotu do składu, tak samo jak Glen Johnson.
Burnley powinno wyjść w takim samym zestawieniu, w jakim wyszli na mecz ze Swansea.
Matthew Taylor dalej jest niedostępny dla menadżera The Clarets. Ciągle leczy kontuzje ścięgna Achillesa. Dean Marney i Kevin Long nie zagrają do końca sezonu. Obaj leczą urazy więzadeł krzyżowych.
Garść ciekawych statystyk:
Liverpool wygrał każde z ostatnich siedmiu spotkań z Burnley we wszystkich rozgrywkach, w każdym zachowując czyste konto.
Burnley nie potrafiło strzelić Liverpoolowi żadnego gola w ostatnich pięciu spotkaniach ligowych.
W ostatniej konfrontacji tych zespołów, Burnley strzelało na bramkę The Reds 16 razy. Jednak żaden strzał nie był celny.
The Clarets stracili najwięcej w lidze bramek strzelonych głową (16).
Burnley jest najgroźniejsze w pierwszym kwadransie spotkania. Strzelili w tym okresie siedem bramek, czyli 28% wszystkich trafień.
Raheem Sterling asystował jak na razie przy siedmiu bramkach. W roku ubiegłym taki sam dorobek miał po całym rozegranym sezonie.
Podsumowanie:
Jeśli The Reds chcą przybliżyć się do zajęcia miejsca w czołowej czwórce, muszą wygrać to spotkanie. Emocje po wygranej z mistrzami Anglii jeszcze nie opadły, jednak Brendan Rodgers powtarza, że obecnie ten mecz to już historia i trzeba skupić się na spotkaniu z Burnley. Dodaje także, że beniaminka nie można lekceważyć.
Jedno jest pewne, The Clarets nie przyjadą do Merseyside by zostawić punkty za darmo. Nie wykluczone, że to jedno z tych spotkań, które zadecyduje o awansie Liverpoolu do Ligi Mistrzów oraz adekwatnie o pozostaniu w lidze przez Burnely. Jakim wynikiem zakończy się ta rywalizacja? Odpowiedź poznamy już jutro! Pierwszy gwizdek o godzinie 21.00.
Komentarze (1)