Rodgers stawia na Liverpool!
Brendan Rodgers postanowił sam zdyskwalifikować się z wyścigu o posadę menedżera Manchesteru City, która być może już tego lata będzie wolna. Trener the Reds otwarcie przyznał, że chce zbudować w Liverpoolu potęgę i właśnie to stanowi dla niego priorytet w karierze.
Pozycja Pellegriniego w City wydaje się być mocno zagrożona za sprawą słabych wyników zarówno w Premier League jak i Champions League. Ostatnia porażka z Liverpoolem 2:1 na Anfield praktycznie zaprzepaściła ich szanse na obronę tytułu.
Pep Guardiola najprawdopodobniej znajduje się na szczycie listy włodarzy Manchesteru City, jednak ciężko będzie namówić go do rezygnacji z pracy na Allianz Arena. Rodgers także spełnia kryteria, jakie Ferran Soriano oraz Txiki Begiristain wymagają od przyszłego menedżera ich klubu.
Choć już wcześniej widoczne było zainteresowanie włodarzy z Etihad Stadium, północnoirlandzki menedżer ponownie stał się obiektem zainteresowania właśnie po ograniu City na Anfield.
Liverpool w ten weekend będzie gościł Blackburn Rovers w ćwierćfinale FA Cup, a także są bliski do powrotu do czołowej czwórki, co pozwoli the Reds ponownie wystąpić w Champions League. Rodgers wierzy, że jest bliski spełnienia części swojego planu.
- To mnie nie rozprasza - skomentował plotki Rodgers. - Wybrałem Liverpool gdyż miałem nadzieję być tu przez dobre kilka lat. Spekulacje są typowe dla piłki nożnej. Pamiętam, że jeszcze podczas wyjazdowego meczu do Razgradu widziałem banner z napisem "Rodgers Out", więc takie sytuacje nie specjalnie na mnie działają. Oczywiście pozostaje to gdzieś w tyle głowy, aczkolwiek jego umiejscowienie mogło sugerować, że to nie koniecznie któryś z kibiców gości go wywiesił. Tak długo jak ludzie w Liverpoolu, zarząd, fani oraz piłkarze są zadowoleni z pracy ze mną, tak długo tu pozostanę. Tego chcę
- Po tym sezonie wejdziemy w ekscytującą fazę, w której, mam nadzieję, wyjaśnią się kwestie kontraktów wszystkich młodych piłkarzy, co pozwoli nam w pełni skupić się na trofeach. Jesteśmy na dobrej drodze, by to osiągnąć i każdy kolejny krok jest wyzwaniem, które zbliża nas do zdobywania trofeów.
W maju zeszłego roku Rodgers podpisał nowy, czteroletni kontrakt, który obowiązuje do 2018 roku. Tu warto zaznaczyć, że obecny menedżer Liverpoolu nigdy nie pracował w jednej drużynie dłużej niż trzy pełne sezony. Następny będzie jego czwartym jako trener Liverpoolu, i jak podkreśla sam zainteresowany, Anfield stanowi bardziej jego cel w karierze aniżeli kolejny krok.
- Jeśli będę tu wciąż w przyszłym sezonie, to będzie moja najdłuższa rola w karierze. Po trzech latach zazwyczaj przenosiłem się gdzie indziej bądź zmieniałem stanowisko. Ale odkąd pamiętam, postrzegałem Liverpool jako klub, który jest zwieńczeniem mojej ciężkiej pracy, a nie jedynie częścią tej "podróży".
- Naprawdę chcę tu być, podążać tą samą drogą co inni niezwykli menedżerowie, mając niesamowite wsparcie i perspektywę sukcesów. To dlatego tu przyszedłem. Wiem, że potwierdzeniem mojej pracy będą trofea i naprawdę liczę i wierzę w to, że to właśnie będzie mój następny krok tutaj.
- Wspaniale pracuje mi się w Liverpoolu z młodymi piłkarzami, dodatkowo rozbudowujemy stadion, co pozwoli większej rzeczy kibiców oglądać nas z bliska.
Zapytany o to, czy widzi siebie ewentualnie w innym angielskim klubie, Rodgers odpowiedział: - Dokąd mógłbym odjeść z klubu, który jest jednym z największych na świecie? Czysto hipotetycznie, Liverpool mógłby mnie zwolnić i wtedy szukałbym pracy, jednak podpisałem kontrakt i mam nadzieję, że z czasem podpiszę i kolejny.
Andy Hunter
Komentarze (21)
Oby Brendan w przyszłości dobierał skład z najlepszymi piłkarzami, a nie z ziomkami (pozdro Lolvren). Mam nadzieję, że pierwsza połowa tego sezonu wiele go nauczyła i błędy się nie powtórzą.
Liczę też na to, że nauczymy się zatrzymywać w Liverpoolu zawodników KLASY światowej. Ostatnio słabo nam to wychodziło, a mamy znów kilku kandydatów do osiągnięcia tego pułapu, więc oby Brendan przekonał wszystkich do gry w LFC pod jego wodzą. ;)
Nigdy nie hejtowałem Brendana. Przykro było patrzeć na grę LFC w lidze mistrzów pod jego wodzą, ale kto za nim ma stanąć jak nie kibice? Kto ma skrytykować jak nie kibice?Np. sadzając Sakho na ławce miał swoją racje bo gdy wrócił to tak grającej defensywy i za Beniteza ciężko by szukać.
Dobrze, że na LFC nie wchodził.