Torres o swoim powrocie na Anfield
Hiszpański napastnik powróci do byłego klubu, aby ponownie wystąpić w czerwonej koszulce przy okazji charytatywnego meczu gwiazd. Przed niedzielnym spotkaniem Fernando udzielił wywiadu, w którym między innymi mówi o ponownym występie na Anfield.
Xabi Alonso, Thierry Henry, Pepe Reina oraz Luis Suarez to pozostałe gwiazdy, które wystąpią we wspomnianym meczu. Torres nie może zatem doczekać się pierwszego gwizdka, aby sprawdzić siłę ognia zespołów Carraghera i Gerrarda.
Podczas wywiadu 31-letni piłkarz opowiedział o swoim podziwie do Stevena Gerrarda, relacjach z kibicami i wyjaśnił dlaczego ponowne zdobycie bramki na Anfield będzie dla niego tak ważne. Zapraszamy do lektury.
Jak bardzo czekasz na niedzielny mecz?
Bardzo chciałbym już spotkać kilku moich starych kolegów z drużyny, zwłaszcza Stevena. To z pewnością będzie dla niego dobry dzień. Wyczekuje również ponownego spotkania z kibicami. Wcześniej wracałem na Anfield w roli przeciwnika, lecz tym razem będę częścią zespołu gospodarzy. Przede mną niezwykle emocjonalny dzień.
Jaka była twoja pierwsza reakcja, gdy otrzymałeś telefon z propozycją wystąpienia w tym wydarzeniu?
Powiedziałem, że zrobię wszystko, aby być w tym dniu ze Stevenem. To było dla mnie oczywiste.
Opuściłeś Liverpool tuż przed zakupem Luisa Suareza. Fani byli zdruzgotani, gdy dowiedzieli się, że nie zobaczą was razem w akcji. Czekasz zatem na szansę występu u boku Urugwajczyka?
Oczywiście. Śledziłem poczynania Luisa w Liverpoolu i wiem, że spisał się fenomenalnie. Mam z nim dobre relacje. Spędziliśmy razem dwa dni w Melwood zanim opuściłem klub. Złapaliśmy dobry kontakt, który utrzymujemy do dzisiaj. Wiem również ile znaczy dla niego powrót na Anfield. Wspólny występ w ataku będzie wspaniały zwłaszcza, iż za plecami będziemy mieli Stevena.
Wspomniałeś już o swoich powrotach na Anfield w roli przeciwnika. Oczekujesz, że tym razem będzie inaczej? Czy przy tak specjalnej okazji zostaniesz inaczej przyjęty?
Nie jestem pewien. Często mówiłem o tym, iż moje relacje z kibicami przedstawiane przez media nie do końca są prawdziwe. Kiedy spotykałem fanów na ulicach Londynu otrzymywałem podziękowania za to co zrobiłem dla Liverpoolu. Czuję do nich wielki szacunek. Dla mnie kibice the Reds zawsze będę wyjątkowi. Okres spędzony w Liverpoolu był prawdopodobnie najlepszym w mojej karierze, w związku z czym mam wiele dobrych wspomnień. Nie mam nic złego do powiedzenia na ich temat i nigdy tego nie zrobię. Traktowali mnie bardzo dobrze i czułem się tu jak w domu. W związku z tym powrót jest dla mnie czymś wyjątkowym. Mam nadzieję, że kibice przyjmą mnie inaczej niż w czasach gdy grałem w Chelsea. Nie ma to jednak, aż tak wielkiego znaczenia. Fani Liverpoolu na zawsze będą w moim sercu. Wszystko co czułem będąc graczem the Reds, nadal we mnie tkwi i nikt nie jest w stanie tego zmienić.
Jak ważne będzie dla ciebie ponowne zdobycie bramki na Anfield?
Jeżeli mi się to uda, będę się cieszył jak za dawnych czasów. Mam tyle wspaniałych wspomnieć, niezapomnianych nocy i pięknych chwil związanych z tym stadionem. Dzięki nim czuję się jakbym mógł latać. Strzelając gola moje uczucia z pewnością wezmę górę i poczuję ogromną radość.
Wspomniałeś już o tym jak bardzo chcesz ponownie zagrać z Gerrardem w jednej drużynie. To jego ostatni sezon w Liverpoolu, jakbyś podsumował jego piłkarskie poczynania?
Nie mogę się już doczekać tego spotkania. Chcę wykorzystać szansę wystąpienia u jego boku. Być może nie będzie to nasz ostatni mecz razem, lecz możecie być pewni, że sprawi mi on wielką przyjemność. Wiele razy powtarzałem, iż Steve jest najlepszym piłkarzem z jakim miałem okazje grać. Odegrał wielką rolę w moim piłkarskim życiu. Moja kariera dzieli się na tą przed spotkanie Gerrarda i po jego spotkaniu. Zmienił zarówno mój styl jak i podejście. Dzięki niemu poczułem, że mogę robić na boisku wszystko co tylko zechcę. Dla mnie zawsze będzie najlepszy, więc niedzielny mecz będzie dla mnie przywilejem. W tym szczególnym dniu chce być razem z nim.
Komentarze (28)
jebnij brameczke będziemy się cieszyć razem jak za dawnych lat
Co na nim zarobiliśmy? Wych**** nas w ostatni dzień, gdzie na desperata szukaliśmy napastnika. Można było powiedzieć, że się chce odejść, a nie robić tego w ten sposób.
Suarez było osobnym planem.
@GUNS
idealnie w punkt :)
Tak się nauczył u nas latac, że w deadline day helikopterem do Londynu poleciał...
Gwizdanie na zawodników, którzy zostali zaproszeni na pokazowy, charytatywny mecz przez nasze dwie legendy, to brak szacunku dla Carraghera, Gerrarda i tych, na których zbiera się kasę przy okazji tego wydarzenia, a przy okazji wyjątkowa wieś i głupota.
Przejście do bezpośredniego rywala to żaden problem :) Owenowi też byś pewnie propsował...
Suarez choćby dlatego, że nie odszedł do bezpośredniego rywala, zrobił to na początku okienka, zostawił 3 razy tyle pieniędzy po sobie. Z resztą decyzja Suareza, nie ukrywajmy, to był dla niego krok do przodu, zostawił budujący się zespół z aspiracjami.
A Torres bez słowa uprzedzenia spieprzył z tonącego okrętu, wówczas jeszcze liczącego się zespołu, zostawiając wszystkich na pastwę losu.
A poza tym rozmawiamy o piłkarzyku, który miał swój moment i o wirtuozie.
Drobna różnica, nieprawdaż?
Sezon mieliśmy już przegrany. Gadanie, że desperacko poszukiwaliśmy napastnika to głupota. Gdyby tak było, to nie kupowalibyśmy kontuzjowanego Carrolla, zresztą to nasz problem nie Fernando. Mogliśmy go przecież nie sprzedawać. W momencie jego odejścia mieliśmy Suareza, Kuyta i N'Goga, do tego Babela, który też był czasem próbowany na szpicy. Mało?
Byliśmy za słabi na jego ambicje. Tak samo jak z Alonso i Mascherano. A to że wybał Chelsea to taka wielka zbrodnia? Jakoś nikt nie hejtuje Beniteza, że ten też został ich managerem.
Torres , Ty zdrajco . Od tego momentu byłem pewny jak ważna jest dla mnie rodzina LFC . Jak zwykły doping przerodził się w pasje i miłość do tego klubu. Wyzywałem Torresa , ale na przestrzeni lat zgadzam się z `tasebo ` , zarząd ma swój udział w odejściu Torresa. Przypomnijcie sobie całą tą zawieruchę przy zmianie właściciela, do tego nasi nowi działacze na początku nie bardzo ogarniali , że tak powiem zarządzanie biznesem w BPL . W tym momencie bardzo się cieszę , że Torres będzie u boku naszego Steviego i mojego ulubionego ( trochę chorego na umyśle ) piłkarza SUAREZA :) powodzenia ponowie i już nie narzekajcie na Torresa . !:)
Torre$ prezentował lepszą formę niż drużyna, wyrastał ponad poziom, ale z drugiej strony obiecywał że zostanie parę dni przed transferem, a słowa się nie łamie, zostawił nas kilka dni przed zamknięciem okna, wypiął się na oddanych mu fanów.
$zujarez to inna sytuacja, ale również pokazująca wypięcie się na kibiców. Urugwajczyk prezentował poziom world class, tylko w przeciwieństwie do czasów Torres$a, Liverpool prezentował się wyśmienicie i zakwalifikował się do LM. Potencjał był, i arugment że w Srarselonie są sukcesy, jak dla mnie mało przekonujący, bo gdyby Urugwajczyk został, a w lato doszliby nowi zawodnicy to pewnie teraz bilibyśmy się o mistrza, i czekali na mecze LM.
Obaj to podli zdrajcy. Należą im się salwy gwizdów i brak szacunku ze strony fanów The Reds. Owszem to co zrobili dla klubu jest nieodzwone, ale to jak go potraktowali na końcu jest niegodne. To, że piłkarz X strzelił sporo bramek nie oznacza, że należy go wychwalać mimo iż olał klub ciepłym moczem.
Sorry, ale jesteś jeszcze idiotą. Ale jest szansa, że dojrzejesz i spojrzysz na to inaczej. Może jak minie trochę lat i przez ten czas będziesz musiał podjąć kilka ważnych decyzji, to zrozumiesz w zupełności. Na razie fajniej byłoby gdybyś zrobił pauzę.
Co ty za przeproszeniem pierdolisz? Suarez zdrajcą? On był u nas zaledwie 3 lata, nie był wychowankiem, za to był i jest zawodowym piłkarzem, a piłkarz chce zdobywać trofea, których Liverpool nie był w stanie mu zapewnić. Według twojego rozumowania, każdy kto odchodzi z Liverpoolu jest zdrajcą? Oczywiście gdyby Suarez nie był dla drużyny tym kim był, każdy by machnął ręką na jego odejście. Z Torresem sytuacja była inna, gdyż obietnice faktycznie złożył, ale jeśli już kogoś olał ciepłym moczem, to kibiców, którzy co mecz wspierali go z trybun, a nie Ciebie, oglądającego raz w tygodniu LFC w telewizji i dwa razy w tygodniu zaglądającego na polską strone sympatyków Liverpoolu. A twój poziom uwidoczniają dodatkowo twoje jakże obraźliwe i śmieszne przeinaczenia nazwisk i nazwy klubu :)