Torres dziękuje kibicom
Wzruszony Fernando Torres szczerze podziękował kibicom Liverpoolu za przyjęcie, jakie otrzymał w dzisiejszym meczu charytatywnym na Anfield. Hiszpan przyznał, że nie spodziewał się tak ciepłej reakcji fanów, a zwłaszcza kilkukrontego odśpiewania piosenki na jego cześć.
Kibice the Reds z wściekłością przyjęli wiadomość o odejściu Torresa do Chelsea w 2011 roku, jednak podczas dzisiejszego spotkania pokazali, że są gotowi wybaczyć mu tę decyzję. Zgromadzeni na the Kop fani żywiołowo zaśpiewali słynną pieśń „Fernando Torres Liverpool’s number nine”.
– Bardzo się wzruszyłem, nie wiedziałem, jak zareagować. Pamiętam tę piosenkę, jednak nie spodziewałem się, że kibice ją zaśpiewają.
– Pamiętam te wszystkie wspaniałe mecze w Lidze Mistrzów, nasze próby wygrania ligi i walkę o trofea. Zachowałem w pamięci tę pieśń, jest ona dla mnie bardzo ważna.
– Trzy i pół roku, jakie tu spędziłem, zmieniło moje życie. Pamiętam, że przy okazji ważnych wydarzeń kibice zawsze odśpiewywali tę piosenkę. Dzisiaj mogłem ponownie ją usłyszeć i na pewno nigdy tego nie zapomnę.
– Wszyscy wiedzą, że fani Liverpoolu mają wyjątkową klasę. Ja mogłem jedynie marzyć o podobnym obrocie spraw. To niesamowite, że się tu dziś znalazłem. Chciałbym bardzo podziękować za przyjęcie.
Torres przyznał, że gdy tylko otrzymał propozycję występu, nie wahał się ani przez chwilę.
– Trudno opisać to, co się czuje, grając na Anfield. Niełatwo też wyjaśnić, jak to jest występować tutaj w roli gospodarza – zupełnie inaczej wygląda to z perspektywy gry w drużynie przeciwnej.
– Dzisiejszego dnia na pewno nigdy nie zapomnę. Możliwość ponownej gry z dawnymi kolegami z zespołu wzbudziła we mnie wiele emocji. Mamy za sobą kilka wspaniałych lat wspólnych występów w Liverpoolu. Wzruszyła mnie też reakcja publiczności.
– Wielokrotnie mówiłem, że Stevie jest najlepszym piłkarzem, z jakim kiedykolwiek grałem. Nie sądzę, bym jeszcze kiedyś zagrał z kimś jego pokroju.
– Zmienił mój styl gry, moje ambicje i sposób, w jaki podchodziłem do spotkań. Kiedy zadzwonił z propozycją, oczywiście się zgodziłem. Byłem gotów zrobić wszystko, by się tutaj znaleźć.
– Wszystkie moje najlepsze wspomnienia są związane z jego osobą. To był dla niego ważny dzień, więc cieszę się, że chociaż tyle mogłem dla niego zrobić.
Komentarze (17)
nie czytać tego artykułu
i wgl omijać wszelkie info związane z tym panem
dzięki Nando miło było pooglądać cie w akcji z Suarezem w ataku :)
YNWA!
Ehh, tyle wspomnień dzisiaj wróciło.
Smutek gdzieś w sercu pozostał, że nie dał Dalglishowi paru miesięcy, ale pół roku z Woyem i czcze obietnice klubu zrobiły swoje.
My cierpieliśmy, dzieciak cierpiał.
Ale w końcu nikt z nas już nie będzie szedł sam.
Love, love.
Z góry przepraszam, jeśli kogoś zemdliło.
a my, jako kibice The Reds powinniśmy mu przebaczyć..
wydaje mi sie to jedyną dobrą opcją.. szczególnie, że w swoim czasie był gwiazdą naszego zespołu.. ;)
https://www.youtube.com/watch?v=bHlm_Vk5aBQ
i przypomnieć sobie jak się wtedy czuliście.
do reszty hejterów: Racja, nie wybaczajcie, złoście się w środku ciągle na niego , to przecież tak dobrze trzymać w sobie negatywną energie .
Nie rozumiem was było mineło ja tam się ciesze z tych chwil które nam dał i je pamiętać a nie to jak bardzo to was wtedy zranił i okłamał. Pamiętajcie że to też człowiek, każdy popełnia błedy
Łykacie wszystko jak młode pelikany. Naprawde wierzycie, że zarząd był zawsze fair w stosunku do piłkarzy? W tydzień chłopak całkowicie zmienił front sam z siebie? Klub taki biedny, co miał zrobić?
Ano kufa, jakoś dało się zatrzymać Suareza, mimo klauzuli. Po prostu 50mln za Torresa to był zajebisty deal.
Przeciez sam klub PRowo wyszedł genialnie, a chujowość jakiegokolwiek transferu spokojnie mogli zwalić na brak czasu, bo przecież walczyliśmy o mistrzostwo kraju i nie było jak poczekać pół roku.
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
https://www.youtube.com/watch?v=pobbwioAIO8
Tobie zwłaszcza Lfciorek ... i mów za siebie !
Te przepiękne trafienie z 5min30s ja będę pamiętał zawsze !
Też wole wspominać te przyjemne chwile gdy zdobywał dla nas gole niż wypominać mu to jak nami się rozstał ... ale zawiść ludzka nie zna granic ...