Origi: To nie był łatwy rok
Dokładnie rok temu selekcjoner reprezentacji Belgii zaskoczył świat, ogłaszając, że młody Divock Origi pojedzie z zespołem na Mistrzostwa Świata w Brazylii. Redakcja gazety Sporza odwiedziła napastnika w Lille, aby porozmawiać o ostatnich 12 miesiącach jego życia.
Kiedy wiadomym już było, że kontuzjowany Christian Benteke nie zdoła polecieć do Brazylii, na dwa miesiące przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata w kadrze Belgów pojawiło się wolne miejsce dla napastnika.
Ku zdziwieniu ekspertów wywalczył je Divock Origi, który zaledwie miesiąc wcześniej zadebiutował w drużynie U-21.
– Powołanie było dla mnie wielkim zaskoczeniem, to było coś specjalnego – powiedział Belg w wywiadzie dla Sporza.
– Kiedy trwała konferencja prasowa byłem w domu mojej mamy. Nagle zacząłem otrzymywać dziesiątki SMSów z gratulacjami.
– Była to dla mnie wielka szansa. Wcześniej nikt specjalnie się mną nie interesował i nagle ludzie chcieli mnie poznać, zaczęli się o mnie dopytywać. Niewielu 19-latków może doświadczyć czegoś takiego.
Origi swoje pierwsze minuty zaliczył w towarzyskim spotkaniu z Luksemburgiem, na kilka tygodni przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata.
– Mecz był rozgrywany w Genk, mojej rodzinnej miejscowości. Cała moja rodzina i wszyscy znajomi byli obecni na stadionie, każdy mój ruch był bacznie obserwowany. Wszystko poszło dobrze i nawet udało mi się wywalczyć rzut karny. Było przyjemnie.
Prawdziwa przygoda zaczęła się jednak miesiąc później, w Brazylii. Spotkania z Algierią i Rosją Origi rozpoczął na ławce rezerwowych. W 88. minucie spotkania z Rosją wykorzystał on podanie Edena Hazarda i dał Czerwonym Diabłom bardzo ważne zwycięstwo. Szybko stał się on ulubieńcem kibiców.
– To było spełnienie marzeń. Strzelnie bramki na Mistrzostwach Świata jest czymś specjalnym dla każdego napastnika. Dla mnie, chłopaka o którym na dobrą sprawę mało kto słyszał przed Mundialem, było to jeszcze piękniejsze. Trochę minęło zanim w pełni zdałem sobie sprawę z tego co się stało.
– Kibice zaczęli nawet śpiewać o mnie piosenkę. To bardzo miłe uczucie być docenionym zarówno jako zawodnik, jak i zwykły człowiek. Poczułem się dzięki temu bardzo dobrze, zmotywowało mnie to do dalszej pracy.
Pomimo pochwał napływających z każdej strony, Origi zachował zimną krew i nie dał się ponieść fali nieoczekiwanego sukcesu.
– Nie jest łatwo pozostać skromnym w takiej sytuacji, zostałem jednak dobrze wychowany przez moich rodziców, zawsze mam przy sobie także przyjaciół. To dobrzy ludzie, bardzo pomogli mi zostać na ziemi.
Po zakończeniu Mundialu cały świat wiedział już kim jest Divock Origi. Po kilku tygodniach spekulacji podpisał on kontrakt z Liverpool FC.
– Transfer do nowego klubu to zawsze coś specjalnego. Zwłaszcza do takiego klubu jak Liverpool, jest to dla mnie powód do dumy. Naprawdę nie mogłem doczekać się przyszłego sezonu.
– Lille postawiło jednak twarde warunki, chcieli abym pozostał jeszcze rok w klubie na zasadzie wypożyczenia. Wtedy sądziłem, że to dobry pomysł. W Lille czułem się dobrze i uznałem, że będę w stanie rozwinąć tu swoją grę.
– Liverpool chciał, żebym od razu trafił do Anglii, wyszło jak wyszło. Po fakcie wszyscy już wiedzą, że nie był to dla mnie łatwy rok, wiele się jednak nauczyłem. Zarówno jako piłkarz, jak i człowiek.
– Zawsze wiele od siebie oczekuję i staram się wyjść zwycięsko z trudnych sytuacji. Z drugiej strony, były w tym sezonie okresy w których grałem całkiem dobrze. Początek sezonu był dobry, potem przyszedł spadek formy. Nigdy nie zawiodłem jednak reprezentacji, tak mi się przynajmniej wydaje.
– Jeśli chcę zostać wielkim piłkarzem muszę ustabilizować swoją formą. Nie mogę być szczęśliwy z takiego sezonu jak ten.
Najtrudniejsze chwile Origi przeżywał w grudniu ubiegłego roku. Podczas spotkania ligi europejskiej z Wolfsburgiem młody Belg został wygwizdany przez własnych kibiców po tym, jak nie trafił rzutu karnego.
– Wszyscy byliśmy rozczarowani, nie wziąłem reakcji kibiców zbyt mocno do siebie. Nawet najlepszy piłkarz na świecie, Cristiano Ronaldo, zbiera gwizdy od kibiców.
– Taka reakcja pokazuje, że ludzie mieli spore oczekiwania. Uczyniło mnie to silniejszym i zmieniło trochę to jak patrzę na kibiców i piłkarski świat. Wszystko dzieje się bardzo szybko, każdy medal ma jednak dwie strony.
– To doświadczenie będzie bardzo przydatne w późniejszym etapie mojej kariery.
– Powróciłem do klubu jako reprezentant kraju, który dopiero co grał na Mistrzostwach Świata i przeszedł do Liverpoolu za 12,5 mln €. Ludzie oczekują od takiego gracza pewnego poziomu, równej gry, bramek. Niektórzy jednak zapomnieli chyba, że wciąż byłem zaledwie 19-latkiem.
– Po Mundialu miałem zaledwie pięć dni wakacji, zaraz potem musieliśmy grać kwalifikacje do Ligi Mistrzów. W Lille byłem wtedy zaledwie półtora roku, a sama drużyna przeżywała ciężki okres. Nie jest łatwo ponieść za sobą drużynę w tak młodym wieku.
W przyszłym sezonie świat Origiego ulegnie jednak diametralnej zmianie. Już w lipcu rozpocznie on swoją przygodę w Premier League.
– To będzie zupełnie inny świat, jednak ci, którzy chcą stać się wielcy muszą przez to przejść.
– Jestem ciekaw jak się wpasuję w nową ligę, jaki jest poziom gry i ogólna atmosfera w Anglii. Nie boję się tego przeskoku, jeśli już to jeszcze bardziej mnie to motywuje. Jestem pewny siebie, to zawsze świetna sprawa, zacząć grę w nowym klubie.
– Menadżer i sztab szkoleniowy Liverpoolu utrzymywali ze mną stały kontakt podczas sezonu, cały czas mnie obserwowali. Brendan Rodgers mówił mi, żebym ciężko pracował i że nie może doczekać się wspólnej pracy. Chce, abym dał z siebie wszystko i nauczył się jak najwięcej. Obaj jesteśmy więc pewni, że wszystko się uda.
– Gdzie widzę siebie za 10 lat? Ciężko powiedzieć. Chcę stawać się lepszy z każdym rokiem. Ostatecznym celem jest bycie ważnym graczem dla jednego z największych klubów na świecie.
– Zrobiłem już pierwszy krok podpisując kontrakt z Liverpoolem. Teraz wszystko się zaczyna. Droga jest bardzo długa, jestem jednak przekonany, że mam wokół siebie odpowiednich ludzi do pomocy. Czas wziąć się za ciężką pracę.
Mistrzostwa Europy 2016 we Francji zbliżają się wielkimi krokami, a walka o miejsce w składzie Czerwonych Diabłów będzie jeszcze trudniejsza niż miało to miejsce wcześniej. Po kontuzji powrócił Benteke, w dobrej formie jest Romelu Lukaku, a z dobrej strony pokazuje się także Michy Batschuayi.
– Cieszę się, że wszyscy są zdrowi. Potrzebujemy każdego. Rywalizacja na mojej pozycji będzie trudniejsza, więc wszyscy muszą ciężko pracować, a to bardzo ważne.
– Kiedy widzisz jak gracze, z którymi będziesz walczył o miejsce prezentują wysoki poziom, motywuje cię to do jeszcze cięższej pracy. Ktokolwiek zagra na EURO będzie mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że ciężko o to walczył.
– Będziemy musieli dać z siebie wszystko, mamy jednak wielu dobrych graczy, dobrego trenera i fantastycznych kibiców. Mamy wszystko co potrzebne, aby odnieść sukces na turnieju.
– Oczekiwania muszą być wysokie, sprawia to, że pracujesz jeszcze ciężej, tego typu presja działa bardzo pozytywnie na drużynę. Mam nadzieję, że uda nam się wygrać cały turniej.
Komentarze (12)
Benzema, Cavani, Falcao. Heh. Vietto, Icardi, Jovetić, Bacca-> każdy lepszy, dostępny, możliwy i tańszy (poza Mauro) od Benteke.
A świstak siedzi i zawija je w te sreberka.
naprawdę potrafisz czasem do pieca dorzucić
Pierwsza trójka z wymienionych prawie nierealna (obym się mylił co do Benzemy ;) ), a reszta, może poza Baccą jest słabsza od Benteke.
Xabi14- W czym Vietto lub Jovetić są słabsi od Benteke? W byciu silnym murzynem? Czy czym?
A i jakbyś chciał wiedzieć to ja wyśmiałem pierwszą trójkę. Benzema jest nierealny Falcao słaby, a Cavani przereklamowany i w ch** drogi.