Kolo o swoim pierwszym golu

Kolo Toure zdaje sobie sprawę, że długo musiał czekać na pierwsze trafienie w barwach Liverpoolu. Iworyjczyk strzałem głową zakończył wczorajszą kanonadę the Reds na Villa Park.

Weteran z Wybrzeża Kości Słoniowej okrasił swój 60. występ w barwach Liverpoolu golem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jordana Hendersona.

Ostatnią bramkę w Premier League, Kolo zanotował w 2011 roku w barwach Manchesteru City w starciu z Wolves.

- Tak, to było fantastyczne uczucie. Wreszcie strzeliłem gola dla Liverpoolu! Zajęło mi to sporo czasu, lecz jestem naprawdę zadowolony.

- Oczywiście to wiele dla mnie znaczy. Jestem tu prawie 3 lata, a swojego ostatniego gola zaliczyłem blisko 5 lat temu! Mam nadzieję, że strzelę jeszcze kilka bramek w swojej karierze.

- Nie zaplanowałem celebracji, nie byłem pewny, co mam robić!

- Jordan znakomicie dośrodkował piłkę, więc pozostało mi skierować ją do siatki.

- Długo czekałem na ten moment i jestem wdzięczny Bogu za taką możliwość. Cały czas jest przy mnie. Mam 34 lata i jestem szczęśliwy, mogąc reprezentować barwy wielkiego klubu.

- Nasz występ był niemalże idealny. Od pierwszej minuty kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Zadawaliśmy ciosy w odpowiednich momentach. Zrobiliśmy dokładnie to, o co prosił nas menadżer.

- Graliśmy mądrze, wykorzystując swoje atuty. Szybko przemieszczaliśmy się z piłką, kreując sytuacje bramkowe.

- Mając takie możliwości w grze ofensywnej, jesteśmy w stanie wygrywać z każdym rywalem. Sześć bramek i sześciu autorów tych trafień. O to chodzi menadżerowi. Każdy odgrywa ważną rolę w grze.

Toure uważa, że powrót do zdrowia Coutinho i Sturridge'a będzie dla Liverpoolu wspaniałym bonusem w najbliższych tygodniach.

- Wystarczy tylko popatrzeć na pierwszego gola. Cou świetnie wrzucił piłkę, a Daniel dopełnił formalności. Pierwsza okazja bramkowa i wychodzimy na prowadzenie. Ten duet robi różnicę na boisku. To znakomici piłkarze i jesteśmy szczęśliwy, że znów mogą z nami grać.