Pardew: Jestem fanem Kloppa
Alan Pardew z podziwem wypowiedział się o osobie Jürgena Kloppa na kilka godzin przed potyczką Liverpoolu, oraz Crystal Palace w ramach 28 kolejki spotkań angielskiej Barclays Premier League.
Od momentu zatrudnienia niemieckiego szkoleniowca w październiku, the Reds są bardzo nieregularni, lecz nie ma wątpliwości co do trenerskich umiejętności Kloppa, czy jego charyzmy, które uczyniły go jednymi z najgłośniejszych nazwisk na Wyspach.
W podobny sposób wypowiedział się menedżer Orłów, nawiązując do pasji i emocji prezentowanych przez Kloppa przy bocznej linii, za które niejednokrotnie był on krytykowany, między innymi przez Sama Allardyce, po zwycięstwie the Reds 1-0 nad prowadzonym przez niego Sunderlandem, we wcześniejszej fazie sezonu.
Pardew i Klopp również byli bohaterami utarczki słownej, podczas ich pierwszego spotkania przy Anfield Road.
Angielski szkoleniowiec tłumaczył jednak swoje zachowanie presją i pragnieniem zwycięstwa, które były przyczynami jego niepohamowanego zachowania.
- Nie mogłem się opanować, ale to on spowodował że zachowałem się w ten, a nie inny sposób - mówi Pardew, który podda swoich zawodników napastnika - Connora Wichkama, oraz bramkarza - Wayne'a Hennessey'a testom sprawnościowym, które zadecydują o możliwości włączenia ich do pierwszego zespołu.
- Jest bardzo żywiołowy, podobnie jak ja, więc to może być niezła zabawa - dodaje Anglik.
- To pasjonata, ma swój unikalny styl. Uwielbiam, kiedy Palace wygrywa i robię to na swój sposób.
- To tylko refleksja odnośnie naszych osobowości, to nie żadne udawanie, tylko fakt, jaki kto jest. Jürgen jest emocjonalny, to romantyk. Podobnie jak ja, to nas łączy.
- Gra naszych zespołów pokazuje nasze charaktery, zdejmujemy swoje maski. Można spróbować się za nimi wciąż chować, ale koniec końców nasze twarze i tak zostaną odsłonięte.
- Kiedy byłem szkoleniowcem Srok, wysłałem kilku trenerów do Dortmundu, którzy okazali się bardzo pomocni, dzięki wiedzy i nauce przekazanej przez Jürgena Kloppa - kończy swoją wypowiedź Alan Pardew.
Komentarze (1)