Matip najlepszym wolnym agentem?

Joël Matip jest rewelacją pierwszej części sezonu, podczas gdy inni zakontraktowani niedawno piłkarze wciąż w pełni nie zaaklimatyzowali się w klubie. Upłynęło dużo czasu od kiedy ostatnim razem środkowy obrońca cieszył się takim zaufaniem wśród kibiców.

Po czasach świetności Samiego Hyypii oraz Jamiego Carraghera przyszły czasy niepewności i niestabilnej formy w środku obrony.

Daniel Agger, Martin Škrtel i Mamadou Sakho mieli lepsze i gorsze występy, natomiast Dejan Lovren nadal nie może przekonać większości kibiców do swojej gry.

Kolo Toure przybył na Anfield mając już za sobą szczyt formy, ale ma na swoim koncie kilka światowej klasy występów w czerwonej koszulce. Zaś Sotiris Kirjakos, Sebastián Coates oraz Steven Caulker nigdy nie byli wystarczająco dobrzy.

Matip wkroczył do składu i sprawiał wrażenie, jakby grał w Liverpooli od dawna, po tym jak przeprowadził się do Merseyside z Schalke 04 ostatniego lata.

Monstrualny Matip

Już po pierwszym meczu przedsezonowym wiadomo było, że Liverpool pozyskał stopera grającego z elegancją, a zarazem stanowczością i dominującego w powietrzu.

Co prawda ocenianie piłkarzy na podstawie meczów przygotowawczych nie jest miarodajne, bo w takim razie Coates byłby uznany graczem światowej klasy. Dlatego ostateczna ocena Joëla nastąpiła dopiero po jego debiucie w meczu o stawkę.

Tym pierwszym było spotkanie w pucharze przeciwko Burton Albion wygrane łatwo 5:0. Mimo, że Matip nie miał wtedy zbyt wiele pracy to był wtedy bezbłędny.

Jednak poważny sprawdzian przyszedł nieco później podczas starcia z Tottenhamem, które zakończyło się remisem 1:1. Matip był wtedy jednym z najlepszych zawodników meczu.

- Silny, dominujący w powietrzu, nie boi się wejść z piłką na połowę przeciwnika. Matip pokazał się z dobrej strony w ligowym debiucie – tak ocenił występ Kameruńczyka Jack Lusby z This is Anfield.

Do tego momentu Matip tylko umacniał swoją pozycję w składzie the Reds i rolę lidera bloku defensywnego w przyszłości.

Pomijając jeden błąd w meczu z Chelsea, który przyczynił się do zdobycia bramki przez Diego Costę, Matip dominował w obronie.

Były piłkarz Schalke wygrał 57 % pojedynków i miał 87 % skuteczności podań, a do tego nie popełnił jeszcze żadnego poważnego błędu.

Kameruńczyk ma średnią jedynie 0,8 faulu na mecz co jest dowodem jego spokojnej gry, jednocześnie statystyka aż 5,6 przechwytów na mecz dowodzi, że Matip nie boi się zagrać bardziej zdecydowanie.

Mający 195 cm wzrostu zawodnik bywa także zagrożeniem pod bramką przeciwnika. Grając w barwach Schalke zdobył aż 23 bramki. Miejmy nadzieję, że ostatni gol przeciwko Crystal Palace jest zapowiedzią kolejnych.

Ma już na swoim koncie 11 występów w Liverpoolu i od kiedy wszedł on do składu są oni niepokonani.

Oczywiście nie można przesadzać z pochwałami, szczególnie, że Matip jest na Anfield dopiero kilka miesięcy, ale naprawdę jawi się nam jako najlepszy piłkarz pozyskany na zasadach wolnego transferu w historii.

Znakomite towarzystwo

W ostatnich latach Liverpool ściągał kilku świetnych wolnych agentów.

Wielu kręciło nosem kiedy w 2000 roku Liverpool ściągnął z Coventry 35-letniego Gary’ego McAllistera, jednak po tym co pokazał podczas swojego krótkiego pobytu na Anfield stał się dla kibiców legendą. Szkot zdobył potrójną koronę w sezonie 2000/2001 pod wodzą Gerarda Houlliera i strzelił zwycięskiego gola w ostatnich minutach podczas derbowego starcia z Evertonem.

Innym zawodnikiem, który wyróżniał się pośród wolnych agentów był Markus Babbel. Jeden z najlepszych prawych obrońców w ostatnich latach, który niestety musiał przerwać karierę przez zdiagnozowany u niego Zespół Guillaina-Barrégo.

To samo można powiedzieć o Fabio Aurelio. Gdyby nie pechowe kontuzje mógłby być jednym z najlepszych lewych obrońców w historii Liverpoolu.

Jari Litmanen oraz Maxi Rodriguez przychodzili na Anfield w zaawansowanym piłkarsko wieku, jednak dzięki talentowi pokazali, że nadal mogą być przydatni.

Najświeższym przykładem ile pożytku może przynieść zawodnik sprowadzony jako wolny agent jest James Milner. 30-latek zapewnia the Reds doświadczenie, stabilną formę oraz wszechstronność.

Jak dotąd same pozytywy

Jürgen Klopp od kiedy objął stanowisko managera Liverpoolu wykonał same świetne ruchy na rynku transferowym, a Matipa obserwował już za czasów pracy w Dortmundzie.

Ciężko znaleźć jakieś wady w grze Kameruńczyka, Liverpool być może znalazł rozwiązanie problemów w środku defensywy.

Lovren nadal bywa niepewny, jednak u boku Matipa może wznieść się na wyżyny formy.

Co więcej Matip ma dopiero 25 lat, kiedy to zazwyczaj szczyt formy obrońcy przychodzi między 27 a 32 rokiem życia.

Fakt, iż the Reds są niepokonani odkąd wszedł do składu oraz to, że pozyskali go za darmo daje niezwykłą satysfakcję.

Smaczku dodaje to, że Manchester United, City oraz Chelsea wydali gigantyczne sumy by kupić Erica Bailly, Johna Stonesa i Davida Luiza, którzy prezentują się dużo gorzej niż Matip.