Roma ostrzega Liverpool

Roma jest przekonana, że Liverpool musi być ostrożny, aby nie podzielić losu Barcelony, kiedy to Włosi odrobili straty z pierwszego meczu i ostatecznie udało im się awansować do dalszej fazy rozgrywek.

Liverpool przystąpi do środowego meczu na Stadio Olimpico z przewagą trzech bramek po tym jak w pierwszym spotkaniu the Reds rozbili Romę 5:2. Eusebio Di Francesco ostrzega Liverpool mówiąc, że Roma planuje podjąć kolejną walkę w Lidze Mistrzów radząc swoim zawodnikom, aby w siebie uwierzyli.

Drużyna Serie A przegrała 4:1 z Barceloną w pierwszym meczu ćwierćfinałowym jednak udało im się w rewanżu odrobić straty. Trener Romy jest przekonany, że Roma może powtórzyć ten wyczyn przeciwko Kloppowi. Di Francesco był zachwycony sobotnią wygraną 4:1 z Chievo.

- Chłopakom ciężko było wejść w to spotkanie z właściwym nastawieniem, jednak zagrali znakomicie, bardzo dobrze operowali piłką, stworzyli mnóstwo okazji i uważam, że mogliśmy strzelić jeszcze więcej bramek.

- Musimy nabrać sił, odpocząć fizycznie i psychicznie, abyśmy mogli w środę wyjść i dać z siebie absolutnie wszystko. Musimy być pewni siebie i wierzyć, że uda nam się odwrócić losy awansu do finału. Już raz to zrobiliśmy i spróbujemy to zrobić drugi raz.

- Przede wszystkim musimy w to uwierzyć. Wiara jest rzeczą, którą postaram się zaszczepić w nastawieniu moich zawodników przed spotkaniem i jestem pewny, że zagramy wyśmienite spotkanie.

Pomimo wcześniejszego zdjęcia z boiska Juana Jesusa w drugiej połowie ligowego spotkania, Giallorossi odnieśli zwycięstwo dzięki podwójnemu trafieniu Edina Džeko i kolejnym golom Patrika Schicka i El Shaarawy'ego.

- Myślę, że zareagowaliśmy bardzo dobrze po tym, jak zmieniliśmy zawodnika, który mógł zmienić przebieg meczu, ale jego nastawienie pozostało pozytywne i ma się dobrze.

- Chłopcy naprawdę chcieli zagrać dobry występ i wejść w mecz z Liverpoolem w dobrym nastawieniu. Należy też pochwalić Alissona, który znakomicie wybronił rzut karny, który mógł zmienić losy spotkania. To dobrze dla niego po tym, jak stracił kilka bramek w meczu z Liverpoolem.