Prasa po meczu z Watfordem

Mohamed Salah strzelił dwie bramki w wygranym 2:0 meczu na Anfield przeciwko Watfordowi. Liverpool dzięki temu wyszedł na 10-punktowe prowadzenie w Premier League.

Oto jak media skomentowały to zwycięstwo...

Dominic King, Daily Mail

Liverpool wyszedł na prowadzenie w 38. minucie kiedy Salah popisał się trafieniem przypominającym trajektorię bumerangu. Było to uderzenie, które spuściło powietrze z drużyny przyjezdnej. Możemy jednak powiedzieć, że najważniejsza akcja miała miejsce 60 sekund wcześniej. Watford pełen wiary i determinacji zagrażał bramce gospodarzy, jednak kolejna akcja spaliła na panewce gdy Abdoulaye Doucoure zmarnował swoją szansę. Kiedy Deulofeu przygotowywał się do strzału, pojawił się Joe Gomez. Jego wyczucie czasu było nienaganne – bramka dla gości w tamtym momencie mogła sprawić, że sytuacja stałaby się bardziej interesująca. Uciszyłby tym trafieniem stadion, jednak pragnienie Gomeza aby zatrzymać tę akcję było kluczowe. W drugiej części gry, kiedy Liverpool miał w zapasie bramkę strzeloną przez Egipcjanina, Gomez powstrzymał Ismaïlę Sarra, co zostało nagrodzone gromkimi brawami od publiczności i charakterystycznym uderzeniem w powietrze ze strony Kloppa. Zawsze wiedział, że nadejdzie czas na wielką szansę: teraz Gomez jest gotów nadrobić stracony czas.

Neil Jones, Goal.com

Dwa cudowne trafienia Salaha, po jednym w każdej z części gry zapewniły kolejne zwycięstwo the Reds. Z drugiej strony świetny występ defensywy na czele z genialnym Alissonem oraz imponującym Gomezem zapewnił trzecie z rzędu zwycięstwo bez straty bramki. Mané mógł być zdenerwowany na początku drugiej połowy kiedy VAR zadecydował, że znalazł się na minimalnym spalonym i jego bramka została anulowana. W samej końcówce trafienie Salaha wprowadziło spokój w poczynaniach zespołu. To jego czwarta bramka w trzech ostatnich spotkaniach.

Emma Sanders, BBC

To nie było piękne, jednak Liverpool po raz kolejny wykonał swoją robotę. Drużyna Jürgena Kloppa uczyniła z Anfield fortecę i od początku było jasne, że zdominują posiadanie piłki i w końcu rozbiją Watford. The Reds zostali jednak postawieni przed ciężkim zadaniem – Alisson został kilkukrotnie zmuszony do interwencji przy czym Ismaïla Sarr zmarnował jedną z doskonałych okazji. Salah również marnował swoje szanse, ale Liverpool zrobił wystarczająco dużo, aby odnieść 16 zwycięstwo w tym sezonie. Po remisie Leicester w spotkaniu z Norwich okazało się, że przewaga lidera wzrosła do 10 punktów. Mistrzowie Europy, którzy mają szansę zdobyć pierwszy od 30 lat tytuł Premier League odnoszą zwycięstwo za zwycięstwem i są już pewni, że wejdą w nowy rok w\na fotelu lidera.

Ian Doyle, Liverpool Echo

W środku tak napiętego kalendarza, wciąż walcząc na pięciu frontach Liverpool nie może grać z taką samą intensywnością w każdym spotkaniu. To nie było ładne zwycięstwo, jednak drużyna z dołu tabeli była jedynie skórką banana, którą trzeba było odsunąć. Jeżeli chodzi o krytyków – weźcie pod uwagę te statystyki: Liverpool wygrał ostatnich 16 ligowych spotkań na Anfield, co jest drugą pod względem długości serią w historii klubu. Zdobyli również 42 bramki w pierwszych siedemnastu kolejkach, co jest najlepszym wynikiem od ich powrotu na szczyt w 1962 roku. Zespół Kloppa uzyskał 76 z możliwych 78 punktów i pozostaje niepokonany od 34 spotkań w lidze. The Kop było pełne życia po końcowym gwizdku.

Te wypowiedzi zostały zaczerpnięte z prasy. Nie muszą one reprezentować stanowiska Liverpool Football Club.