Wywiad z Salahem
Mohamed Salah w udzielonym wywiadzie podziękował swoim kolegom z drużyny, którzy pomogli mu w pobiciu kolejnego strzeleckiego rekordu.
Świetna bramka Egipcjanina ze starcia przeciwko Newcastle United sprawiła, że Mo stał się pierwszym zawodnikiem w historii the Reds, który zdobywał co najmniej 20 goli w trzech sezonach.
- Jestem dumny mogąc strzelać gole dla klubu takiego jak Liverpool - mówił Salah w rozmowie z Premier League Productions.
- Rekordy w Premier League są dla mnie czymś ogromnym i sprawiają, że jestem dumny. Aby osiągać więcej, wciąż muszę dużo pracować dla klubu i siebie. W zasadzie wszyscy musimy, nie chodzi tylko o mnie.
- Wiele zależy od innych zawodników. Nieustannie mnie wspierają, stwarzają mi sytuacje strzeleckie. Chciałbym im podziękować, ponieważ to dzięki nim zapracowałem na to osiągnięcie. Mieli w tym duży udział.
Salah przed zbliżającą się kolejką ligowych zmagań lokuje się na drugim miejscu w tabeli najlepszych strzelców w Premier League. Brakuje mu jednego trafienia do Harry'ego Kane'a.
- To może się udać! Myślę, że na ten moment głównym celem dla mnie i drużyny jest zajęcie czwartego miejsca w tabeli i zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów. To absolutnie najważniejsze - odpowiadał Mo zapytany o to, czy ma szansę po raz trzeci sięgnąć po nagrodę Złotego Buta.
Tymczasem zapraszamy Państwa do przeczytania wywiadu, którego Salah udzielił kilkanaście godzin przed niedzielnym starciem między Liverpoolem a Manchesterem United...
O tym dlaczego the Reds nie byli w stanie powtórzyć osiągnięć z poprzedniego sezonu...
Cóż, nie chciałbym się tłumaczyć ale uważam, że zaczęliśmy obecny sezon naprawdę dobrze. Później przydarzyło nam się kilka kontuzji, mieliśmy też problemy z wygraniem niektórych meczów. To jednak część tego sportu. Nie chciałbym wskazywać palcem konkretnych elementów, które moglibyśmy poprawić, tak po prostu jest. Przydarzyło nam się sporo nieszczęść. Postaramy się zakończyć sezon w jak najlepszy sposób, a później pomyślimy nad ponowną walką o tytuł mistrzowski Premier League.
O tym czy regres jest związany ze agresywnym i intensywnym stylem gry Liverpoolu...
Nie, nie wydaje mi się. Jeżeli spojrzymy na niektóre mecze, na przykład jak na ten ostatni, zobaczymy, że stwarzamy mnóstwo sytuacji podbramkowych ale nie strzelamy goli. To nie ma żadnego związku z intensywnością z jaką gramy. Potrafimy stworzyć zagrożenie, nie potrafimy tego wykorzystać. Zaczęliśmy świetnie, byliśmy pierwsi w tabeli, a później przyszedł ten kryzys... i znaleźliśmy się tutaj gdzie jesteśmy.
O przyczynach nieskuteczności pod bramką rywali...
Nie mam pojęcia. Po tym meczu z Crystal Palace [wygranym przez Liverpool 7:0 - przyp. red.] zaczęliśmy remisować i tracić punkty. Być może część z nas straciło wtedy pewność siebie jeśli chodzi o strzelanie bramek. Nie mam na myśli nic co mogłoby postawić moich kolegów z drużyny w złym świetle, zastanawiam się po prostu czy to mogło być jedną z przyczyn tego kryzysu. Ale ponownie - sądzę, że to jest część sportu. Kiedy marnujesz dużo okazji musisz po prostu próbować dalej. Z tym nastawieniem w końcu się przełamiesz i zaczniesz trafiać. Jeśli będziesz chciał to zrobić, to w końcu przyjdzie. W niektórych meczach mamy nałożoną presję związaną z tym, że musimy wygrać i to z pewnością wpływa na przebieg meczu.
O tym czy ta presja wzrosła tym bardziej przez to, że Liverpool nie wygrywał meczów tak samo regularnie jak wcześniej...
Myślę, że to miało ogromny wpływ, ponieważ zaczęliśmy sezon bardzo dobrze. Mnóstwo osób było pewnych, że ponownie wygramy Premier League. Odkąd zaczęliśmy gubić tyle punktów presja wzrosła... teraz czujemy to, że przegraliśmy walkę o tytuł, a wokoło wciąż to powtarzano. Napięcie rosło. No i te kontuzje... straciliśmy Hendo oraz Fabinho na ich nominalnych pozycjach, straciliśmy naszych środkowych obrońców. To wszystko było bardzo trudne. Taka jest jednak piłka nożna, trzeba spodziewać się wszystkiego.
O wspólnych rozmowach z resztą zawodników na temat obecnej sytuacji...
Tak, mieliśmy parę spotkań i rozmów na ten temat. Kapitanowie dużo mówili o sytuacji i tym wszystkim. To jednak kwestie prywatne, nie mogę o tym mówić.
Jesteśmy świetną drużyną i grupą przyjaciół. Jesteśmy kolektywem, myślę, że relacje między nami wszystkimi są dobre. Piłkarze tutaj są skromni i bardzo mili. Myślę, że jesteśmy naprawdę w porządku.
O tym jak brak kibiców wpłynął na drużynę the Reds...
To trudny temat, zwłaszcza jeżeli mowa o graniu na pustym Anfield. To bardzo na nas wpłynęło. Zawsze staramy się wygrywać ale czasem wychodzisz rozegrać mecz i nie widzisz za sobą kibiców, którzy dodatkowo cię motywują. Oczywiście to nie jest problematyczne jedynie dla nas, każdy odczuwa pewnie to w podobnym stopniu. Uważam jednak, że niektóre drużyny czerpią z pełnych trybun tyle co my. Anfield zawsze dawało nam dodatkowego kopa.
O różnicy między walką o tytuł, a walką o czwarte miejsce w tabeli...
To trudne. Presja jest coraz większa, a gry stają się coraz trudniejsze ponieważ czujesz, że musisz wygrać każde kolejne starcie. To co możemy zrobić to podejść do każdego meczu indywidualnie, krok po kroku. Skupić się na tym i nie myśleć za dużo o kolejnych meczach. Teraz koncentrujemy się wyłącznie ma Manchesterze United. Pozostałe cztery drużyny zostawiamy na później. To ciężkie, ale to nasza praca.
O tym jak ważne będzie niedzielne spotkanie...
To naprawdę bardzo duże starcie. Wielu kibiców na świecie na nie czeka. Sądzę, że Manchesterowi United bardzo zależy na pokonaniu nas i uniemożliwieniu nam gry w Lidze Mistrzów. Rozumiemy to, ale to dla nas dodatkowa motywacja. Chcemy występować w Lidze Mistrzów, to nas napędza. Żeby tego dokonać musimy wygrywać i dać z siebie wszystko, a później zobaczyć co się wydarzy.
To wielki mecz - chciałbym grać takie starcia cały czas!
O Liverpoolu próbującym nabrać rozpędu...
Myślę, że ciężko byłoby mówić o tej kwestii w kontekście dwóch ostatnich meczów. Mogliśmy spisać się dużo lepiej. Przede wszystkim mogliśmy wygrać ostatnie spotkanie dzięki czemu bylibyśmy w nieco lepszym położeniu. Teraz mamy przed sobą kolejne pięć meczów. Myślenie wstecz nic nam nie da.
Komentarze (14)
Ani słowa? Nie siej propagandy. Firmino od dłuższego czasu jest krytykowany za swoją skuteczność, a raczej jej brak, ale nie tylko on, bo i Mane ma swoje za uszami. Nawet Salah, który wykręca co sezon sympatyczne cyferki, w tym sezonie jest w topce tych, którzy marnują na potęgę sytuacje bramkowe.
Ten tYtAnIcZnY Wilson dzisiaj powiększył swój dorobek bramkowy o 42%, pakując 3 bramki do sieci i dotychczas strzelił aż o 1 bramkę więcej, niż do niedawna 17letni Elliott, wykręcając 12 asyst, tutaj również wyprzedza Harveya o 1 oczko. Przestańcie robić sobie jaja z tym Wilsonem, bo gdyby był tak dobry, jakiego go malujecie, to nie rzucano by go na wypożyczenia i nie pisałoby się o jego sprzedaży, a facet ma już 24 lata. Szacunek mu się należy, jasne, nic nie zmalował, chyba, że wydarzyło się coś za kulisami, ale tutaj nie ma miejsca na sentymenty, jeśli mamy pójść do przodu. No chyba, że spodobała wam się obecna pozycja w tabeli, bo mnie nie. Latem podadzą sobie rączkę z Edwardsem i odpalimy go za 15-20 baniek.
"Bez objawień" Panie Kolega :)
Nie rób za bardzo tego co ja robię na dachu + obiektywnie ;)