Konaté: Nigdy nie mogłem być niczego pewien
Ibrahimie Konaté zawsze towarzyszyła niepewność.
Nie był pewny już na początku, gdy jako młody zawodnik w akademii Sochaux usłyszał od jej dyrektora Erica Hely'ego, że jego piłkarskie atrybuty bardziej pasują do zawodnika defensywnego niż do preferowanej przez niego gry na pozycjach ofensywnych. Konaté wolał grać wyżej już na ulicach Paryża, gdzie rozgrywał surowe, bardzo fizyczne mecze ze swoimi sześcioma starszymi braćmi i ich kolegami [Ibrahima ma również młodszą siostrę]. To one nauczyły go bardzo wiele, między innymi skupienia.
Młodzieniec nie zgadzał się z tym pomysłem, kłócąc się o to z dyrektorem z towarzyszącą często nastolatkom siłą. Okazało się jednak, że Hely miał rację.
- Powiedział mi, że mogę być dobrym pomocnikiem, ponieważ mam umiejętności i siłę - wspomina Konaté.
- Jesteś jednak bardzo szybki i gdy grasz w pomocy to boisko jest za twoimi plecami. Gdy jesteś obrońcą masz boisko przed sobą, to będzie dla ciebie łatwe. Jako obrońca możesz być naprawdę świetny, jako pomocnik tylko dobry - powiedział mu Hely.
Wystarczyła połowa sezonu w 2017 roku w pierwszej drużynie Sochaux na drugim poziomie rozgrywkowym, by niechętny obrońca zmienił się w naturalnego defensora. Stał się celem wielu klubów w Europie szukających klejnotów.
Tego lata Ibou przeszedł na zasadzie wolnego transferu do RB Lipsk, zmieniając drugą ligę francuską na Bundesligę. Niektórzy twierdzili, że to dla niego za wcześnie. On jednak postrzegał to jako logiczny następny krok. Wymagaj od siebie i spróbuj. Wątpiący tylko wzmagali jego motywację.
Cztery lata później Konaté miał podobny scenariusz w swoich rękach. Mógł zostać w Lipsku, gdzie miał wygodną i pewną pozycję, albo przyjąć zaproszenie od Liverpoolu i ponownie wykonać skok w nieznane.
- Powiedziałem sobie, że jeśli tam pójdę, to będę grał ze wspaniałymi obrońcami w wielkim klubie. Każdy zawodnik w tej drużynie jest świetny - mówi Francuz.
- Powiedziałem sobie również, że jeśli tu przyjdę to nie będzie łatwe, znam siebie. Wiem, że kocham pracować i kocham wyzwania. Wiedziałem, że jeśli tu przyjdę to będzie duże poświęcenie, ponieważ wiem, że w Lipsku z pewnością grałbym we wszystkich meczach sezonu. Czy to by było dla mnie dobre? Być może w Lipsku nie pracowałbym tak ciężko, ponieważ myślałbym sobie, że skoro gram w każdym meczu, to nie muszę ciężej pracować. Jeśli pójdę do Liverpoolu nie będę miał wyboru. Jeśli nie grasz, to musisz chodzić na siłownię częściej niż inni zawodnicy, by ciągle pracować, a może w końcu będzie od nich lepszy.
- Pomyślałem, że potrzebuję tego, ale miałem w głowie, że nie mogę być niczego pewny. Gdy czujesz się pewnie w życiu, to czasami decydujesz się na mniej. Potrzebujesz czegoś co będzie cię motywować codziennie. Między innymi dlatego zdecydowałem się przyjść do Liverpoolu.
- Pomyślałem, że gdy tu przyjdę, to będę codziennie trenował z najlepszymi zawodnikami na świecie, a to marzenie każdego piłkarza. Musiałem tu przyjść.
To poczucie celu i ambicja prowadziły Konaté przez całą karierę.
Gdy miał 15 lat opuścił swoją rodzinę i zamieszkał w akademii Sochaux 430 kilometrów na południowy-wschód od Paryża. Przysiągł sobie, że nie wróci, dopóki nie będzie profesjonalistą. Wielu jego rówieśników uległo tęsknocie za domem.
Środkowy obrońca został zdjęty z boiska w przerwie swojego debiutu w Bundeslidze. To był mecz wyjazdowy z Kolonią w październiku 2017 roku. Zrozumiał, że musi szybko nauczyć się radzić sobie z trudnością ligi by móc rywalizować z Bayernem Monachium - drużyną, z którą do tej pory mógł mierzyć się tylko w grze FIFA.
- Jakość zawodników była inna. Byli szybcy i mocni fizycznie - wyjaśnia.
- Wszystko było inne. Nie ma się wyboru, trzeba się do tego zaadaptować.
- W naszej drużynie wszyscy zawodnicy byli młodzi. To było ważne i dobre również dla mnie. Myślę, że gdy trenujesz tak intensywnie, to później na boisku każdy zawodnik jest mniej więcej taki sam. Myślę, że to było dla mnie dobre.
- W mojej głowie były myśli, że to nie będzie łatwe, ale nie mam wyboru, jestem na boisku. Grasz i nie zastanawiasz się, czy to ten zawodnik czy inny. Musisz przeciwko nim grać. Mają dwie nogi, dwie ręce i głowę jak ja. Nie muszę się zastanawiać co to za zawodnik. Po meczu możesz powiedzieć, że grałeś przeciwko Lewandowskiemu.
Pierwszy sezon Konaté w Lipsku zbiegł się z ostatnim Naby'ego Keïty. Pomocnik po sezonie 2017/18 zmienił Lipsk na Liverpool.
Oboje mówili po francusku, więc szybko zostali przyjaciółmi.
- Nie potrafię wyrazić po niemiecku tego co zrobił. To niesamowite.
Ta relacja odrodziła się gdy po 95 występach w barwach Czerwonych Byków - drużyny, która zaczęła regularnie występować w Lidze Mistrzów, pojawiła się opcja przenosin Ibou do Merseyside. Obrońca chciał się dowiedzieć czego może się spodziewać po Jürgenie Kloppie.
- Tak, rozmawiałem z nim - mówi Francuz.
- Nigdy nie pytałem o miasto, ponieważ miałem przyjechać tutaj do pracy, by grać w piłkę, a nie by umawiać się z kimś na imprezy. Nie potrzebuję tego.
- Oczywiście pytałem go jak tu jest. Jaki jest klub, jaka jest w nim mentalność, jacy są zawodnicy czy jaki jest trener. Jak kogoś nie znasz, to może ci powiedzieć cokolwiek. Dlatego trzeba porozmawiać z kimś, kogo znasz i kto jest tu już jakiś czas i ten ktoś powie ci prawdę. Oczywiście więc, że pytałem.
Jak do tej pory życie w Liverpoolu przerosło oczekiwania Konaté.
Francuz przybył do ułożonej szatni zwycięzców Premier League i Ligi Mistrzów, którzy chcą w tym sezonie ponownie zdobywać ważne trofea. Drużyna Kloppa przegrała tylko jeden z dotychczasowych 24 meczów we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie. Ma punkt straty do lidera Premier League i wyszła z grupy w Lidze Mistrzów wygrywając wszystkie mecze.
Konaté wystąpił jak do tej pory siedem razy w pierwszym składzie, między innymi w październikowym meczu na Old Trafford.
- Gdy grasz przeciwko United, zachowujesz czyste konto i wygrywasz 5-0 to coś niesamowitego. To było historyczne wydarzenie.
Tego dnia dodatkowo zachwycił fanów gdy z uśmiechem zainterweniował w czasie krótkiego spięcia między zawodnikami obu drużyn.
- Nie wiem czemu to zrobiłem. To było naturalne - opowiada z szerokim uśmiechem.
- Po meczu otrzymałem bardzo wiele wiadomości. Moi przyjaciele wysłali mi chyba z 50 razy to wideo. Powiedziałem "nie"! To było naturalne, ale to prawda, to było śmieszne. Po prostu chroniłem moją rodzinę.
Ostatnio otrzymał nagrodę dla zawodnika meczu z Milanem w zeszłym tygodniu. Jego występ w duecie z Nathanielem Phillipse został określony przez Kloppa jako "wyjątkowy".
- Bardzo się cieszę, że tu jestem - mówi Konaté.
- Gdy jesteśmy w szatni każdy uwielbia każdego. Myślę, że nie ma u nas aroganckich zawodników. Nie mamy tego tutaj i bardzo mi się to podoba.
W szatni jest nawet inny fan Dragon Ball Z w postaci Takumiego Minamino.
A co z pragnieniem nowych i trudnych wyzwań? Pojawiają się one codziennie na treningach.
- Nie mówię, że było łatwo, ale w Bundeslidze masz czas żeby pomyśleć co zrobi przeciwnik. Tutaj jest inaczej, nawet na treningu gdy grasz przeciwko Sadio czy Mo, którzy mają ogromne doświadczenie.
- Czasami gdy masz piłkę to naciskają na ciebie. To niesamowite i niemożliwe jak to robią. Odbierają ci piłkę i strzelają bramkę. Mówię sobie, że muszę być cały czas skupiony w każdej sekundzie.
- Tak to działa i myślę, że to zawodnicy na poziomie finału Ligi Mistrzów. Jeśli trenujesz z nimi codziennie to oczywistym jest, że będziesz się rozwijał i każdego dnia stawał się lepszy.
Tego można być pewnym.
Komentarze (3)
Będą z niego ludzie.