SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1758

Luis Díaz wprowadził Liverpool do raju


Luis Díaz rozpoczął odrabianie strat przez Liverpool. Za pomocą serii dryblingów i sprintów zmienił Villarreal z wierzących w wątpiących.

Kibice gospodarzy wciąż myśleli o historii, którą po tym wieczorze opowiadaliby swoim wnukom, kiedy odrobili dwubramkową stratę przeciwko walczącemu o poczwórną koronę Liverpoolowi, jednak Díaz wyciągnął swoich zagubionych kolegów z tarapatów. To był początek akcji ratunkowej i powrót z dalekiej podróży. 

Po otrzymaniu przez Kloppa sygnału alarmowego, Díaz poddał się 15-minutowej rozgrzewce pełnej dynamicznych zwrotów, zagrań z pierwszej piłki i rozciągania, zanim rozpętał piekło w obronie Villarrealu.

Od czasu, gdy przybył z FC Porto, wydawało się, że chwilowy brak równowagi w zespole Kloppa został skorygowany, od momentu, gdy zaczął on mknąć lewym skrzydłem.

Początkowo Díazowi towarzyszył tylko trener przygotowania fizycznego Liverpoolu, Andreas Kornmayer i szydercze okrzyki miejscowych fanów. Ich reakcje zdradzały emocje, jakby Hiszpanie wiedzieli, co nadchodzi. Nie wyobrażali sobie jednak, jak niszczycielskie i rozdzierające ich serce będzie dla nich jego wejście na boisko.

Díaz nie zna w pełni historii zbawicieli Liverpoolu w Pucharze Europy. Kustosz klubowego muzeum może wyjaśnić mu, jak ożywił wspomnienia z występu Davida Fairclougha przeciwko St. Etienne z 1977 roku.

Díaz może być też zbyt młody, by pamiętać, że Dietmar Hamann w przerwie słuchał wskazówek Rafy Beniteza, zanim został ratunkowo posłany do boju, by zmienić przebieg finału Ligi Mistrzów w 2005 roku.

Podobnie jak wezwanie Hamanna, kiedy Liverpool przegrywał 0:3 przeciwko AC Milan, należy rzec, że wprowadzenie wczoraj Díaza było konieczną decyzją. Kiedy w pierwszej połowie jego drużyna walczyła bez odpowiedniej intensywności i dynamiki, Klopp stanął przed pytaniem, dlaczego Kolumbijczyk nie wyszedł w pierwszym składzie.

Może romantyzm Kloppa podpowiadał mu, że żadna europejska przygoda Liverpoolu nie jest kompletna bez kilku zwrotów akcji.

Po triumfie Liverpoolu wyrazy współczucia mogły zostać okazane prawemu obrońcy Villarrealu, Juanowi Foythowi. 

Między Foythem i Díazem doszło do ognistej wymiany zdań po zakończeniu pierwszego spotkania, przypuszczalnie w imię argentyńskiego i kolumbijskiego temperamentu.

Nic dziwnego, że Díaz uczynił Foytha swoją ofiarą. W ciągu 22 minut od swojego pojawienia się na boisku, zapewnił, że Liverpool wyjedzie do Paryża.

Foyth nie mógł wytrzymać fali ataków Díaza, chociaż powierzenie mu przez Emery’ego całkowitej odpowiedzialności za skrzydłowego było wręcz obraźliwe.

Nie minęła nawet minuta, a Díaz już zaznaczył swoją obecność, a jego pierwszy kontakt z piłką pokazał jego godną podziwu zdolność do podjęcia decyzji, dokąd ruszy sprintem, zanim jeszcze otrzyma podanie.

Dynamika i zaangażowanie, których brakowało kolegom z drużyny przed jego wejściem, były widoczne już przy pierwszym rajdzie wzdłuż lini bocznej, mimo, że znacząca szansa pojawi się nieco później. Wiadomość do Villarrealu została wysłana. Zabawa się skończyła. Resztę wieczoru spędzą na własnej połowie.

Nieważne, że Díaz operował w miejscu najbardziej dotkniętym "biblijnymi" ulewami w godzinach poprzedzających mecz. Zdarzało się, że wyglądał, jakby wykonywał slalom w brodziku, podczas gdy Foyth tonął przy każdej zmianie kierunku.

Kolumbijczyk powinien strzelić pierwszego gola dla Liverpoolu. Sadio Mané dośrodkował i w sytuacji, gdzie wielu graczy rozważałoby możliwość główki, lub nawet przyjęcia na klatkę piersiową, intuicja Díaza najwyraźniej działała inaczej.

Już podczas tego krótkiego okresu jego kariery na Anfield udowodnił, że każda piłka, na wysokość ramion, może być uderzona przewrotką. W taki sposób zaliczył asystę przeciwko Evertonowi. Tym razem się pomylił. Jednak szybko się zrehabilitował.

Jego gol, ten, który dał tej nocy wyrównanie i sprawił, że można było na dobre zapomnieć o pierwszym 45 minutach, pokazał jego odwagę. Sugerowanie, że Díaz traktuje swoich bezpośrednich przeciwników z pogardą, brzmi lekceważąco, ale zdarza się, że wyglądają oni jak hologramy.

Biegnąc z dużą prędkością, nie boi się kolizji ani wślizgu. I podobnie jak w przypadku gola, którego strzelił Brighton tak i teraz, podanie, jakie otrzymał mogło prowadzić do twardego starcia z bramkarzem, zakończyło się jednak triumfalnym zakończeniem na korzyść skrzydłowego. Geronimo Rulli wycofał się, a Díaz poprowadził Liverpool w kierunku Paryża.

- Wyjątkowy zawodnik - powiedział Andy Robertson, który musi cieszyć się perspektywą pracy w parze z takim talentem przez następne cztery lata.

Liverpool znalazł w osobie Luisa Díaza kogoś, kto potrafi odwrócić losy meczu. I to nie tylko w ciągu 45 minut, które zatopiły Żółtą Łódź Podwodną. W ciągu czterech miesięcy pomógł drużynie zmniejszyć stratę w Premier League z czternastu punktów do jednego. Teraz sześć spotkań dzieli ich od nieśmiertelności.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (12)

użytkownik zablokowany 04.05.2022 12:44 #
to jest dramat ludzie, że zamiast Diaza wchodzi taki Jota. Wczoraj był najgorszy na boisku, chyba nawet Robbo nie zaliczył takiej katastrofy.
FanLFC25 04.05.2022 13:45 #
Wczoraj najgorsi w pierwszej połowie byli Keita, Fabinho, TAA, Robertson, Salah, Mane i Jota jak już.
Nie rozumiem co się uczepiliście tego Joty, chłop gra teraz albo połówki albo końcówki, gdyby grał od dechy do dechy jak Salah w ostatnich 2 miesiącach miałby dużo lepsze liczby od Egipcjanina.
Wczoraj miał pecha bo zagrał w najgorszej połowie meczu w tym sezonie
MG75 04.05.2022 14:30 #
Gdyby Diaz grał od początku to by niewiele zmieniło, cała drużyna była stłamszona do przerwy, nie chciałbym, żeby Jota został uznany winnym.
caharin7 04.05.2022 23:08 #
Wszyscy grali piach, zrzucać wszystko na Jotę moim zdaniem to niesłuszne
18LBoY92 04.05.2022 13:34 #
Myślę że Diaz to kolejny powód dla którego Kloppa przedłużył kontrakt :)
Mam nadzieje że zarząd sprowadzi mu więcej takich perełek.
unnamed 04.05.2022 16:19 #
Oj tak. !
MG75 04.05.2022 14:29 #
To nie Diaz zmienił oblicze Liverpoolu, to sam zespół wyszedł na drugą połowę zmieniony mentalnie. Samo wejście Diaza oczywiście pomogło, dużo wniósł do ofensywy, ale w pierwszej połowie cały Liverpool grał dramatycznie źle.
Ważne, żeby nie wyciągać wniosku, że Jota był problemem, a Diaz rozwiązaniem tego problemu, chociaż ostatnio daje drużynie więcej od Portugalczyka.
manero 04.05.2022 14:42 #
Diaz jest świetny, ale krytyka Joty to przesada. Gość jest świetnym młodym piłkarzem, chociaż obecnie pod formą. Dokładnie tak samo jak Salah. Ale od tego w końcu mamy w składzie 6 napastników, a nie 3.
madman99 04.05.2022 16:32 #
Jota akurat z Newcastle zagrał bardzo dobry mecz, mam wrażenie że starał się grać jak Diaz, brać piłkę, przeprowadzać indywidualne rajdy, dryblować, aż na koniec wszystko zepsuł fatalnym strzałem prosto w bramkarza zamiast podać i tyle mu zapamiętali z meczu.
Adix_2116 04.05.2022 15:26 #
Za Diaza można dziękować wielu osobom, ale swoje dorzucili nasi przeciwnicy, z którymi zmierzymy się w sobotę - Tottenham. Ciekawe, jakby końcówka tego sezonu się ułożyła bez Kolumbijczyka. Przecież był on celem na lato. Jak dobrze, że czasami zdarzają się takie niespodziewane sytuacje.
cezarkop 04.05.2022 16:16 #
Brakujący element w układance Kloppa, wpasował się idealnie. Niech mu się wiedzie to wszyscy będą zadowoleni a my kibice najbardziej.
czarus142 04.05.2022 22:32 #
Prawda jest taka, że Jota nie ma prawa wyjść w podstawie w żadnym meczu do końca sezonu kosztem Diaza

Pozostałe aktualności

Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (13)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Szoboszlai z trafieniem na wagę remisu  (1)
20.11.2024 09:45, Ad9am_, liverpoolfc.com