LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1032

Tąpnięcie, które przeszło do historii


Trent Alexander-Arnold, gdy schodził z boiska, popatrzył na świętujące Main Stand i w geście radości podniósł w górę siedem palców.

Prawy obrońca Liverpoolu doskonale zdaje sobie sprawę z wagi tej rywalizacji, a wyraz jego twarzy odzwierciedlał nastroje na Anfield – połączenie euforii ze zdumieniem.

Wszystkie przedmeczowe rozmowy sprowadzały się do zmiany równowagi, która dotknęła dwa najbardziej utytułowane angielskie kluby. Transformację Manchesteru United, jaką ten przeszedł pod wodzą Erika Ten Haga, porównywano z regresem Liverpoolu.

Czerwone Diabły, bez zwycięstwa na Anfield od siedmiu lat i rozochocone tryumfem w Carabao Cup, poczuły krew. Życie powiedziało jednak “sprawdzam” w sposób, jaki zapamiętają na zawsze.

Słowo “porażka” nie oddaje tego, co się wydarzyło. To było całkowite upokorzenie. Dla drużyny Kloppa była to rzecz warta zdecydowanie więcej niż kolejne trzy punkty. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś podobnego i pewnie już nie zobaczymy. Napawajcie się tym.

Było to największe zwycięstwo w 111-letniej historii rywalizacji tych klubów (przebiło zwycięstwo 7-1, jakie Liverpool odniósł w 1895 roku, gdy United nazywało się jeszcze Newton Heath). Wynik ten to również największa porażka w dziejach Manchesteru United, 0-7 przegrywali także przeciw Wolves (1931), Aston Villi (1930) i Blackburn Rovers (1926).

“Chcemy ósmego” - skandowała publiczność pod koniec meczu, gdy ośmieszeni goście czekali tylko na zakończenie tej udręki.

Liverpool był w raju. United wyglądali na upokorzonych – trybuna gości opustoszała na długo przed ostatnim gwizdkiem.

Nagle sezon, który wydawał się stracony, dostarczył takich wrażeń, które zapewniły wspomnienia i energię. Nagle rozmowy o cudzie, który na Santiago Bernabeu odwróci losy Liverpoolu w tej edycji Ligi Mistrzów, nie wydają niedorzeczne.

Nie, kiedy Liverpool atakuje z tą błyskawiczną szybkością, zadziornością, płynnością i bez litości. Nie, kiedy tak dobrze broni jako jedność. Nie, gdy najważniejsi członkowie sztabu odzyskali rezon. Nie, gdy wiara została przywrócona tak wyraźnie.

Wyobraźcie sobie, że ktoś miesiąc temu, po tragicznej porażce 0-3 z Wolves na Molineux powiedział wam, że Liverpool znajdzie się w tej sytuacji – trzy punkty za czwartym Tottenhamem, który rozegrał jeden mecz więcej.

Wówczas to drużyna Kloppa była w rozsypce, a menedżer stał na stanowisku, że mierzy się z najgorszym kryzysem za swoich rządów. Jego zespół był zupełnie bezzębny z przodu i bezradny z tyłu. Tego nie dało się oglądać. Zdobyli jeden punkt na 12 możliwych. Po raz pierwszy od 1993 roku stracili po trzy bramki w trzech wyjazdowych ligowych meczach z rzędu.

Co się zmieniło? W jaki sposób zgarnęli 13 z 15 możliwych punktów i zachowali czyste konto w pięciu meczach z rzędu?

Bardzo pomógł powrót Virgila van Dijka i Ibrahimy Konaté. Stoperzy uzupełniają się doskonale i zapewniają ten rodzaj przywództwa i opanowania, którego brakowało.

Równie ważny było odrodzenie Fabinho po fatalnym okresie. Tylko jeden Brazylijczyk sprawił, że linia obrony błyszczała na Anfield i nie był to Casemiro. Fabinho, który zaliczył trzy przechwyty, mógł liczyć na wsparcie doświadczonego kapitana Jordana Hendersona i żywiołowego Harveya Elliotta. Jeden i drugi zaliczył po asyście.

Nikt na boisku nie odebrał piłki tyle razy co Henderson (11) i nikt nie przebiegł większego dystansu (10,1 km) ani nie zaliczył więcej podań (45) niż Elliott. Zrównoważony środek pola wspierał linię ataku i gospodarze wielokrotnie stwarzali zagrożenie pod bramką rywali.

Idąc dalej, Liverpool błyszczał, gdy napastnicy szaleli. Najbardziej budujący był widok nacierających graczy Liverpoolu tuż po rozpoczęciu drugiej połowy, gdy dzięki Cody’emu Gakpo prowadzili już 1-0, a wspaniałym podaniem popisał się wówczas Andy Robertson.

Wcześniej widzieliśmy przebłyski geniuszu, ale dopiero teraz byliśmy świadkami prawdziwej nieustannej nawałnicy w wykonaniu nowej linii ataku Kloppa. Tak, United żałośnie skapitulowało, ale Liverpool był wspaniale bezlitosny.

The Reds uprzedzili United w ściągnięciu Gakpo z PSV Eindhoven w styczniowym okienku i mimo trudnego początku Holender naprawdę rozkwitł, podobnie jak Darwin Núñez. Cierpliwość jest cnotą. Można dostrzec wartość czasu spędzonego na treningu. Teraz prezentują się jak należy.

23-latkowie Gakpo i Núñez są przyszłością i coraz lepiej się rozumieją. Zdobycie dwóch bramek w meczu takiej wagi pozwoli im wejść na kolejny poziom.

Cóż to był za dzień także dla starej gwardii. Mohamed Salah został najlepszym strzelcem Liverpoolu w Premier League, przeskakując w tej klasyfikacji Robbiego Fowlera ze 128 bramkami, rozgrywając 61 meczów mniej od legendy the Reds.

- To wyjątkowa rzecz. Nie kłamię - powiedział Salah. - Myślałem o tym rekordzie od kiedy przyszedłem do klubu. Po swoim pierwszym sezonie ciągle do niego dążyłem. Osiągnięcie tego i to jeszcze w meczu przeciwko United i przy takim wyniku, jest czymś niewyobrażalnym. Wrócę do domu, będę świętował z rodziną, wypiję rumianek i pójdę spać.

Egipcjanin, który zdobył dwie bramki i dopisał tyleż asyst, ma na swoim koncie już 12 bramek w 12 meczach przeciw Czerwonym Diabłom - więcej niż jakikolwiek gracz Liverpoolu. Tym razem zadręczył Lisandro Martineza.

Hałas, towarzyszący Salahowi, który po bramce nr 6 rzucił koszulką i słuchał szału trybun, był niesamowity. Tak czy inaczej, wybuch emocji po siódmej bramce to już inny poziom.

Idealnie się złożyło, że to właśnie wchodzący z ławki Roberto Firmino powiedział ostatnie słowo w tym meczu, po tym jak ogłosił, że jego ośmioletnia przygoda z klubem dobiegnie końca w to lato. Koledzy z drużyny ruszyli, by cieszyć się razem z nim.

- Nienormalny wynik, topowy występ. Naprawdę wyjątkowa noc - powiedział Klopp. - Myślę, że wszyscy zobaczyli, jak dobrzy mogą być chłopcy.

Oczywiście nadal potrzebne są wzmocnienia, ale może uciszone zostały niektóre absurdalne głosy mówiące o konieczności gruntownej przebudowy. W tym składzie wciąż drzemią poważne pokłady talentu i United przekonało się o tym dobitnie.

Tak, Liverpool nic nie osiągnął w tym sezonie. Tak, żeby ten rezultat na coś się przydał muszą walczyć dalej i zapewnić sobie miejsce w top4. Nie umniejszajmy jednak znaczenia tego, co się wydarzyło.

Tego dnia cała frustracja tego sezonu została rozbita w pył w nadzwyczajnym stylu. Liverpool 7, Manchester United 0. To było tąpnięcie, które przeszło do historii.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (16)

ynwa19 06.03.2023 19:41 #
Było to największe zwycięstwo w "211-letniej".....
O rany nie wiedziałem, że w 1812 roku oprócz zlania ruskim dupy przez Napoleona pod Borodino! my już graliśmy przeciwko "MEMnited" 🤣🤣🤣
użytkownik zablokowany 06.03.2023 20:03 #
Nawet Napoleon nie widział takiego wpie07olu 🤣🤣🤣
Piotr72 06.03.2023 20:19 #
🤣🤣🤣🤣🤣
AirCanada 06.03.2023 20:21 #
Oj tam drobna literówka 😉
lfc257 06.03.2023 21:38 #
To było pyrrusowe zwycięstwo. Rosja wygrała tamtą wojnę
Jakubelek1234 06.03.2023 20:55 #
Według mnie ten mecz pokazał że musimy grać kontrami z 5 goli po kontrach strzelilismy
Robertos 06.03.2023 21:56 #
Kontrami to można grać z równorzędnym przeciwnikiem, albo jak jesteś dużo słabszym zespołem. Myślisz, że kandydaci do spadku a jest ich sporo w tym sezonie, pozwolą na taką grę? Dla nich 1 punkt z Liverpoolem to dobry wynik i bez problemu mogą przez 90 minut kopać między sobą piłkę, a nam potrzebne są zwycięstwa.
AngryRedGoose 06.03.2023 22:11 #
Na Viaplay mają mnie dość bo skrót tego meczu obejrzałem już 235 razy, mam to nagrane na DVD, VHS, pendrive, ale najważniejsze, że mam to w pamięci. Moje wnuki będą to oglądać zamiast kreskówek. Teraz misja Bournemouth i pokażmy że ten mecz to była tampolina!
MaksiuLFCSanok 06.03.2023 22:25 #
no i pięknie
Patrini88 07.03.2023 09:47 #
To można zapisać powtórkę z viaplay? :O
AngryRedGoose 07.03.2023 10:04 #
Po takim meczu każdy kibic LFC może wszystko.
Lipaa1960 07.03.2023 10:12 #
Do 48h po meczu możesz oglądać cały mecz na nowo, skróty meczu chyba znikają, ale nie pamietam po jakim czasie
AGJanekYNWA 07.03.2023 08:40 #
Po meczu z Realem, mój znajomy który jest kibicem United powiedział mi "Janek, po każdej burzy wychodzi słońce", cytując słowa Naszego hymnu. Nie sądziłem, że słońce wyjdzie już po 12 dniach. Niesamowity mecz. Rozpalił we mnie tą iskrę, której już dawno nie czułem - ale uświadomiłem sobie, że ona nigdy nie zgasła. Czasami była po prostu podlewana innym paliwem.

Do boju Panowie i Panie. Dla takich meczy jak ten w niedzielę się żyje. #YNWA
Peter1892 07.03.2023 11:33 #
Mi mimo nawet tego 7:0 nad United ciężko uwierzyć w odwrócenie losów tego dwumeczu w Madrycie. A jak reszta się zapatruje na to?
AGJanekYNWA 07.03.2023 14:11 #
Będzie ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Po meczu z Barceloną był kurs na Nasz awans 11. Dzisiaj jest identyczny na awans z Realem :)
użytkownik zablokowany 07.03.2023 14:53 #
Komentarz ukryty z powodu złamania regulaminu.
LiveTom 07.03.2023 15:50 #
Ja obstawiłem po kursie 20 ;)

Pozostałe aktualności

Salah odmawia wywiadu i zaskakuje w mediach  (29)
27.04.2024 20:44, BarryAllen, Liverpool Echo
Moyes po remisie na London Stadium  (1)
27.04.2024 18:03, Wiktoria18, whufc.com
Reakcja Kloppa po remisie z West Hamem  (7)
27.04.2024 17:36, Bartolino, liverpoolfc.com
Gakpo: Nie takiego wyniku oczekiwaliśmy  (4)
27.04.2024 16:33, Loku64, Liverpoolfc.com
Statystyki  (2)
27.04.2024 16:19, Zalewsky, SofaScore
Skład na mecz z West Hamem  (119)
27.04.2024 12:39, Bajer_LFC98, własne
West Ham - Liverpool: Wieści kadrowe  (1)
27.04.2024 10:19, B9K, liverpoolfc.com