Arsenal wygrywa 3:1 z Liverpoolem
Arsenal w pełni zasłużenie pokonał dziś na Emirates ekipę Liverpoolu 3:1.
W 11. minucie świetną okazję do zdobycia bramki mieli Kanonierzy. Lewym skrzydłem szybko ruszył Gabriel Martinelli, który wyprzedził Ibou Konate i dośrodkował w pole karne, ale do piłki nie doszedł Saka.
Chwilę później doskonała odpowiedź ze strony Liverpoolu. Alexis Mac Allister posłał doskonałe podanie do Cody'ego Gakpo, lecz Holender nie trafił w światło bramki.
W 14. minucie Arsenal wyszedł na prowadzenie. Wyborne podanie ze środka pola otrzymał Kai Havertz, którego w sytuacji 1-1 zatrzymał Alisson, ale przy dobitce Saki, brazylijski golkiper był już bezradny.
W końcówce pierwszej połowy Liverpool doprowadza do remisu. Gravenberch poszukał podaniem Diaza, który ograł Salibę i w trudnej sytuacji 'nabił' futbolówką w polu karnym Gabriela, po czym piłka wpadła do siatki.
Do przerwy mamy więc remis 1:1.
Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczęli wyraźnie odmienieni goście z Merseyside. Swoich szans po strzałach próbowali Diaz, Jones i Mac Allister.
W 67. minucie Liverpool traci kuriozalnego gola w hicie kolejki. Długie podanie do Martinelliego, wydawałoby się, że piłka jest dobrze chroniona przez Van Dijka i padnie łupem Alissona. Brazylijczyk jednak skiksował, a jego rodak musiał jedynie umieścić piłkę w pustej bramce.
W 84. minucie Darwin Nunez, ograł Gabriela efektownym zwodem, ale jego uderzenie poszybowało wysoko nad poprzeczką.
Chwilę później drugą żółtą kartkę w dzisiejszym pojedynku otrzymał Konate. Francuz został zmuszony przez Taylora do opuszczenia placu gry.
W doliczonym czasie gry wprowadzony z ławki rezerwowych Leandro Trossard dobił the Reds. Napastnik Kanonierów ograł Elliotta, pognał w kierunku bramki, będąc w polu karnym zdecydował się na strzał, futbolówka odbiła się jeszcze od nóg Van Dijka i wpadła do siatki między 'parkanami' Alissona Beckera.
Arsenal był dziś zespołem lepszym i w pełni zapracował na boisku na to zwycięstwo.
Składy:
Arsenal: Raya; White, Saliba, Gabriel, Zinchenko (Kiwior 45′); Rice, Odegaard, Jorginho; Saka (Nelson 79′), Martinelli (Trossard 74′), Havertz
Liverpool FC: Alisson; Alexander-Arnold (Robertson 57′), Konate, Van Dijk, Gomez (Thiago 85′); Mac Allister, Gravenberch (Elliott 57′), Jones; Gakpo (Nunez 57′), Diaz, Jota
Komentarze (519)
Bardzo ważna bramka do szatni na 1-1. Może to podetnie skrzydła Arsenalowi, bo są mocno nakręceni.
No ale kto by sie tym przejmował! Piłkarze to maszyny.
Zimny prysznic w przerwie i jedziemy. Aktualnie chłopaki nie dojechali na mecz, przez 45 min nie mogłem zrozumieć co się dzieje.
Arsenal wygrał pierwsza połowę, ale fart nam dopisał i gra zaczyna się od nowa. Wygramy.
Na boisku jak dziecko we mgle, a zamysł taktyczny, gra w obronie i pressing leżą
Poza tym źle, niektórzy nie dojechali do Londynu jak Graven czy niestety przez pół godziny Ibou.
Niech wejdą Harvey i Darwin.
Wygramy to! w co głęboko wierzę!
Do boju The Reds 💪🔴😃
za Ryana, a Darwin do ataku. Ryan ma minę jakby się bał, dziwi się że od niego wymaga się określonych standardów, a walka i pressing to już abstrakcja, co gorsza rywale niestety też pressing stosują i nie dają chwili do namysłu więc ciężko jest udawać grę, odpuścili go i ładnie uruchomił Diaza ale z nim gramy jak Burnley. Mamy Szobo, Maca, na wysokim poziomie Endo i Jons solidni, oraz Ryan i Eliott przeciętniacy w lidze i na tle innych top talentów. Nie jesteśmy gotowym produktem i dużo możemy i musimy poprawić w składzie, tylko czy poprawimy to inna kwestia.
Diaz podejmuje źle decyzję, kiedy powinien strzelić podaję i odwrotnie.
xG
I my chcemy tu coś ugrać, grając jak jakieś Sheffield?
Harvey i VanRadar zwalili ta bramke
Bramka ma ponad siedem metrów szerokosci Trosard wjezdza, Virgil tylko patrzy i ktos ma pretensje do Aliego?!
Gdzie byłeś 3h temu gdy zajmowaliśmy pierwsze miejsce? A nie czekaj, nadal jesteśmy na szczycie ligi pomimo pierdylairda kontuzji. To też wina FSG, ze tak dobrze nam idzie na 4 frontach, czy tutaj już słynne "pomimo przeszkadzania FSG"?
Gdzie był Klopp by przygotować zawodników odpowiednio? Jakim prawem w 1 połowie zagrali Gakpo i Gravernberch?
Zasłużona porażka.
Mimo wszystko 15 finałów do tytułu mistrza Anglii 🔴💪😃
Kubek zimnej wody. Mistrzostwo odjeżdża.
"Redaktorek" pozdrawia :DD
Można podyskutować, a nie od razu stosować wycieczki osobiste.
Miłego tygodnia Pippen ;))
Trzeba zakładać, że na ten moment mamy 1 pkt mniej niż City i mecz z nimi na Anfield.
Zresztą nawet w tym sezonie, ile to razy ja widziałem City wracające w drugiej połowie z przegrywającej pozycji. Owszem, musimy być kliniczni, ale pewniaków na ten moment nie ma.
To dobranoc. City tego nie wypuści
to idź gratuluj przegrywie
Słaby dziś Virgil
Oczywiście takimi spotkaniami ani się nie wygrywa mistrza, ani nie przegrywa. Przed Liverpoolem teraz 4 spotkania, w których 12 punktów jest musem, jeśli chcą walczyć o mistrza dalej (Burnley, Brentford, Luton i Forrest).
Graty dla Arsenalu, zagrali naprawdę bardzo dobre spotkania, oprócz jednej akcji xd. Rice Pan Piłkarz. Chyba pierwszy raz od X lat nie przegrali z Liverpoolem w lidze (w sensie "dwumeczu").
U nas martwi to, że z "TOP6" mamy słabe wyniki (remisy z CFC, City, MU i Arsenalem, oraz porażki z Tott i Arsenalem, aż strach się bać wyjazdu na OT xd), ale tak jak piszę, takimi spotkaniami rzadko się zdobywa tytuł ligowy, grunt, że średniaków i słabiaków dość spoko "lejemy".
Kubeł zimnej wody, tydzień przerwy i lecimy dalej. Nie da się wszystkiego wygrać.
Arsenal sypie groszem i nas sportowo pomału wyprzedza.
Dlatego Jurgen już stracił moc na to wszystko.
Wygląda na to, że niedługo będziemy w pozycji zespołu goniącego City, mega ważny będzie mecz z nimi na Anfield.
Było sporo nabijania się z Arsenalu, ale to jest jednak bardzo silna drużyna, nie warto jej było lekceważyć przed meczem.
Jurgen zawaliłeś to.
Trzeba wygrać marcowe spotkanie z City na Anfield.
3/10.
Ludzie, jeszcze mnóstwo kolejek, City też musi wszystko wygrywać, a to wcale nie jest takie proste, ponieważ to jest Premier League.
YNWA
YNWA!!!
Teraz 6 dni resetu i wjeżdżamy po swoje z Burlney. Trzeba robić swoje. City i Armaty NIE RAZ pogubią punkty. My najtrudniejsze wyjazdy mamy z głowy.
Najważniejsze, aby Klopp i piłkarze nie panikowali, ale o to pod wodzą Jurgena w ogóle się nie martwię. Dzisiejsza porażka jak najbardziej mogła się przytrafić. City też wyjeżdżało stąd bez punktów.
Jeszcze masa spotkań - na szczęście tych łatwiejszych w przyszłych tygodniach, trzeba to perfekcyjnie wykorzystać.
Wraca zaraz Salah, Endo, niedługo znowu Szobo i powinniśmy iść po swoje.
Więcej wiary, JEDEN MECZ nie jest zakończeniem wyścigu o mistrza.
Na koniec należy tylko powiedzieć po takim meczu 1 sentencję - DUMNY PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNY PO PORAŻCE
Ali bez winy dzisiaj.
Arsenal grał dziś bardzo dobrze, my na ich tle dość słabo, gdzie nasz kapitan zagrał chyba jeden z najgorszych meczów w barwach LFC.
Stawka się wyrównała, wciąz przed nami 15 meczy i ten byc może najważniejszy z MC
Przewagą City jest po prostu to że nie o tyle co mają szeroką kadrę, co zawodników wybitnych na swoich pozycjach. Haaland, Foden, Silva, KDB i Rodri to ścisły top światowy i weterani. My w pomocy nie mamy takich okazów. Póki co, ale nigdy nie mieliśmy takiego bólu głowy z wyborem składu co w tym sezonie. A najlepsze dopiero przed nami mam nadzieję.
Brakuje nam niestety dość często wyrachowania i chłodnej kalkulacji, nie lubimy się dostosowywać pod warunki, problemy kadrowe i siłę rywala i ponosimy tego konsekwencje. Czasem naprawdę warto pocierpieć przez jeden mecz w imię wyższego celu.
Zgadzam się, można to było rozegrać dziś lepiej. Wiadomo, po meczu każdy mądry ale już przed nim przeczuwałem, że nie mamy argumentów by grając "swoje" wygrać dziś z Arsenalem i to jeszcze na wyjeździe. To się na nasze nieszczęście potwierdziło. Mielibyśmy zdecydowanie większe szanse gdybyśmy zagrali sposobem, wciągnęli ich do ataku pozycyjnego, wykorzystali ich błędy i skontrowali. Mamy wielu zawodników znakomicie czujących się w kontrach, ale bardzo rzadko z tego atutu korzystamy.
W pilce chodzi o to zeby zawsze grać "swoje"
Daliśmy dzisiaj d... , ale sezon w pełni. Nie ma co narzekać, tylko robić swoje. Ten zespół potrafi się mobilizować gdy pojawia się kryzys i z drugiej strony pompowanie balonika odbija się nam zawsze czkawką (0-0 z ManU, gdy niby mieliśmy ich rozjechać).
Wygrać kolejne mecze, najlepiej wszystkie piętnaście.
Typowe lfc.pl po stracie punktów, a co jest najbardziej rozwalające, to po wygranych już mistrza przypisujemy xd.
City i Pep, niezależnie czy uczciwie, czy nie, stworzyło zespól niemal idealny, z którym, żeby wygrać trzeba być bliskim perfekcji.
- Arsenal na Emirates (najtrudnieszy mecz w drugiej połowie sezonu)
- śmierć taty Bradleya
- nagła absencja Szobo
- brak Salaha i Endo
- wylew trzonu naszej defensywy (Aliego i VVD)
- czerwona kartka dla Konate
Przynajmniej wykorzystaliśmy naraz limit pecha na co najmniej 10 meczów do przodu :)
Odnośnie radości po strzeleniu farfocli.
A pierwsza połowa tego meczu chyba była najgorszą w erze Kloppa w LFC.