Klopp: To był niesamowity czas
Bramki zdobyte przez Alexisa Mac Allistera i Jarella Quensaha w pierwszej połowie niedzielnego meczu sprawiły, że 491 mecz pod wodzą Jürgena Kloppa zakończył się zwycięstwem 2:0 nad Wolverhampton Wanderers, była to 305 wygrana zespołu pod batutą Niemca.
Po wygłoszeniu pożegnalnej mowy z poziomu Anfield, szef po raz ostatni rozmawiał z mediami, poniżej zapis z konferencji.
O tym, jak się czuje, czego doświadczył ze względu na fakt, że „nie jest to normalne”, aby menadżer otrzymał takie pożegnanie po odejściu z klubu…
- Nie, nie sądzę, że to normalne. Już od dłuższego czasu wiedziałem, że nasza relacja jest wyjątkowa, uwielbiam to. Naprawdę uważam, że ludzie zrobili różnicę dla tego klubu. Jak powiedziałem, ci ludzie są supermocą tej drużyny, ci ludzie utrzymują ten klub, ci ludzie popychają go dalej, prowadzą przez trudne chwile. Ci ludzie są klubem. Oczywiście spędziliśmy razem naprawdę dobry czas, dziewięć lat, prawie dekadę. To było absolutnie szalone. Dzieci, które były dziś na stadionie, dzieci pracowników, które były na stadionie i które widziałem po meczu, nie znają innego menadżera Liverpoolu. Tak to już jest, po prostu myślą, że zawsze tak byłem i zawsze tam będę, a teraz odszedłem.
- Spodziewałem się… Trochę się obawiałem załamania. W ciągu tygodnia miałem jeden lub dwa momenty, w których nie było dobrze, a podczas meczu ostatnie kilka minut było trudne, ale ogólnie czułem się dzisiaj bardziej jakby to był początek, a nie koniec, ponieważ wiem, że pożegnanie dotyczy mnie, a ogólnie chodzi o drużynę i widziałem wspaniały zespół. Widziałem team, który wyprzedza harmonogram w swoim rozwoju. To trudna liga i nigdy nie wiesz gdzie zaczynasz, ale widziałem po prostu dobrą drużynę piłkarską i widziałem wszystkich młodych graczy, którzy uratowali nam tyły kilka razy w tym roku i żaden z nich oprócz Conora i Jarella – Jarell grał, Conor był na ławce, a pozostali nie byli dziś zaangażowani. Oni też tam są i to dało mi poczucie: „Ok, robota zrobiona”.
- Kocham was wszystkich, kocham wszystko w tym klubie, ale nadszedł czas, abym odszedł. Popatrz, nie pali się za mną i to daje mi dobre uczucie. To nie jest tak, że myślisz: „No dalej, wynoś się stąd!”. Więc wiem, że mogę wrócić i wrócę i jak powiedziałem po meczu, od dzisiaj, od trzech godzin, kiedy mecz się skończył jestem kibicem Liverpoolu. Kocham to.
O tym, jak ostatni tydzień na niego wpłynął…
- Wszystko miało na mnie wpływ. To było fantastyczne. Jak już mówiłem, chłopcy pokazali klasę. Trudno jest radzić sobie z takimi rzeczami. Nie mogłem skorzystać z wyjścia z Centrum Treningowego AXA, nie mogę tamtędy wyjść, ciągle bym tam stał i podpisywał autografy. Ludzie okazują mi tyle miłości, to jest w porządku. To jednocześnie trudne do zniesienia i takie pozytywne i chciałbym, żeby ktoś inny tego zaznał, a ja byłbym jego najlepszym przyjacielem. To byłoby świetne, mój najlepszy przyjaciel przyciąga całą uwagę. Tylko, że to ja ją przyciągam, to naprawdę trudne do zniesienia, szczerze mówiąc. Po prosty staram się przez to przejść i nadejdzie moment, w którym nikt już mnie nie zapyta, nikt na mnie nie spojrzy, po prostu odpocznę. Na razie muszę funkcjonować, nie mam innego wyjścia.
- Dzisiaj było cudownie. Chcę wszystkim podziękować. Uwielbiam to, jak pożegnaliśmy się ze sztabem, jak piłkarze pożegnali się ze sztabem. Dla opinii publicznej Jürgen Klopp, Jürgen Klopp, Jürgen Klopp, Jürgen Klopp. Jednak Jürgen Klopp to Pep Ljinders, Jürgen Klopp to Peter Krawietz, Jürgen Klopp to Vitor Matos, Jürgen Klopp to John Achterberg, Jack Robinson, Claudio Taffarel, Jürgen Klopp to Andreas Kornmayer, Andreas Schlumberger. Jürgen Klopp to znacznie więcej niż Jürgen Klopp. Ja sam nie zrobiłbym absolutnie nic. To naprawdę miłe, że ludzie zrobili to dzisiaj, ponieważ wszyscy czuli się naprawdę docenieni. Oczywiście nie brakuje im uznania, wszyscy pokazują na mnie w pierwszych chwilach i mówią, że będą tęsknić. Cieszę się, że pozostali członkowie sztabu również zostali odpowiednio pożegnani.
- To był absolutnie niesamowity i wspaniały czas. Uwielbiam to. Moja rodzina była na boisku, co było miłe, naprawdę miłe. Teraz będziemy mieli imprezę, a potem wrócimy do kolejne wydarzenie. I wrócę od czasu do czasu, tak jak powiedziałem, jako kibic i nie mam nic przeciwko temu, szczerze mówiąc. Może nie na pierwszy meczu sezonu, to już niedługo, wow! Może po drugiej przerwie międzynarodowej lub coś w tym stylu. Co mogę powiedzieć? W życiu musi być zachowana równowaga, czasami idzie źle, a czasami dobrze. Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogliśmy zrobić to wszystko w ten sposób. Po trzecie, jest w porządku.
Co zrobi pierwszego dnia, gdy nie będzie menadżerem Liverpoolu…
- Nie mam pojęcia. Prawdopodobnie pakowanie, tak myślę, ale nie wiem. Mam wystarczająco dużo do zrobienia. Życie prywatne musi być zaplanowane, a ja jeszcze niczego nie planowałem, ponieważ byłem tutaj. Prawdopodobnie Ulla będzie mnie informować, dokąd jedziemy i tym podobne, ale z radością podążam za nią. Jednak nie mam pojęcia co się wydarzy. Wiem, że dziś wieczorem mamy imprezę, tyle wiem.
Co do przyszłości…
- Nie wiem dokładnie, dlaczego nikt nie wierzy, że prawdopodobnie nie będę już menadżerem, ale rozumiem, bo oczywiście wydaje się to być jak narkotyk. Wygląda na to, że wszyscy wracają i wszyscy pracują do 70-tki. Zawsze myślałem, że nie będę pracował tak długo, Inni ludzie są mądrzejsi, inni mogą to robić na różne sposoby. Ja muszę być wszystkim, muszę być iskrą, muszę być energią, muszę być tymi wszystkimi rzeczami i jestem pusty. To wszystko. Moim największym zmartwieniem dzisiaj było to, że John Achterberg cały czas kaszlał obok mnie i myślałem, że obudzę się rano i będę chory, ponieważ kaszlał w moim kierunku. Muszę teraz zacząć odpoczywać, a potem zobaczymy. To nie jest tak, że czuję i myślę już teraz o może następnej okazji. Wystarczy spojrzeć na zewnątrz, które kluby są oczywiście dostępne i tego typu rzeczy. Będą okazje, ale nie siedzę tutaj i nie myślę: „Może za rok to wezmę”. W tej chwili, do zobaczenia później.
Komentarze (2)