Emery: To był ewidentny rzut karny
Unai Emery był wściekły, że Aston Villa nie otrzymała rzutu karnego, przed tym, jak Liverpool przypieczętował zwycięstwo w Premier League nad jego drużyną w sobotni wieczór. Villa przegrywała po golu Darwina Nuneza, gdy po około godzinie gry Pau Torres upadł na ziemię po starciu z zastępującym Alexandra-Arnolda - Conorem Bradleyem.
Sędzia David Coote nie wskazał na jedenasty metr, a incydent został następnie sprawdzony przez VAR.
Goście uważali również, że Torres został sfaulowany przez Ryana Gravenbercha na kilka sekund przed tym, jak Mohamed Salah zdobył bramkę na sześć minut przed końcem, przypieczętowując zwycięstwo 2-0 i dając Liverpoolowi pięć punktów przewagi na szczycie Premier League.
- To był ewidentny rzut karny, ponieważ Bradley pociągnął za koszulkę Pau Torresa - powiedział niezadowolony Emery o pierwszej sytuacji.
- Wiem, że w Europie to rzut karny, ale tutaj w Anglii zawsze chcą skorzystać z VAR, ale nie wiem dokładnie po co, ponieważ w tej sytuacji jest to jasne. Zawsze szanuję decyzję sędziego ale dla mnie to był jasny rzut karny.
- Oczywiście, to było w bardzo ważnym momencie gry, ponieważ gdybyśmy mieli okazję wykonać rzut karny, mecz mógłby potoczyć się inaczej. Akceptuję wynik i decyzję sędziego, jednak się z nią nie zgadzam.
- Wynik nie jest dobry. Jednak graliśmy przez 90 minut, próbując być konkurencyjni, co było naszym planem. Byliśmy gorsi w przejściu z obrony do ataku, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze.
- Chcieliśmy uzyskać więcej, lecz musimy zaakceptować wynik, ponieważ oni (Liverpool) czują się bardzo silni tutaj, u siebie. Nie zdominowali nas, ale wygrali mecz.
- Stworzyliśmy kilka szans, ale potrzebowaliśmy trochę więcej, żeby mieć prawdziwą szansę na zdobycie gola. Mieliśmy jedną bardzo dobrą na początku drugiej połowy, a potem próbowaliśmy, lecz Liverpool w defensywie jest w tym sezonie jednym z najlepszych zespołów na świecie.
Villa zakończyła poprzedni sezon z 14 punktami straty i jedną pozycją za trzecim w tabeli Liverpoolem, ale w tym sezonie już po 11 meczach traci 10 punktów do The Reds.
- Staramy się podnieść poziom naszej gry, ale oczywiście nadal dzieli nas duży dystans do drużyn takich jak Liverpool i Manchester City - dodał Emery.
- Wciąż jest duża różnica między Liverpoolem a nami. W zeszłym roku byliśmy blisko w tabeli, w tym roku dystans jest większy. Myślę, że możemy zmniejszyć stratę do końca sezonu, starać się być konsekwentni, wymagać, poprawiać rzeczy i rozwijać zawodników - zakończył Hiszpan.
Komentarze (5)
Sytuacja dla Aston a tam najpierw pociągany za koszulkę Conor - faul dla nas
To są fakty panie "gud ibning" 🤦🏻♂️
W sumie facet robi w Birmingham dobrą robotę ale ta jego wypowiedź... 🤮