Bradley: Musimy dalej walczyć
Conor Bradley wie, że Liverpool wciąż ma do wykonania pracę, aby zostać mistrzem Premier League.
The Reds są już tylko dwa zwycięstwa od zapewnienia sobie tytułu po dramatycznym, niedzielnym zwycięstwie 2:1 nad West Hamem United na Anfield, które zostało przypieczętowane golem kapitana Virgila van Dijka w 89. minucie, co pozwoliło im odskoczyć na 13 punktów przewagi na szczycie tabeli.
Koronacja drużyny Arne Slota może nastąpić już w najbliższą niedzielę — trofeum trafi do Liverpoolu, jeśli pokonają Leicester City, a Arsenal tego samego dnia przegra z Ipswich Town na Portman Road.
Bradley po raz pierwszy od lutego wyszedł w podstawowym składzie w meczu z West Hamem, który wyrównał wynik spotkania w 86. minucie po niefortunnym samobóju Andy’ego Robertsona. Wcześniej Luis Diaz otworzył wynik meczu dla Liverpoolu.
Po meczu reprezentant Irlandii Północnej powiedział dla Liverpoolfc.com: - To była trudna druga połowa. Myślę, że chłopaki musieli się trzymać razem i cieszę się, że to zrobiliśmy. Świetnie jest zgarnąć te trzy punkty.
- Uważam, że w pierwszej połowie graliśmy naprawdę dobrze. Stworzyliśmy mnóstwo okazji, graliśmy świetny futbol, a w drugiej połowie trochę się cofnęliśmy i pozwoliliśmy im przejąć kontrolę nad meczem. Takie rzeczy się zdarzają, gdy walczysz o tytuł, więc tym bardziej cieszy, że zdobyliśmy komplet punktów.
- Nie da się kontrolować meczu przez pełne 90 minut, to po prostu niemożliwe. Czasem musisz liczyć na odrobinę szczęścia, czasem dobrze się bronić — i myślę, że dziś nam się to udało.
- Jesteśmy coraz bliżej. Oczywiście, to wciąż dwa zwycięstwa, więc musimy dalej pracować i zakończyć sezon najsilniej, jak się da... musimy trzymać głowy nisko i iść dalej.
Alisson Becker również wrócił do wyjściowego składu Liverpoolu po dwóch meczach przerwy i zaliczył kapitalny występ, popisując się kilkoma znakomitymi interwencjami.
Bradley skomentował: - Jest niesamowitym bramkarzem, moim zdaniem najlepszym na świecie, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mamy go za sobą.
- Jeśli przegram pojedynek jeden na jeden, to świetnie wiedzieć, że on stoi za mną, bo potrafi wyciągnąć nas z opresji. Jest genialny.
Bradley był już poza boiskiem, zanim rozegrała się końcówka meczu, gdyż Slot zmienił go w drugiej połowie.
Dodał: - Byłem załamany, gdy oni wyrównali, ale spojrzałem na zegar i wiedziałem, że zostało jeszcze kilka minut, więc pomyślałem, że jest czas, żeby coś zrobić.
- I kiedy strzelili gola, zaczęliśmy znów mocno ich naciskać i zamknęliśmy ich na ich połowie. Mieliśmy jeszcze szansę po strzale Lucho [Diaza], a potem oczywiście Virgil wykorzystał rzut rożny, więc to było fantastyczne.
Komentarze (0)