PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1862

Historia Floriana Wirtza - Był ‚Jahrhunderttalent’


Florian Wirtz: Piłkarz z salonu, który wciąż nie znosi przegrywać.

„Florian Wirtz ma problem” — głosił artykuł w niemieckim magazynie piłkarskim 11Freunde. „On już strzelił gola swojego życia”.

Był grudzień 2019 roku. Wirtz miał 16 lat i do debiutu w Bundeslidze brakowało mu jeszcze kilku miesięcy. Grając w drużynie U-17 FC Köln przeciwko Wuppertaler SV, otrzymał podanie zaraz po rozpoczęciu meczu, przyjął piłkę i posłał ją lobem nad bramkarzem rywali z okolic środka boiska.

Cała akcja trwała 5,05 sekundy. Na długo przed tym, jak pojawiła się mowa o transferze do Liverpoolu za 136,3 miliona euro (116 milionów funtów; 157 milionów dolarów) — potencjalnie jako najdroższego zawodnika w historii Premier League — ten gol uczynił go gwiazdą.



- Wszyscy mówili o tym golu — mówi Martin Heck, który prowadził Wirtza i zespół U-17 Kolonii do mistrzostwa Niemiec zaledwie kilka miesięcy wcześniej — on po prostu zaczął robić się coraz większy. Myślę, że wtedy zrozumiał, że piłka nożna to nie tylko gra i trening. To był moment, w którym jego kariera stała się bardziej publiczna.

Był Jahrhunderttalent — talentem stulecia.

Wirtz dorastał w Pulheim, miasteczku w Nadrenii liczącym 50 tysięcy mieszkańców, oddalonym o 20 km od Kolonii. W domu nie było gier wideo, a telewizor włączany był rzadko. Jako mały chłopiec Florian często chodził do znajomych, żeby oglądać mecze.

Latem cała rodzina — Florian, jego mama i tata, siostra Juliane oraz ósemka przyrodniego rodzeństwa — pakowała się do vana i jeździła na kempingi. Zawsze była tam piłka.

Florian i Juliane — dziś zawodniczka Werderu Brema w Frauen-Bundeslidze — byli w podobnym wieku, dzieliło ich tylko 18 miesięcy. Grali przeciwko sobie na boiskach wokół kempingów albo dołączali do dziecięcych meczów.

Podobnie było w domu. W salonie leżały piłki, a Juliane i Florian grali jeden na jednego na dywanie, z szafkami i stołem jako bramkami. Gdy Juliane zadebiutowała w reprezentacji Niemiec U-15, Florian był na trybunach. Na początku 2025 roku, gdy oboje zmagali się z kontuzjami, część rehabilitacji odbywali razem w Leverkusen.

Ale wróćmy do salonu — tam tłukły się kieliszki do wina, a przy posiłkach, nawet gdy Florian niósł talerz do stołu, to i tak miał piłkę przy nodze.

- To, co go wyróżnia — mówił Gerardo Seoane, jego przyszły trener z Bayeru Leverkusen, na konferencji prasowej w 2021 roku — to niezwykła klarowność w ostatniej tercji boiska. Ma nerwy ze stali i zachowuje obraz sytuacji, co pozwala mu podejmować właściwe decyzje.

Według samego Wirtza, te cechy mają swój początek na (najpewniej mocno zużytym) dywanie w salonie rodziców.

- Czy jesteś nowoczesną, domową wersją piłkarza z ulicy? — zapytał go dziennikarz Süddeutsche Zeitung tuż przed Euro 2024. Jesteś piłkarzem z salonu?

- Tak, odpowiedział — wiele się nauczyłem.



W wieku sześciu lat dołączył do lokalnego klubu SV Grün-Weiß Brauweiler.

Jego ojciec był tam trenerem i przez długi czas kierował akademią młodzieżową. Dziś Hans Wirtz jest prezesem Brauweiler i reprezentantem Floriana. Ale nikt nigdy nie opisał go jako nachalnego rodzica, który zmuszał dzieci do gry w piłkę.

- Jako dzieci graliśmy dla czystej radości. Dla nas obojga to było po prostu super, jeździć z ojcem na mecze w weekendy — powiedział Florian w rozmowie z 11Freunde w 2022 roku.

- Na pewno nie był przesadnie ambitny i nie pchał nas po szkole tylko do piłki. Ale i tak nauczył nas bardzo wiele.

Karin, mama Floriana, również jest częścią jego zespołu menedżerskiego. Była piłkarka ręczna i trenerka, odkryła jedną z największych gwiazd niemieckiej piłki ręcznej — Juliana Köstera — gdy był jeszcze dzieckiem. Dziś ona i Hans żyją między stadionami piłkarskimi. Kiedy tylko Juliane lub Florian mają mecze, niemal zawsze są na trybunach, kibicując razem z innymi członkami rodziny.

- Myślę, że jego rodzice byli i nadal są kluczem do jego sukcesu — mówi Martin Heck, jego trener z drużyny U-17. Poza boiskiem Flo był nieśmiały i jego życie nie pędziło zbyt szybko. Rodzice starali się chronić go przed rzeczami, które nie są dobre dla młodych piłkarzy.

- Pamiętam, że kiedyś w niemieckim Sport Bild opublikowano artykuł pokazujący potencjalną reprezentację narodową na rok 2028 — i było tam jego nazwisko. Powiedziałem mu: ‘Hej, widziałeś? Jesteś reprezentantem w 2028!’ A on nawet nie znał tej gazety — a to przecież jedna z największych w Niemczech.

- Nie miał wtedy nawet telefonu komórkowego. Duża część jego sukcesu to ochrona, jaką dała mu rodzina. Zawsze doceniałem to, że nie chcieli iść na skróty do profesjonalnego futbolu, tylko obrać zdrową drogę.



Ta droga zaprowadziła go do pobliskiej Kolonii, gdzie w 2011 roku dołączył do akademii. Heck pamięta pierwszy raz, gdy zobaczył go w akcji. Wirtz się wyróżniał, ale nie w typowy sposób.

- Flo miał zostać moim zawodnikiem w drużynie U-17 — mówi Heck, ale znałem go wcześniej, bo mój najlepszy przyjaciel był jego trenerem przez trzy lata, gdy Florian miał od 10 do 13 lat. Był tak wyjątkowy, że trzeba było zwrócić na niego uwagę. Znałem go więc na 5-6 lat przed tym, jak trafił do mnie.

- Gdy miał 15 lat, grał już jak zawodowiec z Bundesligi. To nie tylko umiejętności i technika — chodziło o sposób, w jaki grał w głowie. On rozgrywał mecze jak partię szachów, robił rzeczy, których nie widzi się u młodzieżowców. Myślał o tym, co się stanie w drugiej albo trzeciej fazie akcji, po podaniu. To było niesamowite.

- Ale kiedy ktoś mnie pyta: ‘Co jest wyjątkowego w Florianie Wirtzu?’, mówię, że to jego największa ambicja, jaką widziałem u jakiegokolwiek piłkarza — młodego czy starszego. Jego wola zwycięstwa. To było widać, gdy miał 10 lat, gdy miał 16 i widać to do dziś. On nie znosi przegrywać i miał to od zawsze.

- Z punktu widzenia trenera, nie było jednak łatwo. Największym błędem, jaki można popełnić, to próbować zmieniać takiego zawodnika. Główna rzecz, jaką mu mówiłem, to że mecz ma dwa kierunki — trzeba grać także bez piłki. Ale nie zmieniasz jego ruchów, nie zmieniasz stylu strzału ani podań. Chodzi o to, jak go wkomponować w drużynę tak, by wszyscy na tym zyskali.

Z tamtego okresu najlepiej pamięta się jego ducha rywalizacji — treningi, które chciał przedłużać, jeśli jego zespół nie wygrywał — oraz czystą miłość do gry. Żadna historia nie oddaje tego lepiej niż jego powrót po kontuzji, gdy miał kilkanaście lat. Po długiej zimowej przerwie wyznaczono datę powrotu, ale z warunkami.

- Było jasne, że zagra tylko 50 minut. Powiedziałem mu o tym tygodnie wcześniej: ‘Flo, twój pierwszy mecz po kontuzji będzie w Bochum, ale zagrasz tylko 50 minut’. On na to: ‘Okej, trenerze, nie ma sprawy. Chcę po prostu wrócić do gry.’

- Ale wiedziałem, co się stanie, gdy znów wyjdzie na boisko. Więc w poniedziałek przed meczem mówię mu: ‘Flo, pamiętaj — 50 minut!’ ‘Tak, jasne, nie ma problemu, nie ma problemu’. We wtorek, środę, czwartek mówiłem mu to samo.

- Mecz się zaczął, a po przerwie wszyscy wiedzieli, że Flo ma zejść z boiska. Ale gdy wywołałem jego nazwisko, spojrzał na mnie jakby mnie nienawidził. Klął na boisku. Kopał trawę. Machał rękami. Nie odzywał się do mnie przez pięć dni!



- Ja się tylko śmiałem, bo wygraliśmy mecz. Jego koledzy z drużyny też się śmiali, bo wiedzieli, że tak będzie. Ale to właśnie Florian Wirtz jako piłkarz. Jestem przekonany, że to odróżnia go od innych zawodników.

Poza boiskiem to zupełnie inna osoba — cichy i powściągliwy. Zdecydowanie chroni swoje życie prywatne, ale jest uprzejmy wobec kibiców i lubiany przez kolegów z Bayeru Leverkusen i reprezentacji Niemiec. Pozostaje też skromny.

- To wciąż ten sam zabawny, serdeczny chłopak, którego poznałem, gdy miał 12 lat — mówi Heck. — Nie chce być kimś wyjątkowym. Nie lubi rozgłosu jak inni piłkarze. To bardzo rodzinny facet. Ale ma osobowość, którą chciałbym częściej widzieć w zawodowym futbolu. Po prostu dobry człowiek.

Jego droga na szczyt nie zawsze była łatwa. W 2020 roku, zaledwie kilka tygodni po słynnym golu z połowy boiska, wdepnął w gniazdo szerszeni.

W 2001 roku Kolonia, Leverkusen i Borussia Mönchengladbach zawarły nieformalne porozumienie, że nie będą sobie nawzajem podbierać młodych zawodników. Ale dwie dekady później, po dziewięciu latach w Kolonii, rodzina Wirtza była niezadowolona z jego ścieżki rozwoju. Pierwszy zespół był w dolnej części tabeli Bundesligi i w ciągu trzech lat zatrudnił trzech trenerów.

Podjęto decyzję: Wirtz przeszedł do Bayeru Leverkusen za 200 tysięcy euro. Reakcja była negatywna. Gdy po raz pierwszy wrócił jako zawodowiec na stadion RheinEnergie w Kolonii, został wygwizdany. Sprawa do dziś budzi emocje — ale decyzja okazała się słuszna.

Leverkusen to bogatszy klub, z lepszymi warunkami i trenerem — Peterem Boszem — który ufał młodym graczom i wierzył w ofensywny futbol. W ciągu trzech miesięcy Wirtz zadebiutował w pierwszym zespole, zostając najmłodszym zawodnikiem w historii Bundesligi, który rozpoczął mecz — w maju 2020 roku przeciwko Werderowi Brema. Niecałe trzy tygodnie później został najmłodszym strzelcem gola w historii ligi.

Od pierwszego treningu z zespołem seniorów adaptował się do dorosłej piłki i rozwijał pierwszy kontakt z piłką, który dziś sprawia, że jest jednym z najbardziej widowiskowych zawodników świata.

- To była pierwsza rzecz, którą zauważyłem u zawodowców — mówił w 2024 roku Süddeutsche Zeitung — "Jeśli nie odebrałem piłki wystarczająco szybko i nie przeniosłem jej w wolną stronę, przeciwnik mi ją odbierał. Doświadczeni zawodnicy w Leverkusen — zwłaszcza Kerem Demirbay — dali mi wskazówkę, że muszę od razu uciekać z piłką przy pierwszym kontakcie. I nad tym starałem się pracować na treningach.”

To cecha, którą rozpozna każdy, kto grał przeciwko niemu. Jackson Irvine, kapitan St. Pauli, mierzył się z Wirtzem w Bundeslidze w zeszłym sezonie i dobrze to zapamiętał: „Jest świetny w znajdowaniu przestrzeni między liniami, a jego wykończenie jest po prostu znakomite” — mówi Irvine w rozmowie z The Athletic — „Ale ma też ten ruch, w którym przekłada piłkę i strzela niemal w tym samym momencie”.

„Po prostu przyjmuje piłkę jednym kontaktem, mijając obrońcę — czy to "zakładając dziurę", czy w inny sposób — i zdaje się być w stanie po prostu przepłynąć obok ciebie, nawet gdy wydaje ci się, że zmusiłeś go do ruchu w przeciwnym kierunku.”

Kiedy w marcu 2022 roku zerwał więzadło krzyżowe przednie — przypadkiem właśnie w meczu przeciwko Kolonii — naturalne było zaniepokojenie o zawodnika, którego gra opierała się na dynamicznych ruchach.



Nikt nie mógł przewidzieć, jak udany okaże się jego powrót. Dziesięć miesięcy później wrócił do składu prowadzonego już wtedy przez Xabiego Alonso. Wkrótce stał się siłą napędową niepokonanej drużyny Leverkusen, która sięgnęła po dublet — mistrzostwo Bundesligi i Puchar Niemiec — w sezonie 2023/24.

Zaliczył po 22 udziałów przy golach w każdym z dwóch pełnych sezonów Alonso i zdobył tytuł Piłkarza Roku w Niemczech w 2024 roku — wyróżnienie, które oddaje jego wpływ, a mimo to nie w pełni go opisuje. Wirtz wyrósł z wielkiego talentu niemieckiego futbolu na jedną z jego najpotężniejszych sił.

I wciąż się rozwija. Skaut jednego z klubów Premier League, wypowiadający się anonimowo, by chronić swoje relacje, zwraca uwagę na emocjonalną dojrzałość, jaką zyskał w swojej grze.

- Kiedyś, gdy go faulowano lub kopano — mówi skaut dla The Athletic. Potrafił sobie z tym poradzić, ale tracił koncentrację. Czasem specjalnie próbował ośmieszyć tego zawodnika swoją grą, jakby chciał coś udowodnić. Ale teraz robi to znacznie rzadziej. Trudniej go wybić z rytmu. Nie traci zimnej krwi.

Bez wątpienia podobne traktowanie czeka go w Premier League. Wirtz przyjdzie tam z ogromną ceną, techniczną finezją i zderzy się z typowymi wątpliwościami: czy szczupły zawodnik o chłopięcej twarzy ma serce do angielskiej piłki?

Sebastian Stafford-Bloor
Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

Tommyy 16.06.2025 19:52 #
Mega się cieszę z tego transferu, ale męczy mnie ten zalew newsów przed testami medycznymi. Za dużo napięcia było z tym transferem ;)

Btw te oryginalne niemieckie wstawki brzmią jakby chłopak miał nazistowską przeszłość ;)
Daniellllo 16.06.2025 21:22 #
Dokładnie, po niemiecku nawet motyl brzmi jak nazwisko jakiegoś nazistowskiego zbrodniarza 😁
AirCanada 16.06.2025 20:18 #
Dobry tekst, a ten gol z połowy boiska podbił me serce 😉
adamne 16.06.2025 21:53 #
- To, co go wyróżnia — mówił Gerardo Seoane, jego przyszły trener z Bayeru Leverkusen, na konferencji prasowej w 2021 roku — to niezwykła klarowność w ostatniej tercji boiska. Ma nerwy ze stali i zachowuje obraz sytuacji, co pozwala mu podejmować właściwe decyzje.

To jest to co go różni od chociażby Darwina. Bo dużo jest zawodników mających warunki. Ale nie każdemu dojeżdża też głowa, Florian jest nawet za słaby fizycznie jak na PL. Ale jak gra to mam wrażenie że cały czas ma świadomość tego co się dzieje na boisku i co on powinien w tej sytuacji zrobić. Coś co widać u Mo i Virgila, wcześniej na przykład u Thiago. Wyjątkowa cecha która jeszcze niczego nie gwarantuje ale daje nadzieję na wielkość.

Pozostałe aktualności