EVE
Everton
Premier League
07.12.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1389

Tomkins: Cztery dni w niebie

Artykuł z cyklu Artykuły


Choć raz brak mi słów (co nie przeszkodziło w napisaniu artykułu na pięć stron :) - złośliwy dopisek tłumacza ;) ). Gdzie tu zacząć z dwoma takimi wynikami pod rząd? Poza finałami pucharów i decydującymi meczami ligowymi, nie sądzę, aby w dotychczasowej historii klubu dałoby się znaleĽć dwa lepsze rezultaty tak blisko siebie.

Z ogólnego punktu widzenia to tylko małe etapy – dwa mecze – a United pozostają głównymi faworytami do wygrania ligi. Ale jako oznaki zamierzeń i zdolności, mogą okazać się ogromne.

Jeśli Liverpool zdoła wygrać jedne z dwóch głównych rozgrywek, te mecze będą wskazywane jako moment definiujący (moment Olimpiakosu? – dop. tłum.). Jeśli się nie uda, to wciąż będą dopalaczami wiary w siebie i dowód co ten zespół potrafi osiągnąć przeciwko najlepszym, i pomoże w przyszłych sukcesach.

Liverpool nie tylko pokonał Real Madryt i Manchester United. Oni ich zmiażdżyli. W przeciwieństwie do innych zwycięstw nad United w ostatniej dekadzie, to nie było minimalne zwycięstwo. To była właśnie miazga.

Zwyciężyć dwukrotnie Manchester United i Chelsea i dalej być outsiderami w walce o tytuł. To nieprawdopodobne. Jednak trzeba to oddać United i ich formie przed tym meczem. Gdy Liverpool się staczał w okolicach nowego roku, oni to doskonale wykorzystali.

Jednak przede wszystkim, ten tydzień pokazał, że sprawni Gerrard i Torres to tandem być może najlepszy na świecie. Sam Zinedine Zidane powiedział, że Gerrard jest najlepszym zawodnikiem na świecie, a chyba nikt nie zaprzeczy, że Torres jest obecnie najlepszym napastnikiem na świecie.

Połącz ich, a będą rozrywać obrońców na kawałeczki. Jeśli będą sprawni.

Cokolwiek się nie powie o dobrych i złych stronach tego sezonu i decyzjach managera, nie można kwestionować jakości tej pary i jak bardzo brakowało jej The Reds. Rezultaty jakoś przychodziły dzięki innym czołowym zawodnikom i sprytnemu managerowi, jednak ci dwaj są ostrzy jak brzytwa.

Torres wciąż ma problem z kostką, jednak w przeciwieństwie do ścięgna, nie ogranicza to jego szybkości i jest mniej szkodliwe dla jego psychiki. Jednak nawet z opatrunkiem, zadręczył najlepszego obrońcę ligi w tym sezonie. Ktoś sobie życzy tosta z Vidiciem?

Doskonałym obrazem sprawności Torresa jest to, jak w obu meczach wystarczył długi wykop, aby otworzyć wynik spotkania.

Liverpool potrafi grać kombinacyjną piłkę i robi tak na początkach meczów, jednak jeśli masz prawdziwą szybkość z przodu, połączoną z umiejętnościami i siłą, możesz siać postrach wśród tak renomowanych obrońców jak Cannavaro, Ferdinand czy Vidic każdym rodzajem podania.

Gerrard, podobnie jak Torres, na boisku szybko myśli, i gdy nr 9 nie biegł akurat za plecy związanych obrońców, robił to kapitan.

Pomimo tego, i pomimo tego, że ta para pomogła nam wbić czwórkę Realowi, Andy Gray wciąż narzekał na Beniteza, że przy braku Alonso nie cofnął Gerrarda do środka pola. Gray poczynił kilka słusznych uwag, jednak ta nie była jedną z nich.

Kiedy ludzie zrozumieją – albo chociaż zaakceptują – jak dobry jest Gerrard tuż przy boku Torresa?

Kiedy ludzie dostrzegą, że Gerrard jest szybką jak błyskawica wersją Kenny’ego Dalglisha? Nie tak błyskotliwą jak wielki Szkot w niektórych aspektach (któż taki jest?), jednak równie niszczycielski grając tuż za głównym napastnikiem. Gerrard zdobył więcej goli niż którykolwiek z napastników United w tym sezonie grając na tej pozycji.

Tak, jest świetny w środku pomocy. Jednak proszę, nie posądzajmy managera o złe intencje, gdy to ustawienie pomogło w pokonaniu podwójnych mistrzów Hiszpanii i Anglii oraz mistrzów Europy w przeciągu czterech dni, strzelając osiem bramek i tracąc zaledwie jedną!

Zgadza się, że Alonso i Mascherano nie są w tym aspekcie zbyt wydajni, ale też nie jest tak, że United zdobywa z tej pozycji po 25 bramek na sezon. Anderson i Carrick zdobyli wspólnie dwie ligowe bramki, tak samo jak Xabi i Javier.

Giggs i Scholes bez wątpienia godnie się starzeją, jednak nie są już zdobywcami bramek. Mają po jednym ligowym trafieniu w tym sezonie. Nie osądzajmy ich za ich umiejętności sprzed pięciu lat.

Gerrard zdobywał średnio 6 bramek w pomocy w 2004 roku, zanim Benitez zmienił jego ustawienie, co zaowocowało 20 bramkami na sezon.

Do poprzedniego sezonu, Gerrard nie wyglądał całkowicie przekonywując w tej roli, zwłaszcza przeciwko najlepszym drużynom. Teraz gra doskonale przeciwko Chelsea, Realowi i United. Po części zawdzięcza to rosnącemu doświadczeniu w grze na tej pozycji, a po części dzieje się tak dzięki wprowadzeniu Mascherano i Torresa za i przed nim, oraz o wiele lepszej formie Alonso. Innymi słowy – drużyna staje się lepsza i daje mu silniejsze wsparcie.

United też często grają Parkiem albo Fletcherem po jednej stronie i Ronaldo po drugiej – taka sama kombinacje szeroko grającego pomocnika/skrzydłowego jak u The Reds.

Liverpool nie ma nikogo, kto mógłby dorównać niemałym osiągnięciom strzeleckim Ronaldo na skrzydle, jednak Kuyt przewyższa Parka i Fletchera razem wziętych, a Riera, Babel i Benayoun również strzelają gole.

(Wszyscy przeciwnicy Kuyta, spójrzcie na jego ruch, gdy Gerrard zdobywał karnego. Pierwsza klasa!)

Nie przeczę, że Liverpoolowi brakuje trochę z głębi składu United. I dlatego właśnie na dłuższą metę, wygranie ligi jest tak trudne.

Jednak nawet ci mniej chwaleni członkowie składu pokazali swoje walory w tym tygodniu, chociażby Andrea Dossena. Wybrał on doskonały moment na pokazanie swoich ofensywnych instynktów dla których był kupiony (nawet jeśli wyniszczające płuca bieganie od końca do końca murawy po lewej stronie było sporym szokiem kulturowym). Lucas pokazał wielkie serce w sobotę i pomimo dziwnej pomyłki, był generalnie rewelacyjny.

Dlaczego zatem nie grać tak co tydzień?

Tak jak mówiłem od kilku tygodni, Benitez musi sprzedawać swoje własne nabytki, aby kupować lepszych i droższych. Handlując w drodze ku górze przy sporej aktywności na rynku transferowym, tak naprawdę jednak dokonuje recyclingu większości pieniędzy, pozostawiając niewielki wydatek netto. Obecny skład United jest o mniej więcej 80 mln funtów droższy od naszego.

Różnica jest ogromna, w sporej części dzięki sukcesom United dokładnie w tym momencie, w którym angielska piłka stała się dojną gotówkową krową (gdzie sukcesy Liverpoolu miały miejsce w o wiele mniej zyskownych czasach), jak i również dzięki umiejętności rozwijania swojego stadionu, w czasie gdy Anfield stało w miejscu.

Spójrzcie na to z tej strony: nawet jeśli doda się każdego pojedynczego zawodnika którego kupił Benitez, to suma wciąż będzie mniejsza od tego, ile kosztował obecny skład United.

Jeżeli w przypadku zmęczenia bądĽ kontuzji, Liverpool byłby w stanie wykorzystać Petera Croucha, Craiga Bellamy, Luisa Garcię, Momo Sissoko bądĽ innych zawodników kupionych I sprzedanych przez manager, to czy byłby silniejszym zespołem? Bez wątpienia.

Jednak ci gracze zostali sprzedani w trakcie procesu polepszania. Bez odejścia Bellamy’ego i Garcii, Torres prawdopodobnie nie mógłby przyjść. Bez odejścia Sissoko nie byłoby Mascherano. Płace też są problemem. Utrzymanie szerokiego składu nie jest tanie.

Spójrzcie tylko na dwa zespoły na Old Trafford.

Wyjściowa jedenastka United kosztowała o 45 milionów więcej niż ta Liverpoolu. Osiemnastka meczowa to już przewag 176 do 105 milionów. To przepaść.

United ma wszelkie prawo do wydawania większych pieniędzy na swój zespół, jeśli są w stanie generować takie sumy. Nie wchodĽmy jednak do mitologicznego świata stworzonego przez fanów United i co po niektóre gadające głowy z mediów. ¦wiata w którym Benitez ma takie same możliwości finansowe co Ferguson. Nie ma.

Często słyszę również, że jeśli zespoły takie jak Everton nie są w stanie przeskoczyć Liverpoolu, to właśnie z powodu zasobów. David Moyes wciąż jest jednak nazywany geniuszem.

A tymczasem, Rafa Benitez wciąż jest atakowany, choć czyni cuda w Europie i bije się w wadze ciężkiej z zespołami za 200 milionów, z zawodnikami wartymi jakieś 60% tego co United czy Chelsea.

Nie jest to hipokryzja? Czy ludzie tego nie widzą?

Moyesowi zajęło siedem lat, żeby uczynić z Evertonu bardzo dobry zespół. Benitez potrzebował pięciu, żeby z mocno przeciętnego Liverpoolu zrobić bardzo silną drużynę, ocierającą się o doskonałość z zaledwie piątym najdroższym składem w Premier League.

Na bok z hipokryzją. Rafa jest postrzegany jako ktoś, kto nie rozumie lub nie priorytetyzuje, angielskich rozgrywek, choć do osiągnięcia 100 zwycięstw potrzebował o 50 meczów mniej niż Alex Ferguson. Nie sprzeczam się o wyższość Liverpoolu nad Manchesterem, tylko o sprawiedliwe, oparte o fakty, ocenianie Beniteza.

Jako kolejny przykład błędnych założeń – sporo ludzi krytykuje zmiany Beniteza w tym sezonie, tylko dlatego, że nie decyduje się na brawurowe zagrywki w przerwie. Pomimo tego, Liverpool zdobył w drugiej połowie więcej bramek niż jakikolwiek inny zespół w Premier League. Do tego – niesamowite 24 bramki w ostatnich 15 minutach gry.

Spójrzcie na kluczowe gole przeciwko obu zespołom z Madrytu w ostatnich 10 minutach gry meczów Ligi Mistrzów, albo na zwycięski gol Kuyta w dogrywce przeciwko Liege. Spójrzcie na wszystkie zwycięstwa na ostatnią chwilę w lidze.

Czy nie sugeruje to, że częściej niż rzadziej manager ma rację? Czy nie sugeruje to, że zostały dokonane dobre zmiany, czy to składu czy to taktyki, albo że brak zmian był dobry?

Faktem pozostaje to, że Liverpool nigdy nie był tak wysoko w lidze na tym etapie sezonu od czasu przemianowania ligi w 1992 roku. Sprawdzałem statystyki przed kilkoma meczami i Liverpool był o pięć punktów lepszy niż w którymkolwiek z 18 ostatnich sezonów (od 1991 roku, w którym The Reds odpłynęli na wiosnę po szokującym odejściu Dalglisha), a od tamtego momentu zdobyliśmy sześć punktów na sześć możliwych.

Awansować z relatywnie dalekiego, czwartego miejsca do wygrania tytułu to ciężkie zadanie, zwłaszcza gdy obrońcy tytułu to mistrzowie Europy. Nawet jeśli marzenia o tytule okażą się nierealne, The Reds będą od teraz podróżować na Old Trafford i Stamford Bridge z większą pewnością siebie.

Wciąż jest praca do zrobienia i ulepszenia do wprowadzenia. Jednak to właśnie dlatego zawsze ufałem Benitezowi. Nigdy nie czułem, że ktoś może zagwarantować tytuł Liverpoolowi (zwłaszcza przy przeciwnościach którym musi teraz stawiać czoło Liverpool), jednak czułem, że ma przynajmniej ten dogłębny perfekcjonizm, który będzie napędzać jego i zespół.

Tak, upiera się przy niektórych zawodnikach bez formy. Jednak tylko dlatego, że wie na co ich stać (jak mogliśmy zobaczyć w tym tygodniu), i ufa, że jego wiara pomoże im w osiągnięciu sukcesu. Jednak każdy, kto nie wykonuje tego, czego on od nich wymaga, zostaje sprzedany, a lepsi następcy są poszukiwani.

Bez możliwości wydawania po 30 milionów na zawodnika, jest to wolniejszy proces. Odsiewanie ziarna od plewu. Zostawianie dobrych zakupów i sprzedawanie tych, którzy się nie sprawdzili. Niestety, za każdym razem gdy tak robi, zespół taki jak United, który i tak jest bardziej zaawansowany w swoim rozwoju, może wydać 32 miliony na pojedynczego zawodnika, a liga jako taka podnosi poziom (patrz – Aston Villa).

Zatem jeśli Liverpool nie jest jeszcze na poziomie, którego tak bardzo pożądamy, każdy kto nie dostrzega wyraĽnej poprawy w tym sezonie, gubi całościowy obraz i skupia uwagę na negatywach.

Postęp nie odbywa się wielkimi krokami, ale też nie jest to raczkowanie. A dla mnie to wystarczy.

Paul Tomkins

Ľródło: liverpoolfc.tv



Autor: Alex
Data publikacji: 17.03.2009 (zmod. 02.07.2020)