EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1189

Spadek reputacji fanów Liverpoolu

Artykuł z cyklu Artykuły


W kilku przypadkach ostatnimi laty, niepatriotyczni kibice Liverpoolu używali różnych programów by wypunktować różnice pomiędzy nimi a zwolennikami Angielskiej reprezentacji narodowej.

Jednym z większych kontrastów jest to, że kibice reprezentacji często wygwizdują swoich własnych piłkarzy, czego nigdy nie zrobiliby fani The Reds.

Coż, musiało być kilku "wiernych" kibiców Anglii obecnych na Anfield we wtorkową noc, zważywszy na przyjęcie Lucasa, który został wprowadzony w drugiej połowie.

To mogła być tylko niewielka grupka "wygwizdywaczy" z przytłaczającej mniejszości, ale byli wystarczająco głośni na trybunie środkowej, by można ich było usłyszeć z ławki Liverpoolu i możliwe, że nawet z boiska.

Niezależnie od tego, co słyszał Lucas, traktowanie zawodnika Liverpoolu tak karygodnie przez tych, którzy nazywają siebie kibicami jest czymś, co nazywam wstydem.

Brazylijczyk być może nie rozpalił całego świata odkąd przybył na Anfield, a nawet może i był odpowiedzialny za stratę kilku istotnych punktów, np. w Wigan, oraz za porażkę z Evertonem, gdzie po jego czerwonej kartce The Reds kończyli mecz w dziesiątkę i ostatecznie odpadli z FA Cup.

Ale wciąż jest on zawodnikiem Liverpoolu, który próbuje kroczyć swoją futbolową ścieżką, która jest dla niego stosunkowo nowa, jako że ma on dopiero 22 lata. Zasługuje na conajmniej taki rodzaj środowiska, w którym będzie się rozwijał - a w meczu z Sunderlandem z pewnością nie dostał takiej szansy.

Lucas jest popularną postacią w Melwood, ponieważ bierze udział w każdej sesji treningowej i jest zgrany ze wszystkimi kolegami z drużyny.

Jest pracowity, grzeczny, całkowicie nieobraĽliwy i zawsze dostępny dla łowców autografów i fanów. Krótko mowiąc - jest profesjonalistą zasługującym na właściwe traktowanie.

W ostatnich kilku dekadach Liverpool miał więcej niż garstkę zawodników, którzy rozczarowywali i osłabiali zespół przez swoje zachowanie, ale ciężko znaleĽć drugą osobę w czerwonej koszulce będącą wygwizdywaną przez własnych kibiców.

Nie El Hadji Diouf, nie Neil “win or lose, it’s on the booze” ["wygrać albo przegrać, ważne żeby się napić" - przyp. tłum.] Ruddock, nawet nie Sean Dundee.

Oczywiście każdy, kto płaci wysokie przecież pieniądze by zasiąść na Anfield, ma prawo kibicowania w każdym tego słowa znaczeniu - albo wcale - a zawodnicy są wynagradzani wystarczająco dobrze, by być w stanie poradzić sobie z nie otrzymywaniem bezwarunkowego wsparcia.

Ale kiedy tak dużo sukcesów zostało zbudowanych na fundamencie unii pomiędzy kibicami a drużyną, piętnowanie pojedynczego gracza jest po prostu absurdalne.

W świetle Istambułu Johan Cruyff podkreślił współdziałanie pomiędzy kibicami a drużyną, mówiąc "nie ma drugiego tak zjednoczonego ze swoimi fanami klubu na świecie".

Holenderski gwiazdor został poparty przez Diego Maradonę, którzy wierzy, że w cudowny piąty Puchar Europy dla Liverpoolu mieli niepodważalny wkład kibice, którzy "okazali bezwarunkowe wsparcie w przerwie meczu, gdy przegrywali 3-0 i wciąż nie przestawali śpiewać."

Reputacja fanów Liverpoolu, nazywanych dwunastym zawodnikiem, została zbudowana na takich właśnie historiach i wyrazach uznania.

We wtorkową noc ten obraz został nadszarpnięty. Lucas potrzebował wsparcia i nie otrzymał go.

Ci, którzy go wygwizdywali mogli myśleć, że robią coś dla dobra klubu.

W rzeczywistości ci ludzie po prostu prześladowali młodego zawodnika, zniżając reputację kibiców Liverpoolu do fanów reprezentacji Anglii, od których tak wielu z nich bardzo się różni.

Tony Barret

Ľródło: Liverpool Echo



Autor: Miler
Data publikacji: 07.03.2009 (zmod. 02.07.2020)