Dowód progresji
Artykuł z cyklu Artykuły
Nie wydaje mi się, aby zdarzyły się kiedykolwiek (poza meczem kiedy Ian Rush strzelił cztery gole) bardziej jednostronne derby niż te, które oglądaliśmy ostatnio.
Liverpool wygrał kilka derbowych spotkań w ostatnich latach, ale nie były to łatwe spotkania i w żadnym z nich nie mieliśmy takiej przewagi w posiadaniu piłki. Czasem myślałem, że David Moyes spyta się Rafy: "Czy możemy w końcu dostać piłkę proszę Pana?"
Dodać trzeba, że w całym spotkaniu nie było zbyt dużo interwencji bramkarskich, ponieważ świetnie spisywała się para obrońców Jagielka-Lescott. Ci zawodnicy blokowali praktycznie większość strzałów i mieli fantastyczny dzień.
Liverpool starał się grać szeroko i szybko operował piłką. Everton jak się wydaje nie zaparkował autobus przed swoją bramką i również miał swoje okazje. Liverpool atakował i atakował, ale ciężko było zrobić cokolwiek z tak dysponowaną drużyną jaką był Everton w tym dniu.
Nie kupuję również bajki, że Everton nie ma prawdziwego napadu. Tak jest, jeśli ich ogromny muskularny Anichebe grał na skrzydle, choć powinien grać jako środkowy napastnik. To tak jak Liverpool, który umiejscowił Kuyta na skrzydle. Jednak kiedy nie ma Torresa Holender wchodzi do środka ataku mimo wszystko.
W kontekście klasy piłkarskich umiejętności pomiędzy tymi drużynami była przepaść. Podobnie na trybunach. Kibice przyjezdni cieszyli się z tego remisu jak ze zwycięstwa, a to przecież oni prowadzili w tym spotkaniu. Ich radość troszkę mnie ucieszyła, bo nasze aspiracje w kontekście walki o tytułu są o wiele większe.
Dobrze się dzieje, że Liverpool dobrze sobie radzi na Goodison, gdzie gospodarze nie mogą tak defensywnie grać. Dzięki temu, że jest to mecz pucharowy wydaje mi się, że Everton rzuci się jeszcze bardziej do ataku odsłaniając bardziej swoją bramkę. To może spowodować, że wpadną w sidła Torresa i Gerrarda.
Everton w tej chwili przypomina mi Liverpool z poprzednich lat, kiedy przyjeżdżał na spotkania do takich drużyn jak Chelsea czy Arsenal czy Manchester lub też Roma i Barcelona w Europie.
Cieszy mnie to, że wreszcie nie przyjeżdżamy w te miejsca tylko się bronić, lecz zrobiliśmy takie postępy, które umożliwiają nam na równorzędną walkę na każdym stadionie.
Problem był taki, aby wciągnąć Liverpool na wyższy poziom piłkarski. Ciężko jest zrobić z drużyny którą jest ciężko pokonać taką, która walczy o najwyższe trofea. Teraz taki przeskok stara się zrobić ekipa Evertonu.
W chwili kiedy Liverpool zremisował zbyt wiele spotkań ostatnio jestem pewien, że Liverpool przez ostatnie dwa lata zrobił ogromny krok do przodu. Nie jesteśmy jeszcze perfekcyjni, ale w sumie niedaleko nam do tego.
Tylko czas nam powie, czy obecna forma to nie jest dzieło przypadku i czy te remisy były porażkami, czy też sukcesami. Jeśli okaże się, że to tylko chwilowa dyspozycja, to musimy zacząć się martwić. Każda drużyna ma zły czas i wydaje się, że Liverpool nie jest od nikogo lepszy w tym temacie.
Mam sporo szacunku do poprzedniego trenera, ale nie widziałem w drużynie przemiany takiej, jaką dokonał Benitez. Nikt tak jak Hiszpan nie poprawił tempa rozgrywania akcji.
Liverpool w 2002 dokonał kilku zmian personalnych, które miały na celu odmłodzenia składu, to jednak te zmiany nie sprawiły takiej ogromnej różnicy jak te, które prezentuje nam obecnie Benitez.
Każda drużyna w Europie ma swoje wzloty i upadki, ale wydaje mi się, że Liverpool jest teraz drużyną, której boją się praktycznie wszystkie ekipy w Europie. Liverpool przez ostatnie lata na tym poziomie rozgrywek tracił po 10-20 punktów do czołówki, a teraz trzeba się z nami liczyć.
W chwili kiedy Houllier zakupił kilku świetnych defensywnych zawodników takich jak Hyypia to jego koncepcja ofensywy pozostawiała wiele do życzenia. Może i miał dobre pomysły, ale kompletnie nie miał szczęścia.
Może miał problemy ze znalezieniem dobrych graczy ofensywnych, ale trzeba zobaczyć jakich zawodników w tym czasie pozyskiwali trenerze Arsenalu czy United.
W latach 2002-2004 Liverpool nie zakupił żadnego zawodnika, który byłby w stanie spowodować, że nasza drużyna byłaby kompletna.
Wtedy tak jak teraz Everton Liverpool polegał na grze obronnej, a nikłej postury napastnicy nie mieli szans w ataku. Benitez stracił Owena, który tak naprawdę był jedynym w tamtym czasie gwarantem strzelania goli i w jego miejsca sprowadził utalentowanego, lecz nieposłusznego Djibrilla Cisse.
Przez te cztery lata Rafa musiał postawić atak od nowa. W tym czasie kiedy przyszedł Rafa Ferguson miał już do dyspozycji Ronaldo i Rooneya, a przecież w United grali od zawsze Scholes i Giggs, więc siła ofensywna United mówiła sama za siebie.
Rafa kupił Croucha i Bellamy'ego, czyli dwóch relatywnie tanich zawodników, którzy odeszli za spore pieniądze. Crouch tak naprawdę się opłacił, bo grał dobrze i strzelił kilka ważnych bramek dla klubu.
W momencie kiedy przybył Torres wiadome się stało to, że Anglik musi odejść.
Teraz Benitez ma do dyspozycji trio Torres-Riera-Alonso, które jest bardzo wszechstronne. Każdy z tych trzech zawodników dysponuje świetnym dryblingiem i miło się patrzy na ich grę.
Luis Garcia był kolejnym strzałem w "10". Ten filigranowy pomocnik strzelił bardzo dużo bramek dla nas i nikt nie jest w stanie temu zaprzeczyć.
Kuyt obecnie również strzelił kilka ważnych goli, lecz jego styl jest zupełnie inny od pozostałych ofensywnie nastawionych piłkarzy. To jest rzemieślnik w stajni Beniteza od czarnej roboty, który świetnie potrafi asystować.
To jest zawodnik, który potrafi rozgrywać piłkę na całej szerokości boiska od obrony aż po atak. To jest skrzydłowy, który ma najwięcej zadań na świecie i wydaje mi się, że czasem z tego powodu cierpi, gdyż nie ma takiej swobody jak chociażby Park Ji-Sung z Manchesteru.
Czasami wydaje mi się, że Ryan Babel jest troszkę niedoceniony przez Rafę, bo czasami ten zawodnik bez gry staję się troszkę zagubiony.
Niektórzy zawodnicy muszą grać co tydzień, aby nie tracić rytmu, którego Babel nie może uzyskać. Dla takich młodych zawodników jak Lucas czy Babel taka sytuacja może być powodem częstej frustracji.
Wracając do kwestii ataku The Reds uważam, że nie tylko nowe osoby sprawiły, że nasz atak jest lepszy. Nie ma wątpliwości, że Steven Gerrard rozwinął się pod skrzydłami Beniteza. To Rafa pokazał mu jego miejsce i to on otworzył mu oczy na strzelanie goli.
Wszyscy ci zawodnicy są ciągle młodzi, podobnie jak ci, których Rafa kupił by wspomogli obronę. Reina, Skrtel, Agger, Arbeloa, Mascherano czy Insua to ciągle młodzi perspektywiczni zawodnicy.
Rożnica jest taka, że na początku tego wieku najlepsi zawodnicy poza Gerrardem i Carragherem mieli po 30 lata i byli już u schyłku swojej kariery.
Obecny skład jest lepiej zbalansowany i ma lepszą mentalność. Dostrzegam teraz, że obecny Liverpool ma więcej z tego, którego prezentował nam Shankly niż ten, który grał za czasów Houlliera.
To jest nowa drużyna w nowych czasach, która zmierza w nieznaną przyszłość.
Paul Tomkins
żródło:liverpoolfc.tv
Autor: Majamajewski
Data publikacji: 28.01.2009 (zmod. 02.07.2020)