TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1804

Cel uświęca środki

Artykuł z cyklu Artykuły


To był i ciągle jest tydzień, w którym stąpamy po chodniku pełnym skórek od bananów. Spotkanie z Portsmouth skończyło się równie szczęśliwie jak mecz z Chelsea.

Byłem pełen obaw środowego spotkania, bo mecz na Stamford Bridge kosztował naszych zawodników sporo sił. Obawiałem się również ich trenera, który jest świetnym fachowcem i mógł nas zaskoczyć.

Ten chodni pokryty jest nie tylko samymi skórkami, ale dodatkowo olejem, smarem i wszystkim na czym można się bardzo łatwo poślizgnąć.

Następnym przystankiem jest drużyna Spurs, która do zeszłego tygodnia była kompletnie negatywnym zaskoczeniem dla każdego. Drużyna, która punkty oddawała bez walki teraz wydaje się, że się odrodziła pod nowym trenerem, a ich postawa na Emirates budzi podziw. Drugą sprawą jest fakt, że Arsenal zagrał fatalnie w obronie i sporo im pomógł w zdobyciu punktu.

To wszystko sprawia, że zbliżająca się wizyta wydaje się być jeszcze trudniejsza niż w rzeczywistości może się okazać.

Drużyna Portsmouth zawsze niekorzystniej reagowała na karuzele zmian, która dokonywała się w jej ekipie aniżeli Tottenham, ale nowy trener w pewnych okolicznościach może dokonać prawdziwej rewolucji i pokazać zawodnikom, że mogą wiele jeszcze zdziałać. Tak też właśnie było.

Osiem zwycięstw Liverpoolu i dwa remisy spowodowały, że jesteśmy świadkami jednego z najlepszych startów w historii Premier Legaue. W 1990 roku Liverpool rozpoczął sezon 8 zwycięstwami, ale jak wiemy efekt finalny był taki, że skończyliśmy na drugi miejscu.

Dla mnie ten start jest jeszcze bardziej nieprawdopodobny, bo 7 spotkań z tych dziesięciu to były mecze z drużynami , które kończyły bądĽ obecnie znajdują się w górnej części tabeli, a przecież graliśmy już jedno derbowe spotkanie z Evertonem na wyjeĽdzie, które również wygraliśmy.

W takich spotkaniach, gdzie przeciwnik zbytnio nie kwapi się do ataków zdobycie pierwszej bramki wydaje się być kluczem do całego sukcesu. Tony Adams zbudował drużynę, która kurczowo chce wywozić po punkcie z obcych stadionów, więc gra defensywna jego zawodników wygląda naprawdę imponująco. Przeciwko Stoke, sędzia odebrał nam 3 punkty nie uznając bramki zdobytej przez naszego kapitana.

W momencie kiedy pada bramka, to w zasadzie jest to sygnał do odpoczynku i zrelaksowania się. po strzeleniu gola drużyna może odetchnąć i spokojniej prowadzić dalszą grę. Gdy ta bramka pada dosyć póĽno, to w szeregach The Reds wkrada się niepotrzebna nerwowość, która jest zrozumiała, lecz której trzeba się wystrzegać.

Gorzej jest, jeśli nie ma przesłanek ku temu, że bramka w końcu padnie. Gra wtedy kompletnie się nie układa i wszystko wygląda bardzo Ľle, ale jedyne co zawieĽć nie może to nasza wiara. Mistrzostwo Anglii wygrywa się dzięki różnym wygranym. Nie można się nimi chwalić i wywyższać, bo raz szczęście nam dopisuje innym razem przeciwnikom. Tytuły zdobywa się także z remisami i przegranym na koncie i pokazują to statystyki z ubiegłych lat i nie można załamywać się w powodu kilku niepowodzeń.

Również negatywnym uczuciem jest zniecierpliwienie i szybkie przejście od euforii po skrajny pesymizm. Takie uczucia destabilizują całą drużynę, która może przechodzić istną traumę w zaledwie 90 minut. Oczywiste jest, że przeciwnicy nie są pozbawieni takich uczuć i one również mają wpływ na końcowy kształt tabeli. W dzisiejszych czasach nie można sobie pozwalać tracić punkty i nie analizować po takich startach błędów. Również nierealne jest nie tracić w cale punktów, bo taka jest piłka.

Rafa Benitez dokonał czterech zmian w środę i na 15 minut do końca można było wyczuć bardzo negatywne nastroje odnośnie powrotu do rotacji, ale fakt jest taki, że Liverpool dzięki zmianom wygrał spotkania z Chelsea i United. Manchester dokonał w środę 5 zmian w swoim składzie w meczu z West Hamem.

Słyszałem też taką tezę, że United ma tak dobry i wyrównany skład, że może sobie pozwolić na rotację w składzie. Zmiany nie uchroniły ich od porażek, kiedy grali bez Rooneya i Ronaldo, ale również nie powstrzymały ich przed zdobyciem tytułu.

Wracając do tematu uważam, że to że Keane i Riera odpoczęli dobrze wpłynie na nich w przyszłości, bo pozwoli wyleczyć urazy. Rafa zrobił świetny ruch gdyż przeciwko Crouchowi i Bouba Diopowi wystawił rosłego Samiego Hyypię. Finał jest taki, że trzy punkty zostają u nas.

Po wizycie w Madrycie i w Londynie, czyli po spotkaniach, które bardzo nas wymęczyły logiczne były zmiany których dokonał Rafa. Większość drużyn występujących w Lidze Mistrzów przed grami ligowymi dokonała zmian. Arsenal tydzień temu dał odpocząć Adebayorowi i wygrał. United dał odpocząć Rooneyowi i też wygrał mimo tego, że Anglik złapał ostatnio dobrą formę. W momencie, gdy Rafa zaczyna dokonywać zmian to ludzie zaczynają narzekać, mimo tego, że tak robią wszyscy.

Nawet gdybyśmy zremisowali ten mecz z Portsmouth to ciągle bylibyśmy w komfortowej sytuacji i mieli punkt przewagi nad rywalami. Wiadomo, nie byłoby to idealne, ale ciągle mielibyśmy zapas, którego każda drużna zazdrości.

Prawda jest taka, że nie pojedyncze mecze decydują o mistrzowskim tytule tylko suma wszystkich spotkań. Liverpool poślizgnął się w meczu ze Stoke a wcześniej zanotował zwycięstwo nad United, więc nie ma w tym żadnej logiki.

Każda walka o mistrzostwo to wiele zwrotów akcji i niespodziewanych wyników. Walka pomiędzy 5 klubami zawsze jest fascynująca i wiadomo, że nikt od razu nie jest w stanie uzyskać dużej przewagi. Już dawno odeszły czasy, gdy ligą rządzili dominatory miażdżące wszystkich po kolei. Teraz wiesz, że wszystko rozegra się w drugiej części sezonu i możesz być więcej niż pewien, że drużyny Chelsea i United będą w tym czasie w najwyższej formie. Nam pozostaje wiara, że i Liverpool będzie w tym gronie.

Teraz ciąży na nas presja lidera, z którą mam nadzieję sobie poradzimy. Czasem lepiej jest atakować z drugiej linii, tak jak robiły to już wielokrotnie drużyny United czy Arsenalu, ale wiem, że mamy na tyle doświadczonych zawodników, którzy znają stawkę tej gry. Czasem bycie 10 punktów przed rywalami może uśpić drużynę a to może niekorzystnie wpłynąć na końcowy rezultat. Każde twoje potknięcie jest dodatkowym motorem napędowym dla drużyn, które starają się ciebie doścignąć.

Prawda jest taka, że zawsze chce się być najwyżej jak tylko jest to możliwe z lekkim zapasem na drugą część sezonu. Nie można zbyt wcześnie się wypalić tylko po to, żeby być na pierwszym miejscu w zimie, bo to tytułu nam nie przyniesie.

Zauważyłem, że drużyny, które zdobywają tytuł, notują bardzo udany rok poprzedzający ten sukces. Inaczej mówiąc chodzi mi o to, że niespodzianki zdarzają się już teraz niezwykle rzadko.

Manchester United zakończył 26 letnia posuchę bez tytułu mistrza w roku 1993, a w roku 1992 był drugi tylko dlatego, że uległ na Anfield Liverpoolowi. Blackburn w 1994 było czwarte, lecz rok póĽniej stali na najwyższym stopniu podium. Następnie Arsenal w 1998 roku był pierwszy, a rok wcześniej trzeci. Chelsea w 2004 roku zdobyło tytuł, a w 2003 roku skończyli sezon jako wicemistrzowie.

W mojej opinii drugie miejsce jest motorem napędowym dla drużyn w następnym sezonie i buduje ogromną wiarę w siebie, ale również ułatwia żyć zawodnikom z większym obciążeniem psychicznym wywołanym większymi oczekiwanami.

Miejmy nadzieję, że teraz jesteśmy świadkami sezonu, w którym Liverpool będzie dzielił i rządził, bo wyniki z poprzednich lat mówią o ciągłym progresie drużyny.

To jest tylko trend a nie jakaś norma, która rządzi PL. Liverpool od czterech lat wzmacnia skład i dąży do upragnionego celu małymi kroczkami. Pod wodzą Beniteza drużyna nabrała wartości i stała się silniejsza psychicznie co udowodniła chociażby w finale LM w 2005 roku.

Rafa Benitez otacza się ludĽmi, którzy wiedzą jak zdobywać tytuły, stąd jego współpraca z Pellegrino i z Sammym Lee.

Dobrze jest mieć zawodników w składzie, którzy znają już smak zwycięstwa, ale Ci którzy pragną zdobyć tytuł po raz pierwszy są równie cenni.

Ideałem byłoby posiadanie składu, który jest mieszanką wyżej wymienionych cech i który odpowiednio reaguje na zaistniałe sytuacje. Ostatnia rzeczą jaką potrzebujemy to trener, który jest ciamajdą nie potrafiącą odpowiednio zareagować na błędy. Rafa dwukrotnie wygrywał ligę hiszpańską zostawiając w tyle Real Madryt czy Barcelonę, więc o niego nie musimy się martwić.

Zawsze potrzebni są kluczowi gracze z doświadczeniem. Takimi liderami są bez wątpienia Steven Gerrard i Jamie Carragher, którzy tytułu z Liverpoolem jeszcze nie zdobyli, ale wiedzą jaka presja jest z tym związana.

Mascherano to zawodnik, który zdobył już dwa medale olimpijskie, ale nie jestem pewien, czy można porównywać te zdobycze z innymi trofeami.

Kolejną ostoją naszej defensywy może być ciągle Sami Hyypia, który kilka trofeów z Liverpoolem już wygrał i którego doświadczenie może być bezcenne mimo tego, że nie dostaje teraz zbyt wielu szans gry w podstawowym zespole.

Nasz klub ciągle wzmacnia się i widać to przez wyniki drużyn młodzieżowych, które jeszcze niedawno zdobyły tytuły Youth FA Cup. Także rezerwy są coraz silniejsze, bo przecież one były mistrzami w 2008 roku w kraju. To wszystko ciągle gdzieś się kotłuje tak jak wulkan, który ma zaraz eksplodować. Miejmy nadzieję, że w roku 2009 Liverpool eksploduje jak Krakatau i zdobędzie upragniony od 19 lat tytuł.

Paul Tomkins

Ľródło:liverpoolfc.tv



Autor: Majamajewski
Data publikacji: 31.10.2008 (zmod. 02.07.2020)