Poznajcie kierowcę w kokpicie Liverpoolu
Artykuł z cyklu Artykuły
Rafa Benitez, Fernando Torres, Pepe Reina... Teraz do listy hiszpańskich Liverpoolczyków możemy dodać kolejne nazwisko – Adrian Valles.
OK, nie zostanie ono pewnie uczczone alternatywną wersją „La Bamby”, ale dwudziestodwuletni kierowca wyścigowy robi więcej niż ktokolwiek, by uzupełnić pokój z trofeami na Anfield.
Valles jest reprezentantem Liverpoolu FC w Formule Superleague, najnowszym sporcie motorowym, w którym kluby piłkarskie z całego świata konkurują na torze.
Mimo zaangażowania w GP2 i dwudziestoczterogodzinnym wyścigu w Le Mans młody kierowca nie zastanawiał się, gdy the Reds zapukali do jego życia.
- Szef zespołu zadzwonił do mnie i powiedział, że ma dwa wolne samochody i potrzebuje dobrego kierowcy - mówi Valles. - Chodziło o Liverpool i Anderlecht. Powiedziałem mu, że byłbym wniebowzięty mogąc wziąć w tym udział, ale tylko w barwach Liverpoolu. Anderlecht nie przemawia do człowieka, Liverpool – owszem.
- Oczywiście jest tu wielu hiszpańskich piłkarzy – Liverpool to najbardziej znany klub w Hiszpanii. Dla mnie jest to najlepszy klub, dla którego mogę jeĽdzić i chcę to robić przez długi czas,
Zespół LFC trakcie sześciowyścigowego sezonu rywalizuje z takimi przeciwnikami jak AC Milan, Borussia Dortmund, Corinthians, Porto i Rangers.
Każdy samochód posiada identyczny silnik, więc wiele zależy od umiejętności kierowcy. Gra toczy się o miliony funtów i Valles rozumie, że ciąży na nim presja.
Nie znaczy to jednak onieśmielony wyzwaniem. Hiszpan rozpoczął karierę od gokartów już w wieku trzech lat, a w pierwszym wyścigu wziął udział mając lat sześć.
Jako nastolatek zdobył wiele trofeów kartingowym, po czym wygrał mistrzostwo Hiszpańskiej Formuły Renault.
W 2005 roku w Renault's World Series zajął drugie miejsce tuż za obecnym asem Formuły 1, Robertem Kubicą, a póĽniej z sukcesami występował w GP2.
Całe to doświadczenie sprawia, że raczej nie jest niespodzianką, iż świetnie spisywał się w trakcie pierwszego weekendu z Formułą Superleague.
Problemy z silnikiem oznaczały, że Valles musiał startować z końca siedemnastoosobowej stawki, ale pojechał świetnie i w pierwszym wyścigu zajął piąte miejsce. Na starcie następnego wyścigu obowiązywała zasada „odwróć tabelę”, więc Adrian na starcie był dwunasty. Po raz kolejny zaprezentował jednak swoje umiejętności i finiszował jako trzeci.
Wszystko to oznacza, że jest obecnie drugi ex-aequo z reprezentantem Tottenhamu.
- Cały świat wie, że Liverpool potrafi walczyć. Pamiętam finał z AC Milan w 2005 roku – przegrywali 0:3, ale podnieśli się i zwyciężyli. Podoba mi się myśl, że również mam taki waleczny charakter - mówi Valles, który w poprzednim sezonie był kierowcą testowym Spykera, zespołu F1.
- W ostatnim wyścigu ostatnie miejsce zamieniliśmy na piąte, więc myślę, że ja też potrafię walczyć i pasuję do Liverpoolu. Chcę pokazać duszę rodem ze Stambułu.
W wypowiedziach Vallesa widać znajomość tematu LFC, jednak nie jest to efekt dobrze odrobionego zadania domowego przed wywiadem.
Jest on członkiem wciąż rosnącej grupy Hiszpanów, która zainteresowała się losem Liverpoolu w chwili rozpoczęcia Rafalucji w 2004 roku.
Pochodzący ze znajdującej się niedaleko Valencii Morairy Valles z przyjemnością śledził karierę Beniteza po jego odejściu z Mestalla.
- Kibicuję Valencii - wyjaśnia Valles. - Rafa Benitez stał się legendą dzięki wygraniu La Liga i Pucharu UEFA. Wyglądało na to, że klub o niego nie dbał, po czym on przeszedł do Liverpoolu i z niego również uczynił naprawdę dobry zespół. Kibice mówią teraz „Chcielibyśmy, by wciąż był z nami”.
- Jednak teraz jest w Anglii i wielu Hiszpanów kibicuje Liverpoolowi. Podobnie jest ze mną – wszyscy moi znajomi zaczęli trzymać za niego kciuki.
- Myślę, że niektórzy z nich traktują mój związek z klubem odrobinę zbyt dosłownie. Mam na myśli dzwonienie do mnie po meczach i słowa: „Dobra robota”. Zrobili tak po spotkaniu z Manchesterem United, na co ja zareagowałem śmiechem i odpowiedziałem: „Och, wielkie dzięki”. To zabawne.
Valles w najbliższym czasie nie planuje wizyty na Anfield, ale nosi koszulkę z Liverbirdem na piersi podczas wyścigów, a po ewentualnych zwycięstwach przed tradycyjnym hymnem narodowym odegrane zostanie „You'll Never Walk Alone”.
- Mam nadzieję, że to usłyszycie - dodaje. - Jest jednak wielu dobrych kierowców.
- Tottenham dzieli ze mną drugie miejsce, ale nie sądzę, że to on będzie naszym głównym rywalem. Chiński zespół jest dość silny, AC Milan i Roma również. Myślę, że kluby najlepsze piłkarsko zajmą czołowe miejsca..
- Mam nadzieję, że będę w stanie kontynuować tradycję wygrywania trofeów przez Liverpool – mamy już jedno i liczymy na wiele więcej.
Formuły Superleague ciąg dalszy w najbliższy weekend na Nurnburgringu.
Jimmy Rice
Ľródło: lfc.tv
Autor: Witz
Data publikacji: 19.09.2008 (zmod. 02.07.2020)