LIV
Liverpool
Premier League
02.11.2024
16:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1593

Dlaczego tylu brytyjskich Azjatów wybiera LFC?

Artykuł z cyklu Artykuły


Mohammed Bhana ma misję – chce dowiedzieć się, dlaczego tylu brytyjskich Azjatów kibicuje Liverpool Football Clubowi.

Czerwony „od zawsze” Mohammed spędził ostatni rok na badaniach i pisaniu książki na ten temat.

„The Asian Liverbird”, książka zatwierdzona przez klub po apelu Bhany, bada, jak imigranci z Azji wybrali LFC po tym, jak pojawili się w Anglii w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych i dlaczego, pokolenia póĽniej, ich dzieci i wnuki wciąż noszą Czerwone barwy.

- LFC zakorzeniło się w azjatyckich rodzinach od lat sześćdziesiątych - mówi autor. - Jednak pytanie „dlaczego” jest niewiarygodnie trudne.

W poszukiwaniu odpowiedzi Bhana trafił do Melwood, gdzie rozmawiał z takimi gwiazdami jak Stevenm Gerrard, Xabi Alonso i Nabil El Zhar.

Następnie przeprowadził serię wywiadów z azjatyckimi kibicami i dziennikarzami. Każdy z nich opowiedział swoją historię posiadania Liverpoolu we krwi.

Każda historia jest równie kolorowa, co różna od pozostałych. Tylko jedna nazwisko pojawia się w każdej z nich – Bill Shankly.

- To był zwyczaj Shankly'ego - wyjaśnia Bhana, który na temat naszego legendarnego menedżera rozmawiał z wielkim Sir Tomem Finney'em. - On miał to wspaniałe, rodzinne podejście do życia.

- Nie chodzi tylko o to, co zrobił dla Liverpoolu jeśli chodzi o sukcesy na boisku. Można usłyszeć historie, w których dawał kibicom bilety i pomagał młodym ludziom wyjść na prostą.

- Jako dzieciak naprawdę mogłem opowiadać o wielkim człowieku i wciąż to robię. Jego magia nigdy nie przeminie.

To podejście jest podzielane przez jednego z naszych najbardziej rozpoznawalnych fanów wywodzących się z Azji, Mohammeda Amina Loonata, którego twarz znalazła się w każdym tabloidzie po tym, jak wbiegł na boisko i pocałował Stana Collymore'a cieszącego się ze swojej pierwszej bramki w barwach the Reds w 1995 roku.

- Shankly nie przejmował się kolorem twojej skóry czy tym jak się nazywasz. Po prostu chciał, by klub podbił świat - mówi Amin.

- Sprawił, że the Kop uwierzyło, że jest częścią klubu i słusznie – wszyscy jesteśmy jednością. Ludzie na całym świecie chcieli kawałka tego klubu.

Jeśli Shanks zasiał ziarno naszej niewiarygodnej z etnicznego punktu widzenia grupy fanów, inna ikona the Kop sprawiła, że rozkwitnęła ona w czasach obecnych – John Barnes.

- Był to pierwszy wysokiej klasy czarny piłkarz w klubie - mówi Bhana. - Azjaci nie grali wtedy wielkiej roli w futbolu, więc to Barnes – czarny człowiek, który co tydzień niszczył defensywy – został ikoną dla fanów ze wschodu.

- Azjatyccy fani tłumnie stawiali się na Anfield z jego powodu. To z całą pewnością pomogło klubowi stworzyć więĽ z kibicami z Azji.

Dziedzictwo Shankly'ego i Barnesa widać w azjatyckich wspólnotach w całym kraju.

Na ten przykład weĽmy Batley, miasto, w którym urodził się Ahana. To stare młyńskie miasto około 110 kilometrów na wschód od Anfield ma przy wjeĽdzie zafundowane przez stolicę kultury 2008 światłą Liverpoolu.

Wystarczy usiąść na ławce obok ratusza w Batley i nie trzeba będzie długo czekać, by zobaczyć Liverbirda na czyjejś piersi.

Koszulki Liverpoolu są w tej części Yorkshire, gdzie 30 procent populacji to Azjaci, bardzo popularne.

Dziennikarka, Nazia Morga, która przygotowała wersję audio „The Asian Liverbird” dla BBC Radio Manchester, uważa, że to kwestia pokoleniowa.

- Gdy pierwsze pokolenie azjatyckich dzieci dorosło, Liverpool był najlepszym zespołem – wyjaśnia.

- W takich miastach jak Preston, Manchester, Londyn i Batley można spotkać wielu ludzi w koszulkach Liverpoolu.

- To przeszło z pokolenia na pokolenie. W azjatyckich wspólnotach wiele rzeczy jest dziedzicznych, a kibicowanie Liverpoolowi to jedna z nich.

Zresztą nie tylko w Anglii legenda the Kop jest dziedziczna.

- Nie można pomijać wpływu, jaki druga i trzecia generacja Azjatów miała na krewnych w Azji i na ¦rodkowym Wschodzie, którzy również zaczynają kibicować Liverpoolowi.

- W dzisiejszych czasach można wiele usłyszeć na temat krewnych w tych krajach noszących koszulki Liverpoolu i oglądających jego mecze. Sprawiło to, że marka Liverpool Football Club jest czczona w całej Azji, a w tak dalekich miejscach jak Gujarat i Bombaj.

- Moi rodzice wrócili ostatnio z wakacji w Indiach i nie mogli się nadziwić, ilu jest tam fanów Liverpoolu. Zobaczyli nawet sklep Liverpoolu w jednym z największych miast w Indiach. Żaden inny klub nie może się pochwalić taką grupą fanów, żaden nie dał kibicom takiego wsparcia.

Jednym z ludzi, którzy na własne oczy zobaczyli ten wzrost popularności LFC jest dwukrotny zwycięzca Pucharu Europy, Phil Thompson.

Scouser odwiedził Azję będąc u szczytu swojej kariery, a dwie dekady póĽniej powrócił tam jako asystent Gerarda Houlliera.

- Sposób, w jaki popularność Liverpool Football Clubu wzrosła w Azji i azjatyckich wspólnotach, jest niewiarygodny - mówi Thommo. - Widziałem to jako piłkarz i już wtedy było wspaniale. Gdy jednak powróciłem tam dwukrotnie jako asystent menedżera, byłem zdumiony – to jedna z rzeczy, które trzeba zobaczyć, by w nie uwierzyć.

- Dorastając jako chłopak w Kirkby, w najdzikszych marzeniach nie wyobrażałem sobie, że Liverpool stanie się światowym fenomenem. Nie wiedziałem, że mamy kibiców poza miastem.

- To pokaz tego, co Shanks rozpoczął lata temu. Oczywiście on powiedziałby, że to przewidział!

- Kluby jak AC Milan i Bayern Monachium mogą mówić, co chcą, ale o tak światowym poziomie kibiców mogą tylko pomarzyć. Ci fani żyją i oddychają klubem tak samo jak chłopaki z Kirkby i Anfield.

Od czasu, gdy w 2004 roku Thompson opuścił sztab szkoleniowy, liczba fanów Liverpoolu na całym świecie jeszcze wzrosła i to nie tylko ze względu na cud w Stambule.

Klub bardzo chce mieć silną pozycję na azjatyckim rynku, czego przykładem jest otwarcie Oficjalnego Sklepu LFC w Hong Kongu.

Wróćmy do Anglii. Liverpool jest zdecydowanie pierwszym klubem, który zatwierdził książkę na temat naszych brytyjsko – azjatyckich fanów. Dziennikarz London Evening Standard, Amar Singh, wierzy, że te 220 stron mogą mieć prawdziwy wpływ na ludzi.

- Ta książka do duży krok naprzód - mówi. - Już wywarła na ludzi duży wpływ. W dniu premiery tej książki Ian Rush, Phil Thompson i Mohammed podpisywali jej egzemplarze dla fanów wywodzących się z różnych środowisk. To było po prostu niewiarygodne.

- Z każdą podróżą widzę więcej azjatyckich fanów Liverpoolu. Ostatnio jechałem na Anfield autokarem w towarzystwie około 50 ludzi, z których zdecydowana większość była z Azji. To było wspaniałe uczucie.

- Brytyjscy Azjaci zaznaczą swoją obecność w brytyjskim futbolu i świetnie jest widzieć, że na tej płaszczyĽnie Liverpool Football Club przewodzi stawce.

* Mecz charytatywny pomiędzy legendami LFC a azjatyckimi kibicami odbędzie się w Akademii 11 paĽdziernika. PóĽniej, 17 paĽdziernika, książka „The Asian Liverbird” będzie miała swoją premierę w południowej części Wyspy, w The Hub w Parku Regentów. W tle będzie stał Puchar Europy.

Jimmy Rice

Ľródło: Lfc.tv



Autor: Witz
Data publikacji: 06.09.2008 (zmod. 02.07.2020)