WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1230

Klucz do ostatnich zwycięstw? Martin Skrtel

Artykuł z cyklu Artykuły


Wiele mówi się o formie strzeleckiej Fernando Torresa czy nowonarodzeniu, jakie przeżywa Steven Gerrard na swojej ukochanej, "wolnej" pozycji za El Niño w najmocniejszej formacji, jaką do tej pory odnalazł Rafael Benitez: 4-2-3-1.

Babel zaczyna wyglądać groĽnie, natomiast Kuyt - według swoich fanów - utrzymuje dobrą formę z poprzedniej części sezonu.

Dyskutowałem już o bezkresie destrukcyjnej działalności Javiera Mascherano, pisałem o imponującej postawie młodego Lucasa Leivy. Xabi Alonso, którego męczyły kontuzje, powoli wraca na swój stary, wysoki poziom.

Gdzie wśród tych słów leży nasz sukces? Czy jest to nasza "najlepsza pomoc świata"? A może napad, gdzie Gerrard i Torres - jedna z najlepszych spółek partnerskich w historii klubu - gnają przez kolejne przestrzenie tak, jakby zamiast rywali mieli wokół siebie ludziki LEGO?

Powyżej wymieniłem wielu zasłużonych zawodników, ale według mnie klucz leży gdzieś zupełnie indziej. To serce naszej defensywy. Spoczywa na barkach naszych młodych stoperów - Daniela Aggera i Martina Skrtela, którzy mozolnie dokładają cegłę po cegle, rozbudowując muzeum klubowe. Wydaje się, że obronny roller coaster, jaki przeżywaliśmy w tym sezonie, w końcu ma sens.

Rozpoczęliśmy ligę będąc w dobrej formie, byliśmy nawet liderem przełamując trwającą kilka lat złą passę. Wyglądaliśmy na zespół, który może walczyć o tytuł mistrzowski - dominowaliśmy w meczu z Chelsea na Anfield, gdzie sędzia zabrał nam dwa punkty, pokonaliśmy Derby 6-0, Toulouse 4-0 - takich wyników nie było od dawna. Mieliśmy pewność siebie, stawaliśmy na coraz mocniejszym i stabilniejszym gruncie.

Wtedy Agger odniósł kontuzję.

Momentalnie nadeszła zła passa, która prawie wyrzuciła nas z Champions League. Na szczęście forma powróciła, dzięki pokonaliśmy Besiktas (8-0), Newcastle (3-0), Porto (4-1), Bolton (4-0) i Marsylię (4-0). W końcu odnaleĽliśmy odpowiedni balans, z którego zostaliśmy wytrąceni po utracie Duńczyka. Ogromny wpływ miała oczywiście presja, z którą zmierzyli się piłkarze i Rafa. Fani pokazali swoje wsparcie dla zespołu i ten punkt jest równie ważny co poprzednie, o których wspomniałem.

Jednak wkrótce wróciliśmy do kiepskiej dyspozycji. Przed Boxing Days ulegliśmy Man United i Chelsea w pucharach, póĽniej minimalnie ograliśmy Derby, by następnie zremisować z Manchesterem City. Słabe rezultaty miały swoją kontynuację w styczniu, gdy odnieśliśmy cztery remisy z rzędu.

Wtedy pokonaliśmy Luton 5-0.

W kolejnych tygodniach swój debiut na Anfield zaliczył Skrtel, strzelając bramkę samobójczą. Mimo to wypunktowaliśmy Havant & Waterlooville, nie bez problemów, w stosunku 5-2.

Od tego czasu wygrywamy każdy mecz, w którym występuje Skrtel (nie licząc bezbramkowego remisu na Stamford Bridge z Chelsea). Można zapytać się - czy naprawdę wierzysz, że Skrtel ma aż tak wielki wpływ na nasze wyniki, zapominając o wkładzie Torresa i jego trafień? Odpowiem: i tak, i nie.

Gdy Skrtel przybył na Anfield, jednym z głównych zarzutów dotyczących naszej gry był brak opanowania w defensywie. Zespół, który przyjeżdżał na nasz stadion, krył nas na całej swojej połowie, ustawiał napastników przy Gerrardzie i Mascherano, a skrzydłowi starali się utrudnić sytuację bocznych obrońców. Carraghera i Hyypię pozostawiano w spokoju, ponieważ każdy wiedział, że tego kamienia nie da się ruszyć na bok. Jednak problem tkwi w tym, że ta dwójka skupia się tylko na wybiciach po przejęciu futbolówki. Rozgrywaliśmy piłkę - podanie, podanie. Po stracie i odzyskaniu - wybicie - non-stop ten sam schemat.

Co więc dają nam Skrtel i Agger? Otóż dają nam spokój z tyłu - coś, co oferował swojego czasu Alan Hansen, coś, co teraz oferują Chelsea John Terry i Ricardo Carvalho, Ferdinand oferuje to United, Toure Arsenalowi.

To opanowanie i umiejętność poprowadzenia piłki do przodu, precyzyjnego podania jej do napastnika czy skrzydłowego (w przeciwieństwie do bezsensownych wykopów Carry i Hyypii), zmienia sposób naszej gry. Rywal nie może pozostawić naszych środkowych w spokoju, ponieważ mogą podejść do drugiej linii lub dalej, by oddać strzał, czy przekazać futbolówkę koledze.

Jeśli przeciwnik skupia jakąkolwiek uwagę na kryciu naszych stoperów, pomocnicy mają znacznie więcej miejsca. Po odbiorze piłki mogą dłużej zastanowić się nad jej dalszym losem - rozprowadzeniem jej na skrzydło lub do Gerrarda, który wejdzie we współpracę z Torresem.

Kluczowy jest fakt, iż Gerrard nie musi cofać się głęboko w pole, by zdobyć piłkę. Przeciwko United był do tego zmuszony. Przeciwko City również.

Nasz napad był kompletnie odizolowany od reszty drużyny. Nie jest zaskakującym, że Gerrard i Torres nagle zaczęli się fantastycznie zgrywać. Skoro mamy Skrtela z tyłu możemy liczyć, że zamiast wykopów "na pałę" zobaczymy mądre, dokładne podania lub ofensywny rajd. Jak już mówiłem, Słowak tworzy tym samym przestrzeń dla Mascherano, Alonso lub Lucasa, co pozwala nam na przesunięcie się dalej - do Gerrarda, dostarczającego piłki Torresowi.

Ponadto, Skrtel wzmocnił nas jeśli chodzi o aspekt obronny. Zmęczone nogi Samiego Hyypii nadal wiele potrafią, ale młoda krew była tym, czego zabrakło nam po kontuzji Aggera.

Hyypia ma lepszą kontrolę nad piłką od Carry i to dlatego Jamie od czasu do czasu występuje jako fullback. Nie zrozumcie mnie Ľle - Carra to kamień, jego defensywne instynkty pomogą Skrtelowi i Aggerowi w nabraniu doświadczenia. Jednak naszym problemem od kilku lat nie jest defensywa, ale ofensywa. A w tej materii, z całym szacunkiem, Carra może sporo pozazdrościć swoim młodszym kolegom.

Wydaje mi się, że Steve Finnan opuścił lekko swoją poprzeczkę od zeszłego sezonu, a Arbeloa nie jest już tak imponujący w ofensywie. Co niezwykłe, Carra (zazwyczaj) świetnie spisuje się w ich roli, spełniając wszystkie zadania obronne. Jeśli dobrze pamiętam, Jamie zaliczył ostatnio asystę po dobrej wrzutce.

Wyczekuję momentu, w którym do gry powróci Agger. Będziemy mieli dwóch młodych, zdolnych stoperów, którzy mogą efektywnie rozprowadzać piłkę po boisku.

Torres i Gerrard zbierają pochwały za swoje błyskotliwe popisy przed bramką przeciwnika, ale być może nie byłoby to możliwe, gdyby nie ciężka praca młodego Słowaka, który przybył do nas w styczniu tego roku. Należy również pochwalić Rafę za zakup Skrtela - po raz kolejny gratuluję bossowi transferowego "nosa".

Tetteh Otuteye



Autor: Sochal
Data publikacji: 22.03.2008 (zmod. 02.07.2020)