SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1527

Udowadniając miłość do LFC

Artykuł z cyklu Artykuły


Madonna ubierając stożkowy biustonosz (albo wcale go nawet nie miała) nie śpiewała na scenie o byciu fanem piłki nożnej w piosence "Justify My Love".

Może jednak o tym śpiewała...?

Udowadniając swoją miłość wspierasz Liverpool FC, więc zadaj sobie jedno pytanie. Jak wielkim fanem Liverpool FC jesteś?

Bycie prawdziwym fanem obliguje do tego, aby w pewnym sensie to pokazywać. Nawet Ci którzy nie przegapili ani jednego meczu na pięć lat mogą czuć się rozgoryczeni bo wiedzą, że są i tacy, którzy nie przegapili mani jednego meczu na sześć lat.

Nie ma nic gorszego niż bycie fałszywym fanem. Twoje miejsce urodzenia jest znane i często wybór drużyny której kibicujesz może być poddany surowej ocenie.

Zawsze wierzyłem, że Liverpool FC jest w pewnym sensie dziedzictwem kulturowym i należy tylko i wyłącznie do Liverpoolczyków. Słowo "należy" oznacza, że możemy się nim dzielić i każdy kto tylko chce, może się do niego przyłączyć.

Jasne jest, że nie mógł się stać klubem w pewnym sensie "globalnym" gdyby nie został wypromowany przez prawdziwych Liverpoolczyków i przez pierwszy sukcesy pod koniec XIX wieku. Ludzie stali za Liverpoolem nawet wtedy gdy grał on w Second Division i to dzięki nim Bill Shankly dostał sporo amunicji. Możliwe jest, że gdyby nie ci ludzie to nasz klub mógłby przestać istnieć pół wieku temu i stałby się kolejnym Blackpool.

Dzisiejszy Liverpool wspierany jest przez wszystkich fanów z całego świata, a na ich czele stoją kibice rodem z Merseyside. Nie można tego w żaden sposób rozgraniczyć.

Obecnie finanse Liverpoolu w sporej mierze opierają się na wpływach ze sprzedaży koszulek z całego świata oraz handlu innymi oficjalnymi gadżetami klubowymi. Sporo ludzi przebywa tysiące kilometrów żeby choć raz zobaczyć mecz na Anfield. To dzięki nim Liverpool żyje od kilku dekad na takim poziomie na jakim teraz jest pomimo tego, że w ostatniej dekadzie ubiegłego roku praktycznie nie widzieliśmy żadnego znaczącego trofeum, a zakwalifikowanie się do LM graniczyło z cudem.

Można nawet stwierdzić, że gdyby nie Ci fani z najdalszych zakątków Ziemi to Liverpool byłby takim sobie...Evertonem.

Jest sporo klubów wywodzących się z miast o podobnej ilości mieszkańców i podczas kryzysu w angielskiej piłce w latach 90 i 80 i wiele z nich tego kryzysu nie zdołało pokonać tak jak zrobił to Liverpool przy wsparciu wspaniałych kibiców z innych państw.

Evertończycy są dumni z tego, że są wspierani lokalnie. Nie można powiedzieć, że oni są bardziej Evertończykami na Merseyside niż Liverpoolczycy, ale na północnym-zachodzie to LFC jest bardziej wspierane.

Everton jest klubem lokalnym i prowincjonalnym. Liverpool jest prowincjonalny, lokalny i globalny.

Rozumiem potrzebę kultu The Kop, bo to jest tradycja Liverpoolu, której niestety nie wszyscy mogą zasmakować. Znam ludzi z pochodzenia z Liverpoolu, którzy mieszkając w Londynie co tydzień są na The Kop.

Pisząc książkę ''Above Us Only Sky'' chciałem pokazać w jaki niesamowity sposób klub stał się dobrem międzynarodowym rozpoznawalnym praktycznie wszędzie.

Patrząc na Amerykanów obecnie posiadających Liverpool chciałem zarówno ich, ludzi spoza Liverpoolu oraz rodowitych Liverpoolczyków przeegzaminować z tego jak wielkimi są fanami Liverpool FC. Myślę, że i w Mali znalazłby się niejeden prawdziwy kibic LFC kibicujący naszemu Momo.

Kiedy zakochałem się w Liverpoolu mając siedem czy osiem lat nie czułem różnicy porównując to uczucie z obecnym. Możliwe, że zostałem przyciągnięty do tego klubu poprzez ówczesne sukcesy i poprzez fakt, że byli cały czas w telewizji. Nie ja ich szukałem, tylko oni odnaleĽli mnie w naturalny sposób. Wydaje mi się, że tak się dzieje z dzieciakami na całym świecie. Liverpool po prostu wchodzi do ich sypialni i tam już zostaje na zawsze.

Kiedy byłem na tyle dorosły żeby uświadomić sobie co oznacza stwierdzenie ''prawdziwy fan'' byłem już tak oddany tej drużynie, że nie było mowy o jakiejkolwiek zmianie umiłowania.

Przetrwałem najgorsze czasy, w których byliśmy upokarzani przez kolejne średnie drużyny i nawet to nie było w stanie stłumić mojej miłości. Dumnie chodziłem na kolejne spotkania ligowe, przeżywając kolejnych trenerów i czekając na lepsze czasy.

Nie wiem, czy uczęszczanie przez te wszystkie kiepskie lata dla Liverpoolu, robi ze mnie lepszego fana, ale wiem, że koi mój prosty umysł i daje mi poczucie spełnienia obowiązku. Dodawało mi to sił w dotrwaniu do czasów tej dekady. Czasów finałów LM, nawet tego finału z Aten, finału o którym w tamtych czasach nie śmiałbym nawet marzyć.

Myślę, że osoby, które regularnie uczęszczają na mecze czują, że składają większa ofiarę od tych zostających w domu i przyglądającym się spokojnie wydarzeniom w TV. Może i w pewnym sensie mają rację bo przecież musieli wydać trochę pieniędzy na bilety dojazdy itp. Nie oznacza to jednak, że ludzi których nie ma na meczach nie starali się o to, czy nie chcieli się tam znaleĽć.

Nie wszyscy z nas mają możliwości, czas i środki aby oddać się drużynie do końca.

Oglądanie meczu w telewizji czy wysłuchanie relacji radiowej z meczu nie zawsze jest łatwe. Oczywiście że jestem szczęśliwy mogąc uczestniczyć w tych wydarzeniach na żywo bo widzę dokładnie wszystko i odnoszenie wrażenie, że mogę coś zmienić będąc częścią tłumu.

Znajduje swoje prawo do pisania na oficjalnej stronie Liverpoolu poprzez to że jestem częścią tego tłumu i to od dawien dawna. Nigdy nie reprezentuje mas. Zawsze piszę w swoim imieniu i często bywa tak, że są ludzie, którzy kompletnie się ze mną nie zgadzają i ja to rozumiem.

Czasami jestem krytykowany za to, że nie chcę komentować meczy w studio telewizyjnym, ale uwierzcie mi, ja wole zobaczyć to wszystko na żywo.

Paul Tomkins

Ľródło: liverpoolfc.tv



Autor: Majamajewski
Data publikacji: 24.11.2007 (zmod. 02.07.2020)